Dostaliśmy relację i zdjęcia z domu Woja:
"Nie odzywaliśmy się już rok, tak więc spieszymy z wiadomościami.
U Wojtusia wszystko dobrze. Trochę się postarzał, przybyło szronu na faflach i na innych partiach ciała, nie ma jednak żadnych problemów ze stawami, ani też śladu demencji, dobrze widzi i wszystko słyszy. W środku Wojtka też wszystko gra, jedynym problemem wydaje się być zaleganie pokarmu w żołądku. Z tym jednak radzimy sobie podając małe porcje 4 razy dziennie. Musze jednak go umówić do dermatologa na biopsję, bo znowu coś mu wyrosło na boku. Wiem, że panikuję, ale kto się na gorącym sparzył, ten na zimne dmucha. Ostatnio pojechaliśmy na szczepienie do lecznicy. Powitał mnie tam pełen potępienia wzrok personelu. Wojtek ważył 38 kg, czyli o przynajmniej 2 kg za dużo. Przeszliśmy na niskokaloryczną karmę Royal Canin Gastro Intestinal Moderate Calorie. Po jednym worku karmy waga nie drgnęła. Pytanie – dlaczego? Zupełnie przypadkiem odkryliśmy przyczynę. Otóż stary Klocek nie ma już takiego apetytu jak kiedyś i zostawia w misce co nieco swojej karmy. Podobnie Suka. I wtedy na scenę wkraczał Wojtek. Bezszelestnie, jak duch, podpływał do misek i czyścił je na błysk. Nie było szansy, żeby zrzucił chociaż kilka dekagramów. Musieliśmy wprowadzić dyżury przy miskach i zabierać, jak tylko Kundle skończą. Czekamy na wyniki. Wracając do lecznicy – Wojtek przymilał się do każdego człowieka w poczekalni, który okazał mu chociaż odrobinę zainteresowania. Jedna pani, która do pogłaskała, otrzymała do klepania tyłeczek, a gdy przestawała, Wojtek odwracał się i nosem ją. Jak to nie działało, to łapą ją. Tak więc w lecznicy nie dość, że ścigały mnie spojrzenia
pełne wyrzutu w związku z nadwagą Wojtka, to jeszcze wszyscy uznali, że pies jest niewykochany. Było mi bardzo, bardzo wstyd…"