• tel+48 798 180 888
  • mailkontakt@sosbokserom.pl
  • telul. Mrówcza 77a, 04-857 Warszawa

20.02.2014

Dziś dostaliśmy zgłoszenie o porzuconym bokserze, natychmiast pojechaliśmy na ratunek psiakowi. Bardzo dziękujemy Ani i Kamilowi za pomoc  w poszukiwaniu i transporcie boksia.

Relacja :
"Jak tylko dostałam zgłoszenie natychmiast skontaktowałam się z Anią i Kamilem z prośbą o pomoc. Na miejsce dotarliśmy koło godziny 15 i wtedy zaczęła się walka z czasem. Chodziliśmy i szukaliśmy, wypatrując gdzie może być bokser. Cały czas szukaliśmy chłopaka, niespokojnie spoglądając na zegarek. Wiedzieliśmy, że za chwilę zacznie się robić ciemno i przerażonego pręgusa będzie ciężko wypatrzeć. Kiedy już straciliśmy nadzieję i wracaliśmy do samochodu, nagle zauważyłam psa leżącego w wysokiej trawie na kocu. Podeszłam bardzo spokojnie, mówiąc czułym głosem do Niego. Leżał i patrzył....Miałam uczucie, że jakby mógł, to powiedziałby: " rób co chcesz, jest mi wszystko jedno, możesz mnie nawet dobić ! "
Z ręki zjadł mi karmę z puszki i dał na siebie założyć obrożę. Do samochodu doszedł bardzo powoli, osłabiony i wyziębiony. Tego biedaka ktoś wyrzucił pod lasem w wysokich trawach, zostawiając mu koc. Czy to nie ironia ze strony okrutnego właściciela, ten biedak czekał tam aż po niego wróci właściciel !!! Jestem tego pewna, że do jutra wieczorem psina nie przeżyłaby !!!
Natychmiast pojechaliśmy do gabinetu weterynaryjnego. I tu chciałam podziękować również za błyskawiczną wizytę i pomoc.
Cóż powiedzieć o Stefanie? To młode psiątko, mające rok do półtora jest bardzo przyjaźnie nastawione do ludzi. Cały czas macha swoim kikutkiem ogonka. Pogodny, radosny, dał wszystko przy sobie zrobić. Stan zdrowia Stefana: znaczne wychudzenie, kondycja dosyć dobra, pies wesoły, zainteresowany otoczeniem, zapalenie ucha zewnętrznego. powiększenie gruczołu trzeciej powieki, czerwone oko. Zastosowane leki : oridermyl, galces. Kontrola za kilka dni. "
13.03.2014
Stefan zamieszkał w nowym domu w Łodzi, relacja:
"Po przejściu wszystkich procedur adopcyjnych i gorączkowym oczekiwaniu, Stefan zawitał do naszego domu 1 marca 2014. Nie było to chwilowe zauroczenie biednym porzuconym pieskiem, lecz świadoma decyzja ze wszystkimi jej konsekwencjami. To nie litość czy fascynacja pięknym psem zadecydowały o adopcji Stefana, lecz znajomość tej rasy, świadomość ponoszenia kosztów i poświecenia swojego czasu. Ale coś co przesądziło o naszej decyzji to ogromna spłata długu wobec poprzedniego boksera, który podarował nam prawie 11 lat swojej miłości przywiązania i radości. I tak przeglądając przez kilka miesięcy strony fundacji w jednej chwili zapadła decyzja...Stefan..to ten- nasz bokserynek. Pierwsze dni były trudne dla psa. Ogromny stres, obce miejsce, obcy ludzie. Podarowaliśmy mu spokój i powolne wdrażanie do rytuałów domowych, określonych pór karmienia spacerów i odpoczynku. Reszta przeszła nasze oczekiwania. Bolo codziennie nas pozytywnie zaskakuje. Grzeczny w domu, pięknie zjada częste mniejsze posiłki, jego wychudzenie powoli odchodzi w zapomnienie. Na spacerach trochę ciągnie, ale ma szelki i 5 metrową smycz. Powoli  zaczyna chodzić przy nodze. Może jak na razie nie rewelacyjnie, ale już łapie o co w tym chodzi. W domu nie niszczy, czasami szczeka jak jest sam, ale powolutku przyzwyczaja się, że to jest jego dom. W nocy grzecznie zasypia na swoich kołderkach w nogach łóżka, powoli przekonuje się do jazdy samochodem, bo jak na razie krótka jazda kojarzy się z długim spacerem. Nareszcie bawi się zabawkami. Stefan ma teraz na imię Bolo, przytył 5.3 kg,  więc waży już 30,3 kg. Chodzimy raz w tygodniu do lekarza, który jest coraz bardziej zadowolony z jego kondycji. Za tydzień badanie kału i szczepienie, za dwa tygodnie badanie krwi, kiedy będzie już w świetnej kondycji- zabieg kastracji i przy okazji operacja 3 powieki. Na spacerach przyjacielski wobec psów i ludzi, wzbudza ogólną sympatię, więc jestem dumna, z psami bawi się bardzo delikatnie na widok psiej agresji odchodzi, a dla nas jest.....od pierwszego spojrzenia na zdjęcie naszym cudownym ukochanym i trochę rozpuszczanym Bolkiem Bolusiem, Psiuńkiem, Bokserynkowym. Dziękuję Pani Beacie z Fundacji za zaufanie, wolontariuszkom za pochlebną opinię, rodzinie,  przyjaciołom i znajomym za kibicowanie. Może dla innych to tylko pies, ale dla nas to, aż nasz Bolo."

18.06.2014
Otrzymaliśmy relację z domu Stefanka:
''Witamy razem z Bolo, który jest z nami już ponad trzy miesiące. Ma naszą bezwarunkową miłość, uporządkowany tryb życia, opiekę i nasz czas.
Bolutek uczył się nowego życia od podstaw, a my obserwując jego reakcje naturalnie i bez pośpiechu wprowadzaliśmy nowe elementy.
Po miesiącu chodził bez smyczy, reagował na podstawowe hasła, polecenia i komendy niezbędne do życia w mieście. Odzyskiwał siły przybierając na wadze, będąc pod stałą kontrolą i opieką lekarzy. Bolo nie pozbył się jeszcze całkowicie swoich lęków, ale jest już o wiele lepiej, bo czuje się bezpiecznie w naszej obecności i w swoim domu. A dla nas to ,,,,Bolo Bolutek Bolesław, nasze kochane bokserynkowe szczęście. Pies który cieszy się, kiedy wracamy do domu, pozwala się przytulać, daje buziaki, potrafi się  bawić z nami, nami lub własnymi zabawkami, grzeczny w domu i na spacerach. U weterynarza idealny pacjent. Dzieci dla niego nie istnieją, koty obserwuje bez zainteresowania, agresywne psy stara się omijać. Nigdy, przenigdy mimo dysplazji, obniżonej odporności, kłopotów z uszami i okiem, alergią, częstymi anginami, chorobą lokomocyjną nie wyobrażamy sobie naszego życia bez Bola Bolutkowego. Kiedy biorę jego głowę w ręce i patrzę w jego oczy, widzę jego zaufanie, to wiem, że nikt nigdy już Bolutka nie skrzywdzi, bo na to nie pozwolimy. Nigdy nie zabraknie naszemu psu domu, opieki, miłości. Bo ofiarowując dom i opiekę, podarowaliśmy Bolkowi od pierwszej chwili nasze serca."

  • Wspieraj naszych podopiecznych w łatwy sposób

  • paypal
  • ratujemy zwierzaki