12.06.2009r. Garry mieszka już we własnym domu
Garry przez trzy miesiące błąkał się w miejscowości Mirosławiec. Ludzie bali się go i przepędzali spod swoich domów. Dokarmiała Garryego jedynie pani ze sklepu.
Straż miejska nie zareagowała na informację o błąkającym się bokserze, zorganizowaliśmy więc jego przewiezienie do kliniki w Warszawie. Pani ze sklepu "przetrzymała" psa u siebie do czasu transportu.
Okazało się, że Garry jest w bardzo złym stanie, ma mocno odmrożone łapy i brzuch. Łapy były tak spuchnięte i bolesne, że Garry nie był już w stanie chodzić o własnych siłach.
Bokser boi się wszystkiego, jest smutny i zrezygnowany. Leży z łapami podkulonym pod siebie, a każdy ruch sprawia mu wyraźny ból. Jest bardzo zmęczony i wyniszczony.
Relacja z kliniki:
"Powoli zaczyna reagować na człowieka, wczoraj sam podszedł do wolontariuszki. Lekarze ocenili go na 8 lat, ale sądząc po zębach białych i bez kamienia, musi być młodszy."
24.03.2009r.
Garry mieszka w domu tymczasowym, gdzie świetnie dogadał się z dwojgiem rezydentów (pieskiem i suczką), pomimo początkowego niezbyt dobrego przyjęcia przez nich.
W domu jest psem idealnym, nic nie niszczy, nie brudzi, bez problemów zostaje sam.
Na dworze zdarza sie Garremu konflikt z obcym psem, ale umiejętnie poprowadzony potrafi nawiązać prawidłową relację.
Jak każdy bokser potrzebuje dużo ruchu i konsekwentnego, spokojnego przewodnika.
29.04.2009r.
Garry w niedzielę pojechał do ośrodka szkoleniowego w Lublinie, gdzie pod okiem pana Darka Ornala, zoopsychologa i szkoleniowca, nauczy się pokonywać swoje traumy z przeszłości, które do tej pory nie pozwoliły mu na odzyskanie pełnej radości życia z bliskim człowiekiem, pomimo wspaniałej i czułej opieki w domu tymczasowym.
12.06.2009r.
Garry, po pozytywnym zakończeniu szkolenia, znalazł wreszcie swój dom. Zamieszkał na warszawskiej Ochocie.
Bardzo dziękujemy panu Darkowi Ornalowi za pracę z Garrym i poświęcony mu czas. Dzięki niemu bokser odzyskał radość życia, jest bardzo zrównowazony i spokojny.
27.02.2010r.
Garry miał drobne problemy ze zdrowiem, przeszedł zabiegi usunięcia guzka na nodze i korektę skrzydełek nosa (miał kłopoty z oddychaniem przez nos). Na szczęście okazało się, że guzek jest niegroźny – cysta, utworzona w mieszku włosowym. U psa zaczyna się też zaćma.
Diametralnie zmieniło się zachowanie boksera. Jest pełen miłości i zaufania w stosunku do właścicieli (okazuje to na każdym kroku). Jest grzeczny i posłuszny, cierpliwy, poddaje się bez problemu różnym zabiegom. Potrafi pokazać (skłon głowy, wyraz mordy, oczu), że prosi o picie lub jest głodny, czegoś nie lubi (np. czekania na mnie pod sklepem lub grzebania przy łapach), czemuś się dziwi (np. "naprawdę mamy tedy iść?"), potrafi przepraszać, jeśli coś zbroi, ale i potrafi pokazać, ze nie czuje się winny, np, w sytuacji gdy go napada lub obszczeka inny pies.
Na nieagresywne psy reaguje prześmiesznie: daje sygnały, ze chce się bawić, podskakuje, ale na tym się kończy, często się potem wstrząsa i prycha.
Jest uzależniony od właścicielki, chodzi za nią krok w krok, broi, kiedy wychodzi nawet na krótko, a on zostaje sam: przestawia meble, ściąga drobiazgi ze stołu, a nawet uszkadza meble. Sam nie umie się bawić zabawkami, czeka na domowników.
24.07.2010r.
Garry przeszedł za Tęczowy Most. Dostaliśmy smutny list od jego opiekunki:
"Garry nie wytrzymał podróży powrotnej z wakacji nad morzem do Warszawy mimo, że wyjechaliśmy o 6:30, jechaliśmy w ulewnym deszczu i dopiero ok. 3 godzin przed celem trochę się wypogodziło i ociepliło. Wtedy właśnie zaczęły się problemy Garrego z oddechem. Takie problemy występowały już wcześniej, w zeszłym roku w czasie upałów. Był badany, leczony. "
Garry został zawieziony do szpitala, zaczęto go ratować, ale leki, podany tlen i reanimacja nie pomogły.
Bardzo współczujemy opiekunom Garrego, dla których bokser był prawdziwym członkiem rodziny.