Dostaliśmy nową relację i zdjęcia z domu Woja:
"Wojtuś uwielbia kontakt fizyczny. Lubi być głaskany, dotykana i macany w różnych miejscach. Podczas jednego z takich macań wymacłam zmianę płaską skórną koloru czarnego. Wiadomo: bokser + zmiana skórna = vet, biopsja, zabieg. Zabieg odbył się w tempie ekspresowym - w poniedziałek wieczorem była biopsja, we wtorek rano Wojtek leżał na stole. Okazało się w trakcie wycinania, że podejrzanych zmian jest więcej. W sumie wycięto dwie czarne z grzbietu, jednego brodawczaka z głowy i takie nie wiadomo co to jest, ale wygląda tak paskudnie, że lepiej to wyciąć z szyi.
Wojtuś, jak wiadomo od czasów w kastracji, klosza nie nosi. Poza tym jak założyć klosz, gdy pół szyi jest rozorane? Z resztą nawet abażur nie chroniłby ran przed resztą stada, która spieszyła koledze z pomocą. Tak więc Wojtuś dostał ubranko - obcięłam ze swojej bluzy rękawy i założyłam Wojtkowi. Nie był szczególnie zachwycony, ale przynajmniej jakoś się to zagoiło.
Po dwóch tygodniach przyszedł wynik histopatologii. To chyba najlepszy prezent na święta, jaki dostałam: w jednym przypadku stwierdzono nowotwór niezłośliwy (melanocytoma złożona), a w pozostałych "nienowotworowy rozrost tkanki łącznej skóry z tworzeniem torbieli z gruczołów potowych." Czyli żaden czerniak. Kamień spadł z serca całej rodzinie.
Pozdrawiamy wszystkich świątecznie!"