Ze względu na zmianę sytuacji życiowej właścicieli, Vega pilnie szuka nowego domu.
Suczka jest wychowana z małymi dziećmi, bardzo łagodna, nauczona czystości.
Nie sprawia żadnych problemów.
Vega jest zdrowa i wysterylizowana.
25.08.2009r.
Wygląda na to, że Vega i jej Nowa Pani były sobie przeznaczone. Informację o suczce w potrzebie dostaliśmy dzień przed tym, gdy zgłosiła się do nas Pani, która bardzo chciała adoptować taką bokserkę, jak Vega.
Od niedzieli Vega mieszka już w nowym domu. Trochę tęskni, ale poznając otoczenie, coraz bardziej otwiera się na nową rodzinę.
25.11.2009r.
Dostaliśmy list od Vegi:
"Cześć, to ja Vega.
Mija właśnie 3 miesiąc odkąd zamieszkałam w nowym domu. Mam nową panią, pana i ich dorosłą (21 lat) córkę Martę.
Przyjechali pewnego dnia do mojego poprzedniego domu i zabrali mnie. Nie wiedziałam, co się stało i dlaczego? Pierwszą noc przepłakałam, wszyscy przytulali mnie i zapewniali, że będzie mi z nimi dobrze.
Już następnego dnia poznałam mojego sąsiada Stefana - ładnego, dużego labradora. Dał mi nawet buzi na powitanie. Był mną zachwycony. Później, na spacerze poznałam inne psy.
Po tygodniu, moja rodzina spakowała bagaże i wyjechaliśmy na wakacje (cały miesiąc) w góry. Mieszkaliśmy w domu z baaardzo dużym ogrodem. Słońce codziennie świeciło, a ja biegałam jak szalona po ogrodzie. Grałam z panem w piłkę lub bawiliśmy się w berka. Tylko pan miał trochę problemów z dogonieniem mnie. Nie ma to jak być szybkim i zwinnym! :) Po zabawie wylegiwałam się na słońcu, żeby odpocząć. Pomagałam pani zbierać jabłka w ogrodzie, szukałyśmy kotka i jeża (przychodziły w odwiedziny do nas do ogrodu). Ale najważniejsze jest to, że nauczyłam się spać w łóżku z panią i panem.
Marcie daję spokój, niech się wygodnie wyśpi dziewczyna (jej łóżka i misia pilnuję, gdy jest na uczelni).
Fajnie było na wakacjach, ale trzeba było wrócić do domu, w którym, jak się okazało, jest naprawdę fajnie. Gdy pan wychodzi do pracy, Marta na uczelnię, to pani......zostaje ze mną. Nawet na chwilkę nie zostawiają mnie samej. Jak pani naprawdę musi gdzieś pójść, to pan lub Marta muszą zostać ze mną. A jak jest wyjście rodzinne, to idą wszyscy - Vegusia też.
Bardzo lubię jeździć z nimi samochodem (często siedzę sobie na przednim siedzeniu obok pana).
Oni chyba wszyscy mnie pokochali. Pan jest od "zwariowanych" zabaw ze mną, pani od przytulania i dbania o Vegutkę, a dziewczyna od "całuśnych" powitań. Miałam trochę problemów z brzuchem (nie chciałam nic jeść), więc rodzina pojechała przedstawić mnie panu doktorowi, który na mój widok uśmiechnął się. Zaraz przyszła też pani doktor i przywitała się ze mną. Powiedziała, że boksery są chyba miłością życia moich Państwa ( przede mną mieli bardzo podobną do mnie bokserkę Kaję. Niestety, w lipcu odeszła za TM). Zrobili mi bardzo dokładne badania: krew, mocz, USG całego brzucha, rtg kręgosłupa i ekg. Pan doktor kazał bardzo uważać na mój kręgosłup i dał tabletki na mój brzuch oraz kazał gotować dla mnie kurczaka z ryżem i marchewką. Muszę przyznać, że bardzo mi to smakuje :)! Zjadam wszystko i nawet miskę wylizuję (mam nadzieję, że ta "dieta" kurczakowa już tak pozostanie).Brzuch mnie po jedzeniu już nie boli i wszystko jest O.K.
Mam też swoje ciasteczka w kształcie różnych zwierzątek. Uwielbiam je (mówią na mnie "ciasteczkowa panienka"). Zawsze po spacerze wędruję do kuchni i czekam na nie.
A tak między nami, powiem Wam w tajemnicy, że już wiem jak z rodziną postępować, aby wszystko było po mojemu ;)
Pozdrawiam wszystkich,
VEGUSIA"