• tel+48 798 180 888
  • mailkontakt@sosbokserom.pl
  • telul. Mrówcza 77a, 04-857 Warszawa

20.01.2010 - Bzik ma dom.

 

 

17.12.2009
Bzik to drugie ze szczeniąt, uratowanych przez nas wraz z ich matką - Mimi.

W pierwszym kontakcie i na nowym terenie Bzik jest trochę nieśmiały. Ale już po chwili nabiera pewności. Przyjacielsko nastawiony do ludzi, szczeniak charakteryzuje się otwartością na świat.
Tak jak jego siostra, Bzik lubi bawić się w przeciąganie i szarpanie.
Ma duży apetyt - dlatego rośnie jak na drożdżach (waży już ponad 6 kg) :)





20.01.2010
Mały Bzik 16.012010 odbył ogromną podróż z Zielonej Góry do nowego domu w Warszawie. Na szczęście w podróży towarzyszyła mu Mama, potem jednak pojechała dalej do swojego nowego domu, a maluch rozpoczął nowe życie z nową Panią. Niestety długa, kombinowana podróż w połączeniu ze stresem spowodowała u małego lekką infekcję. Mimo tego wszędzie go pełno, jest wesoły i chętnie się bawi, dopisuje mu też apetyt. Wszystkiego dobrego, Bziku!

15.10.2010

Bzik miał ostatnio problemy ze zdrowiem, w jego moczu pojawiła się krew. Pani Kasia, jego opiekunka zrobiła wszystkie badania, pies dostał antybiotyki i jest już dużo lepiej.

Bzik wyrósł na potężnego psa, jest bardzo przywiązany do swojej opiekunki i jej syna, trochę nieśmiały i nieufny w stosunku do obcych.

 

06.06.2016

Dostaliśmy nową relację i zdjęcia od Kasi, opiekunki Bzika. Historia ta jest przestrogą dla wszystkich właścicieli czworonogów, żeby konsultować wyniki i leczenia pupila u drugiego lekarza, kiedy widzimy, że pierwszy lekarz sobie z leczeniem nie radzi, a stan zwierzęcia się pogarsza.

"Witam,

Bzinio nasz kochany rudzielec jest z nami 6 lat i 5 miesięcy :-)

Nawet nie wiem, kiedy te lata minęły, choć z wyglądu i charakteru rudy się nie zmienił. Taki jak był jest cały czas, nieufny do obcych osób, bojący się burzy i dużych wiatrów. Kochający wszystkie szczylki, a co do dorosłych psów to już zależy od nastroju czy dany pies zostanie zaakceptowany przez Bzika.

Przez te lata różnie było też ze zdrowiem: uszkodzona rogówka, kryształki w moczu, zapalenie prącia, złamany palec, połamane pazury że nerwy były na wierzchu ( po wystraszeniu się na klatce schodowej idącego sąsiada ), pęknięte naczynie krwionośne w kle, ciężkie zapalenie pęcherza, pocięte poduszki w łapach przez rozbite butelki na trawnikach, ropne rany po pogryzieniach przez owady.

No i w tym roku też musiało się coś przytrafić.

Bzikowi w latach 2013/2014r pojawiła się mała gulka na plecach, lekarze mówili że to jest tłuszczak. Jeśli będzie sobie rósł pomału to nic z nim nie będziemy robić. No i tak sobie powoli rósł. Pod koniec marca zaczął się powiększać, a 18 lub 20 kwietnia zobaczyłam zaschniętą ropę na nim, myślałam że może Felek w zabawie przejechał pazurem czy może zahaczył o jakąś gałąź będąc na spacerze.

Ale coraz częściej zaczęła się pojawiać taka wypływająca woda, ale to była ropa.

No i stopniowo zaczął się zmieniać kolor skóry tej gulki, zaczęła się robić taka sino-fioletowa, ale nie było widać żadnego otworka, żeby ta zawartość mogła wyjść ze środka.

