• tel+48 798 180 888
  • mailkontakt@sosbokserom.pl
  • telul. Mrówcza 77a, 04-857 Warszawa

Pamiętnik z adopcji Maxa cz. III

Krzysiek relacjonuje, że Max na spacerze zrobił 4 kupy. Chyba strasznie mu się musiało chcieć, bo spacer trwał tylko pół godziny. Potem przespali się jeszcze chwilę, zjedli śniadanie. Max odpoczął, a Krzyś w tym czasie przygotował się do wyjścia do pracy. Jeszcze krótki spacer, przed wyjściem i... Max zostaje sam na 6 godzin.

Po powrocie Krzyś dzwoni do mnie. Maxik wytrzymał z sikaniem, ale zwalił kwiatki z parapetu w dużym pokoju. Gdzie indziej nie miał okazji „narozrabiać”, bo pani Agnieszka nas uprzedziła, że jeśli będzie zostawał sam w domu, powinien mieć jak najmniej „do pilnowania”. Wypił całą miskę wody. No cóż, jest w końcu lato, a w naszym mieszkaniu jest dość ciepło.

Na spacerze po pracy – robi 4 kupy. Tym razem nie wyglądają za dobrze. Krzysiek zastanawia się, czy nie pójść z Maxem do weterynarza.

W domu Maxik pilnuje Krzysia. Chodzi za nim krok w krok. Nawet do łazienki. Stał się Jego cieniem.

Wtorek, 19 czerwca 2007 r.

Dziś Max został sam na dłużej – 8 godzin. Po powrocie Krzysiek zastał wywalone kwiatki i ścierki kuchenne rozniesione po całym dostępnym „terenie”. Z kuchni zniknęło pieczywo – leżało na półce, dość wysoko. Znalazło się... na kanapie w dużym pokoju, na dywanie, wszędzie. Maxik przerobił je na bułkę tartą. Hmm, coś chyba nasz pies nie lubi samotności.
Krótkie poszukiwania pomocy – a no tak, młody pies, gdy zostaje sam, powinien mieć coś do zabawy. Maxik kocha czerwoną piłeczkę, którą kupiliśmy w niedzielę. Trzeba będzie mu ją zostawiać do zabawy.

Na spacerach Maxik robi po 4-6 kup. Krzysiek poznał pierwszych „psiarzy” z okolicy – każdy się dziwi, że aż tyle razy nasz pies „przykuca” w wiadomym celu.

Wieczorem wracam do domu z delegacji. Psiej radości nie można porównać z niczym. Max jest jak tornado – wszędzie go pełno. Nie ważne, że mam w ręku torbę – trzeba mnie przecież polizać po twarzy. Po tym powitaniu wyglądam jak siedem nieszczęść, ale nie żałuję, że ta żółta sierota pojawiła się w naszym domu.


Przez pierwsze kilka dni dobrze jest psa przyzwyczajać do nowego domu i nie narażać go na stres związany z pozostawaniem samemu.
Nasz dom jest dla niego nowym miejscem, w którym nie czuje się bezpiecznie „od wejścia”.
Optymalnym rozwiązaniem jest wzięcie krótkiego urlopu i przeprowadzenie treningu pozostawania samemu. Jeśli nie możemy wziąć urlopu, dobrze jest przywieźć nowego domownika w piątek wieczorem. Wtedy będziemy mieli chociaż weekend na aklimatyzację.

Psy po przejściach bardzo często na początku pobytu w nowym domu mają problemy z żołądkiem. Rozwolnienie to niemalże norma. Można jednak zmniejszyć ryzyko tego typu problemów. Wtym celu należy:
- ustalić czym pies był karmiony, zanim do nas trafił
- przez jakiś czas podawać mu tę samą karmę, nawet jeśli uważamy, że inna byłaby lepsza
- jeśli nie wiemy, czym pies był karmiony lub karma była ewidentnie niewłaściwa, warto przez jakiś czas podawać lekkostrawne posiłki.

Optymalnie – ryż z mięsem drobiowym i marchewką – wszystko ugotowane na papkę.
Proporcje – w stanach ostrych ryż powinien stanowić 50-60% porcji, mięso 30-40% i marchewka do 20 % (z marchewki można na początku zrezygnować).

napisała: Gerta
właścicielka dwóch adoptowanych bokserów: Maxa i Kory.