07.10.2015
Westa ma dom tylko do końca października. Trudno ten kojec z budą nazwać domem, ale...
Bokserka całe życie spędziła w kojcu.
O Weście nie wiemy w zasadzie nic, poza informacją, że sunia musi znaleźć dom do końca października.
Westa przeszła wczoraj pod naszą opiekę i przyjechała prosto do lecznicy.
W sobotę zaalarmowała nas Ania, że Westa wymaga bardzo pilnej pomocy. Jej właścicielka zostawiła psy w kojcu i doglądała ich. Niestety, co wynika być może z braku wyobraźni...bezmyślności...braku funduszy... pozostawiła starszą sunię w kojcu z samcem i ...
Właścicielka suni nie zabezpieczyła jej w żaden sposób, zostawiła nie sterylizowaną sunię w kojcu z samcem.
Wczoraj zorganizowaliśmy transport, przygotowaliśmy lecznicę na przyjęcie suni z maluchami. Westa dojechała jednak sama, bo wszystkie dzieciaczki zmarły.
Patrząc na Westę zastanawiamy się ile razy w swoim życiu rodziła....
Sunia została odpchlona, odrobaczona, zaszczepiona (przyjechała bez żadnych szczepień). Obecnie dostaje Galastop na zatrzymanie laktacji oraz antybiotyk.
Bardzo dziękujemy Ani i Eugeniuszowi za sprawny transport. Aniu, Eugeniuszu, zawsze możemy na Was liczyć :)
Westa przeszła 17.11 zabieg usunięcia guza na prawej łapie, ponieważ chodząc, stale sobie podrażniała narośl.
Opis badania:
Usunięcie guza skóry w okolicy śródręcza prawego. Guz wielkości śliwki.
Następnego dnia sunia pojechała do lecznicy na zmianę opatrunku.
Westa w domu tymczasowym jest bardzo wpatrzona w opiekuna. Marek stał się dla niej najważniejszym człowiekiem na świecie. Bokserka próbuje mieć go na wyłączność i powarkuje na inne psy, gdy chcą podejść do opiekuna. Nic w tym dziwnego, po latach spędzonych w kojcu, w końcu ma człowieka i stara się być przy nim cały czas. Jak na boksera przystało, Westa doskonale wie, do czego służą kanapy i bez najmniejszego skrępowania układa się na fotelach, kanapach, łóżkach.
Westa była kilka dni temu w lecznicy na zmianie opatrunku.
Relacja Germaine:
"Pojechaliśmy z Westą do lecznicy na zmianę opatrunku. W szpitalu spotkaliśmy Woja, który czekał na swoją opiekunkę Aleksandrę. Westa na widok Woja oszalała z radości, skakała, cieszyła się, wdzięczyła się, ale Woj niestety nie był zainteresowany bliższą znajomością.
Dzisiaj pojechaliśmy z sunią na zdjęcie szwów, na środę jest umówiony zabieg sterylizacji.
Westa jest bardzo radosną sunią, cieszy się bardzo na widok każdego psa i zachęca do zabawy."
Westa przeszła kilka dni temu zabieg sterylizacji i mastectomi, usunięto lewy gruczoł mlekowy. W czwartek była na wizycie kontrolnej, sunia czuje sie dobrze, dostaje antybiotyk i lek przeciw bólowy.
Dostaliśmy relację z domu tymczasowego Westy.
"Westa zwana Białą w domu tymczasowym, czekając na jeszcze jeden zabieg i podróż do nowego wymarzonego domu, zawiera nowe znajomości. Okazuje się, że najlepszym kumplem Białej może być całkiem czarny kot Filip. Westa śledzi go całymi dniami, drepcze za nim, trochę się denerwuje, jak Filip wskoczy gdzieś, gdzie ona nie może dosięgnąć i go polizać.
Westa jest bardzo ufna, zaprzyjaźnie się z ludźmi, psami, no i kotami. To taka wesoła perełka, wnosząca do domu dużo radości i energii.
--
Pozdrawiam "
Westa kilka dni temu była w lecznicy na wizycie kontrolnej. Sunia nie tyje, chociaż zjada duże porcje. W lecznicy Westa miała zbadany kał, dostała kolejną porcję leków odrobaczających. Pobrano jej również krew, ma niedoczynność tarczycy.
Westa potrzebuje swojego domu i swojego człowieka. Jest psem bezproblemowym, dogaduje się z psami i kotami, choć czasem ma "swoje zdanie, które potrafi obronić.
Po latach spędzonych w kojcu, z dala od człowieka, lgnie do człowieka. Kocha i potrzebuje miłości...
Westa zamieszkała w domu tymczasowym, który po kilku dniach stał się nowym domem. Od razu dogadała się z sunią rezydentką. Dziewczynki są nierozłączne. Westa ma w sobie to "coś", co rozkochuje w niej każdego, kto ją pozna i dzięki temu urokowi i wdziękowi, opiekunowie tymczasowi stracili dla niej głowę.