Wybraliśmy się do lecznicy na naszym osiedlu:

Pierwsza wizyta 06.05.16r:

Weterynarz od razu nacisnęła i wypłynęła ropa, że ta gulka była spora, zrobiono nacięcie i wtedy wszyscy doznaliśmy szoku, wystrzeliło to coś. Wyszło tego strasznie dużo. Wypłynęła szara mazia, krew i czarne grudki. W środek wsadzono 30 cm sączka nasączonego jodyną. Dostał też antybiotyk na 6 dni, Keflex 500 mg + 250 mg ( 750 mg 2xdziennie )

Druga wizyta 09.05.2016r

Wyjęcie sączka i wsadzenie nowego około 50 cm nasączonego jodyną, przepisanie kolejnej porcji antybiotyku ( Keflex 500 mg+ 250 mg )

Dnia 12.05.2016r ( sama pobiegłam do lecznicy )

O godzinie 17, duży wypływ z rany, krew z ropą ( było to gęste ), dostałam Vegothyl do rozrobienia z wodą, miałam robić okłady, a najlepiej żebym psu wcisnęła strzykawką ten płyn w środek rany.

Trzecia wizyta 13.05.2016r

Wyjęcie sączka i płukanie 2 razy po 10 ml Vagothylu, przy drugim płukaniu Bzik strasznie wył. Wsadzenie sączka nasączonego jodyną, tym razem 30 cm lub dłuższego ( nie byłam w stanie patrzeć ile tym razem było dokładnie wpychane ) Bzinio odczuwał ból ( protestował, szarpał się ) Na weekend została zalecona jodyna ( okłady i wprowadzanie jodyny do środka rany) Kolejna wizyta miała się odbyć 17.05.2016r.

Z godziny na godzinę, stan rany Bzika się pogarszał, rana wyglądała coraz gorzej i Bzik robił się coraz bardziej osowiały :-(

Wtedy wykonałam telefon do Germaine z poradą i pomocą co mam z tym robić.

Usłyszałam w telefonie, wyślij mi opis co było robione i jakie leki dostał rudy, skonsultujemy to z innym lekarzem.

Siedziałam jak na szpilkach i czekałam na info, otrzymałam wiadomość że trzeba te sączki szybko usunąć!!!

Rano 14.05.16r z synem i z Bzikiem, byliśmy już w lecznicy u Pana doktora Tomasza.

Pan doktor doznał szoku i nie wierzył że rudy ma coś wepchnięte pod skórę.

Wyciągnięto bandaż o długości około 40 cm, z rany wydobywał się smród. Pobrano wymaz ( bakteriologia + drożdżaki ). Rana została oczyszczona ( stan rany: rozległa martwica ). Usłyszałam od lekarza że nie chce myśleć co by było z psem do poniedziałku czy wtorku? :-(

W lecznicy przed wyjściem z gabinetu rudy dostał zastrzyk przeciwbólowy.

Przez weekend płukanie co godzinę rany przegotowaną wodą.

Na tydzień antybiotyk Amoksycylina + kwas klawulanowy 1 tab. 2 razy dziennie i na trzy dni Aglan (meloxicamum ) 15 mg 1 tab. raz dziennie.

16.05.16r w poniedziałek byliśmy na kontroli, lekarz był zadowolony że rana wygląda dużo lepiej niż w sobotę. Zalecono dalszą toaletę rant ( płukanie przegotowaną wodą ) i wprowadzanie do jamy rany raz dziennie Manuki jałowej. Teraz nas czeka miejmy nadzieję ostatnia kontrola.

Wielkie podziękowania dla Ciebie Germaine i dla Pana Tomasza <3

Żeby nie Wasza szybka pomoc!

Ach nie chcę myśleć gdzie mogłabym teraz odwiedzać Bzika :-( Pisząc to mam aż łzy w oczach że Pani Weterynarz z długoletnim stażem, naraziła mojego rudego na cierpienie! A może i śmierć mojego kochanego psiego przyjaciela :-(

Mam nadzieję że czytając mój wpis, będziecie wszyscy bardziej czujni co lekarze robią z waszymi zwierzętami. Pamiętajcie że warto jest konsultować z innymi lekarzami zanim będzie za późno.........!

Pozdrawiamy Serdecznie całą Fundację, wszystkich działających w niej wolontariuszy i wszystkich podopiecznych :-)

Katarzyna, Patryk, Bzik i Felek :-)"

  • Wspieraj naszych podopiecznych w łatwy sposób

  • paypal
  • ratujemy zwierzaki