• tel+48 798 180 888
  • mailkontakt@sosbokserom.pl
  • telul. Mrówcza 77a, 04-857 Warszawa

Relacja z DT Krazy

Dostaliśmy nową relację z domu tymczasowego Krazy. Nasz "starszy pan" nadal czeka na swojego człowieka i swój nowy dom. Jest chyba "zaczarowany", bo nie mieliśmy ani jednego telefonu w sprawie jego adopcji, nikt nie zainteresował się naszym podopiecznym. Czy już na zawsze będzie psem bez swojego człowieka? 

"Ja Krazy – czyli co "człowieki powinny" o mnie wiedzieć.

Miałem kiedyś dom… miałem swojego człowieka… ale jego życie się skończyło. Wraz z tym życiem skończyło się coś mojego, straciłem cząstkę siebie. Zostałem sam, niechciany. Później działo się dużo dziwnych rzeczy. Trafiałem do ludzi, którzy mile mnie witali, ale mieli też inne psy. Mieli swoje przyzwyczajenia i jakieś zasady. Byłem tam krótko. Potem z jakimś miłym Panem pojechałem do kolejnego domu. I tam też pełno psów ,a pomiędzy nimi jakaś dziewczyna. Tam panowały zasady.. Oh jak ja nie lubiłem zasad… Trafiłem do pokoju  gdzie był jakiś starszy mały jegomość i dwa młokosy. Mały widać był tam bardzo ważny i miał charakterek. Musiałem się trzymać na baczności. Ta dziewczyna od razu zauważyła moje skłonności do sprzeczek. Nigdy nie musiałem się kimś dzielić- to dlaczego teraz ode mnie tego wymagano? Dwa młode psy szybko znalazły ze mną porozumienie. Spaliśmy wszyscy na jednym łóżku –choć jakoś dziewczyna miała najmniej miejsca-cóż się dziwić, przychodziła ostatnia : ). Dni mijały. A ja wciąż tam. Jedzenie było dobre choć na początku strasznie się drapałem. Gdy zmienił się smak przestało mnie swędzieć. Zawsze było też gdzie pobiegać.

Starszy psiak trochę chorował. Nie mogłem mu przeszkadzać. Musiałem uszanować jego wiek i pozycję. Któregoś dnia jeden z młodych psiaków – suczka - zniknął. Dziewczyna mówiła jakieś słowo na „A”… Nie wiedziałem o co chodzi . Po kilku tygodniach kolejny młody psiak gdzieś wybył. Pamiętam jak ktoś obcy przyjechał.. Słyszałem jakieś rozmowy, czułem kogoś. Po rozmowie z dziewczyną ten ktoś wyszedł i więcej się nie pojawił. Zostałem z tym małym. Nie lubiłem nigdy zostawać sam. Często próbowałem otworzyć drzwi, drapałem, ale nie dało się wyjść. Czasem jeszcze sobie troszkę cichutko powyję. Któregoś dnia dziewczyna wsadziła mnie w samochód i pojechaliśmy do weterynarza. Bywałem tam już wcześniej, ale nic specjalnego się nigdy nie działo. Tym razem było inaczej. Dostałem jakiś zastrzyk. Zachciało mi się spać…. Dalej nic nie pamiętam. Obudziłem się obolały w jakimś plastikowym kloszu. Dopiero po jakimś czasie zauważyłem, że czegoś mi brakuje… ale tak właściwie nie wiem po co to było. Przez kilka dni dokuczało mi swędzenie.

Starszy rezydent zaczął mocno chorować… Jadł coraz mniej.. Czasem wyjadałem po nim. Dziewczyna  często gdzieś z nim znikała. Na spacery chodziłem więc z jakimś dużym facetem z brodą. Początkowo nie przypadł mi do gustu. Parę razy się buntowałem-doszło do próby siły. Niestety mój bunt został skutecznie stłumiony. Nikt nie chciał tam ze mną wdawać się w bójki – czekali  zawsze, aż się uspokoję. Chyba poskutkowało. Rzadko reaguję na jakieś prośby czy krzyki , nie lubię jak ktoś mnie odpycha czy trąca. Szybko się denerwuję jak ktoś nagle chce mnie chwycić za obrożę. Dlatego złotym środkiem jest spokój. Nie jestem taki ufny jakby się komuś mogło wydawać. Na moje zaufanie trzeba sobie zapracować. I chyba jak w każdej relacji trzeba się dotrzeć i poznać swoje wady i zalety.

Pewnego dnia starszy jegomość wyjechał z dziewczyną i już nie wrócił. Ale nie słyszałem, żeby mówiła jakieś słowo na „A”. Było jakoś inaczej… Pusto.

I tak zostałem z dziewczyną sam. Łóżko moje, sofa moja, miski moje. Wszystko moje. Dostawałem pluszaki, które chętnie rozgryzałem po kilku dniach. Czasem bawiliśmy się też w przeciąganie liny. Nieźle się rozkręcam podczas zabaw i brykam po całym ogrodzie. Kilka razy bawiłem się piłeczkami tenisowymi. Ale jakoś szybko pękały na pół… Trudno. Dwa razy o mało nie złapałem kota- niestety mi się nie udało. Nie lubię ich- od razu zbiera mi się na atak.

Kilka razy miałem okazję poznać inne psy. Ale jakoś nie ze wszystkimi się polubiłem. Nie przeszkadza mi jak idą ze mną na spacer. Z niektórymi chciałbym się nawet pobawić, ale się mnie boją. Nie wiem, może to przez to moje skakanie? W psich relacjach nie jestem ideałem. Raczej jestem wybiórczy w dobieraniu sobie znajomych.

Dzieci? Nie interesuje mnie to. Ci mali są podatni- lubią się przytulać ale łatwo na nich skakać bo się nie bronią.

Bardzo lubię się przytulać. Lubię jak ktoś mnie trochę podrapie, powyciąga za fafle, poklepie po zadku. Często ocieram się o kołdry i miękkie rzeczy. Zdarza mi się chrapać .

Wydaje mi się, że jestem fajnym gościem. Może już nie młodym- przeszło 8 wiosen- ale mam jeszcze sporo wigoru. Lubię działać, wąchać… Na monotonnych spacerach po 20 minutach zaczynam ziewać. Jestem miły , ale nie łatwo wypracować sobie u mnie zaufanie.

Ciągle dziewczyna robi mi jakieś zdjęcia, błyska mi jakimiś lampami, albo mówi, żebym się na nią spojrzał… I ciągle powtarza mi to słowo na „a”…"

BARDZO PROSIMY O DOM DLA KRAZY. W OBECNYM DOMU TYMCZASOWYM MOŻE ZOSTAĆ TYLKO DO MARCA! 

KONTAKT W SPRAWIE ADOPCJI ELA 608 270 633 LUB KASIA 505 675 444

  • Wspieraj naszych podopiecznych w łatwy sposób

  • paypal
  • ratujemy zwierzaki