Powodzenia cudna białasko <3
Takie domy, takie adopcje sprawiają, że warto ponosić każdą cenę za ratowanie bokserów.
Życie pisze nieprzewidywalne scenariusze... Tak było i w przypadku naszej Westy, która blisko pół roku temu zamieszkała w domu w Gdańsku, który miał być już jej azylem, ale nawet najlepiej zaplanowane życie potrafi nagle się rozlecieć jak domek z kart i bardzo często dzieje się to poza nami, nie mamy na to wpływu, musimy przyjmować to, co przynosi nam los i iść dalej, czasem liżąc rany do końca naszych dni...
Sytuacja w domu Westy tak bardzo się zmieniła, że Agnieszka z bólem serca musiała znaleźć dla cudnej Westy nowy dom. Zgodnie z naszymi zwyczajami, gdy tylko zwróciła się do nas po pomoc, podjęliśmy decyzję, że Westa wróci pod naszą opiekę i zamieszka w domu tymczasowym w którym poprzednio mieszkała: u Marka.
Agnieszka przywiozła sunię z Gdańska do Warszawy, przejął ją Pan Janusz, ponieważ miała poczekać u niego, do powrotu Marka z urlopu. Podczas "dogadywania" psów na działce, Westa uciekła. Pan Janusz natychmiast rozpoczął poszukiwania sunieczki, do poszukiwań dołączyły osoby z fundacji. Następnego dnia Pan Janusz porozwieszał ogłoszenia i nadal szukał Westy. Marek po powrocie z urlopu również dołączył do poszukiwań. Westa była poszukiwana przez kolejne dni zarówno przez Pana Janusza jak i członków Fundacji, bez skutku.
Psy z Sulejówka niestety nie trafiają na Paluch, zostaliśmy też poinformowani, że Sulejówek nie ma podpisanej umowy z żadnym schroniskiem.
Zaginięcie suki nie zostało ogłoszone na naszej stronie ani na Facebooku z powodu hejtu i nagonki, która trwa od lipca 2015 roku. Mieliśmy pewność, a teraz również potwierdzenie, czytając wypowiedzi na Facebook, że gdyby suka została odłowiona przez hejterów, nigdy nie wróciłaby pod naszą opiekę.
W poniedziałek 15.08 Pani Monika przyjęła pod swój błąkającą się Westę. Pani Moniko, bardzo dziękujemy za pomoc dla naszej podopiecznej. Bardzo dziękujemy, że otoczyła ją Pani opieką.
W związku z tym, że po błąkaniu się suka wróciła do nas wychudzona i z dwoma kleszczami na ciele, zawieźliśmy ją do lecznicy na ogólny przegląd. Westa miała pobraną krew pod kątem babeszjozy oraz na morfologię i biochemię. Na szczęście wynik nie wykazał babeszjozy, a morfologia i biochemia są w normie.
Relacja Agnieszki:
"Witam
W związku z zaistniałymi problemami osobistymi poprosiliśmy Fundację o znalezienie nowego domu dla Białej. Reakcja była błyskawiczna. Pozostając w kontakcie z Panią Elą, znalazł się dom, który dałby miłość i dobrą opiekę naszej dziewczynce. To dom w którym mała już była, jej wcześniejszy dom tymczasowy. Moja radość była ogromna, bo wiem, że lepszego domu, ludzi nie mogłabym znaleźć. Odwieźliśmy Białą do Warszawy, gdzie spotkaliśmy się z Panem Januszem, u którego sunia miała poczekać kilka dni, aż odbierze ją przyszły właściciel, który wtedy jeszcze przebywał za granicą. Przekazaliśmy sunię. Po powrocie do domu skontaktowałam się z Panem, aby dowiedzieć się jak czuje się mała. Niestety okazało się, że doszło do niefortunnego zdarzenia, Biała uciekła. Zdaję sobie sprawę, iż był to nieszczęśliwy przypadek. Bardzo szybko przyjechała Pani z Fundacji i zaczęły się poszukiwania. Niestety dziewczynka pomimo wielu starań, nie dawała się nikomu podejść. Nie pomogły też nagrane nasze głosy. Wiem, iż Pan Janusz, jak i osoby z Fundacji nie poddawały się i dokładali wszelkich starań, żeby ją odnaleźć. Pozostawaliśmy w kontakcie. Bardzo Wam za to dziękuję. Ktoś ją odnalazł i dzięki temu nasz uciekinier jest już w dobrych rękach. Dzisiaj, jak już wiem, że dziewczynka jest cała i zdrowa w domku, który teraz jest i jej, kamień z serca. Czasem w życiu musimy podejmować decyzje, których byśmy nie chcieli. My taką podjęliśmy. Dziękuję Fundacji za wyrozumiałość i natychmiastową pomoc.Pozdrawiam
Agnieszka"
Relacja Pana Janusza:
"Sprawcą całego zamieszania jestem Ja, Janusz Zienkiewicz.