02.07.2012
Dostaliśmy zgłoszenie o bokserach przetrzymywanych w bardzo złych warunkach na jednej z krakowskich posesji. Poprosiliśmy Krakowski TOZ o pomoc.
Relacja z interwencji TOZ:
„Po przyjeździe na miejsce okazało się, że pies jest bardzo wychudzony i ma na szyi gruby łańcuch. Po krótkiej rozmowie z Inspektorom udało się przekonać właściciela, żeby zrzekł się psa. Szwagier właściciela (policjant!!!!) z bratem właściciela poszli odpiąć psa z łańcucha i już wtedy Inspektorzy zauważyli, że coś jest nie tak. Kiedy właściciel podszedł do Inspektorów z psem, okazało się, że pies ma na szyi prawie 5 cm głębokości ranę od wrośniętego w nią łańcucha. Panowie musieli kombinerkami usunąć łańcuch, natomiast na szyi pozostała, niemożliwa do usunięcia, wrośnięta w skórę obroża.”
Boro nie był nigdy spuszczany z krótkiego łańcucha, im bardziej skakał i sie wyrywał, żeby sobie pobiegać, tym bardziej obroża wrzynała się w jego szyję, powodując bardzo rozleglą i głeboka ranę, która zagrażała jego życiu.
Dzięki udanej interwencji boksery zostały zabrane do schroniska w Krakowie, po czym przeszły pod naszą opiekę.
Bokserka Sonia zamieszkała w hotelu w Częstochowie, jej syn bokser Boro przyjechał do Warszawy i przebywa obecnie w szpitalu.
Relacja Germaine:
„Boksery zostały odebrane ze schroniska przez Beatę. Przyjechały do Częstochowy, sunia Sonia została w hotelu, Boro pojechał do Warszawy. W samochodzie na poczatku był bardzo niespokojny, po jakimś czasie uspokoił się i próbował się ładować na kolana. Rana wygląda strasznie, szyby samochodu i koc były całe umazane we krwi. Boro dojechał do lecznicy, został znieczulony, lekarze oczyścili mu ranę, dostał specjalny wielki kołnierz z materiału chroniący ranę.”
Leczenie i pobyt Boro w szpitalu kosztowały do tej pory około 600 zł: , można pomóc bokserowi wpłacając darowiznę na konto naszej Fundacji z dopiskiem: „leczenie Boro”
07.07.2013
Rana na szyi Boro wygląda lepiej, trzeba ją przemywać dwa razy dziennie, bokser dostaje również antybiotyk.
Relacja Germaine:
"Boro przyjechał do domu, dogadał się bez problemu z psami. Jest bardzo radosnym bokserem mimo tego, co go spotkało. Chyba nie zdaje sobie sprawy, w jakim jest stanie. Boro to jeszcze dzieciak, wesoły, energiczny, łaknący kontaktu z człowiekiem. Uwielbia jeść, szuka jedzenia skacząc i próbując ściągnąć wszystko ze stołu. W nocy spał grzecznie z Elą w salonie, nie rozrabiał, przespał całą noc."
Boro zamieszkał w nowym domu w Lublinie
Relacja opiekuna:
"Witam i przepraszam, że dopiero teraz wysyłam te zdjęcia, ale wcześniej nie miałem możliwości. A z nowości kot przestał warczeć na boksera, jeszcze do niego nie podchodzi, ale też przestaje zwracać uwagę na to że pies jest w pobliżu myślę, że jeszcze kilka dni i będzie spokój. Tofi (BORO) zaaklimatyzował się na dobre, poza snem resztę doby poświęca na zabawę ,zaprzyjaźnił się z psem naszych przyjaciół, a my mamy nadzieję że wspólne spacery nauczą go psich zachowań (np. podsikiwanie drzewek :) "
Dostaliśmy nową relację i zdjęcia z domu Boro:
"Witamy,
u nas jak wiecie duże zmiany ostatnimi czasy zaszły. Mamy nowego członka rodziny. Lucjanek ma już 7 miesięcy i w związku z tym zaczął spędzać część czasu w rewirze Toffiego - na podłodze. Obaj nasi chłopcy (zarówno ten psowy jak i ludzki) dobrze się dogadują. Toffi powoli przezwycięża początkową nieśmiałość i coraz częściej podchodzi i delikatnie zaczepia Lucjana.
Dużo razem spacerujemy. Po ostatniej przeprowadzce w zeszłym roku, mamy jeszcze więcej pięknych terenów spacerowych dookoła. Po urodzeniu Lucjanka wróciliśmy też do codziennych długich specerów. Właściwie co dzień chodzimy przynajmniej 4 kilometry, a kiedy pogoda dopisuje, tak jak dziś, maszerujemy o wiele dalej i dłużej. Dziś było blisko 8 km. Wieczorami biegamy. To znaczy, biegam ja z Toffim. Na razie krótkie dystanse, ale idzie nam nieźle i obojgu daje nam to dużo przyjemności i poprawia kondycję, która spadła nam zdecydowanie podczas mojej ciąży.
W kwestii zdrowia, udało nam się w końcu uporać się z problemami gastryczno-jelitowymi, z którymi borykaliśmy się od początku, a które nasiliły się po babeszjozie dwa lata temu. Po licznych zmianach karmy, i pełnej diagnostyce udało się ustalić, że Toffi cierpi na nieswoiste zapalenie jelit. Przeszedł kurację zaordynowaną przez weterynarza i otrzymał nową weterynaryjną karmę. Blizna na szyi nigdy nie pokryła się już sierścią i jest miejscem w którym często pojawiają się drobne urazy (otarcia, zranienia itp.). Z tego powodu Toffi chodzi w szelkach lub uprzęży.
Z ciekawostek mogę dodać, że Toffi został „medialny”. W zeszłym roku wystąpił z koleżankami w filmie edukacyjnym „Jak sprzątać po swoim psie” nakręconym przez projekt Miasto dla Ludzi, premiera już niebawem. A dwa lata temu jego historia pojawiła się w Radiu Lublin (przy okazji promocji projektu do budżetu obywatelskiego miasta Lublin dot. wybiegów dla psów i edukacji właścicieli).
Upływające lata zmieniły w naszym czworonożnym dziecku tylko kolor sierści na pysku. Nadal pozostaje tym samym radosnym, przywiązanym wariatem, którego adoptowaliśmy latem 2013 roku.
Pozdrawiamy Was serdecznie, a w załączeniu przesyłamy kilka zdjęć.
Ania, Paweł, Lucjanek i Toffi"