27.08.2015
Decydując się na psa i biorąc go do domu, bierzemy na siebie odpowiedzialność za jego życie, zdrowie i szczęście,,, Często jednak życie stawia nas przed decyzjami, na które nie jesteśmy gotowi lub zupełnie nie daje nam wyboru. Często chcemy pomóc a poprzez niewiedzę czy zbyt duże zaufanie czy brak wyobraźni bardziej szkodzimy niż pomagamy... Taka historia miała miejsce w przypadku Bena. Jakiś czas temu, zimą, opiekunowie boksera stanęli przez koniecznością rozstania się z psem i o pomoc w znalezieniu domu poprosili nas. Znaleźliśmy dom, ale opiekunowie, tak bardzo kochali psa, że postanowili pozostawić go pod opieką kogoś z rodziny, gdzie miał mieć dobrze. Kilka dni temu właściciele Bena postanowili go odwiedzić. Nie była to jednak przyjemna wizyta, gdy ich oczom ukazał się zmarnowany, wychudzony, zabiedzony bokser mieszkający w komórce... Skóra i kości...
Właściciel ponownie poprosił nas o pomoc i tą pomoc otrzymał. Wczoraj pod naszą opiekę przeszedł cudny Ben... zabiedzony, wychudzony, zarobaczony... Teraz musimy wyleczyć nie tylko jego ciało ale i psychikę...
Ben przyjechał wczoraj prosto do lecznicy, gdzie przeszedł podstawowe badania, został zaszczepiony, zaczipowany i odrobaczony. Pobrano mu również krew.
Relacja Germaine:
"Ben to potężny, ale bardzo wychudzony bokser. Kiedyś na pewno był pięknym, okazałym psem. Na razie musimy się skupić na tym, żeby przytył, porządnie odkarmić. Za jakiś czas będzie miał umówiony zabieg kastracji, między innymi z powodu przerostu prostaty."
Ben na kilka dni zatrzymał się u Asi, gdzie pod jej doświadczonym okiem powoli poznawaliśmy jego charakter i temperament. Kilka dni temu zamieszkał w domu tymczasowym u Pani Agnieszki, gdzie nabiera manier i odbudowuje swoje wychudzone ciało.
Relacja z domu tymczasowego:
"Witam,