• tel+48 798 180 888
  • mailkontakt@sosbokserom.pl
  • telul. Mrówcza 77a, 04-857 Warszawa

11.08.2014
Kolejna prośba o pomoc w znalezieniu domu dla uroczego boksia..
Mamed rok czasu mieszkał w domu jednorodzinnym z ogrodem, potem trafił do adopcji do obecnej właścicielki.
Mamed to młody bokser, zaledwie 3 letni. Pilnie szuka nowego domu, właścicielka nie radzi sobie z jego wychowaniem. Mamed jest świetnym psem, ale jest jeden problem. Nie potrafi oduczyć się sikania w domu. Najlepszym rozwiązaniem będzie dla niego dom z ogrodem.


18.01.2015
Mamed zamieszkał w nowym domu w Stalowej Woli.
Relacja:
"
Dzień dobry Pani Marto, tak jak obiecałam, teraz już bez psa pakującego mi się na kolana, uda mi się zebrać myśli i napisać kilka słów. Najlepiej zacząć od początku,a więc to było tak:
Pojechaliśmy po niego z moim bratem w czwartek, spotkaliśmy się z Panią Agą przed blokiem, wpadł w nas jak torpeda, od samego początku był ufnie i przyjacielsko nastawiony, zaraz też pobiegł się bawić z Dawidem na spacer, mają chyba ten sam znikomy poziom delikatności, więc szybko przypadli sobie do gustu. Po otwarciu bagażnika Mamek nie czekając na zachęty wskoczył sam, rozłożył się i czekał, zostało więc nam tylko odebrać jego dokumenty od Pani Agi i ruszyć w drogę. Podróż zniósł dobrze, pod koniec był już znużony, jednak w domu szalał z radości, moją mamę przywitał tak, jakby właśnie wrócił do niej z długiego spaceru. Mama od tygodnia zamartwiała się jego reakcją na rozdzielenie z poprzednimi właścicielami, że będzie bardzo cierpiał, jednak oprócz nadmiernego pobudzenia utrzymującego się przez dwa dni nie zauważyliśmy niepokojących oznak. Po tym czasie uspokoił się troszkę, nabrał może więcej pewności, jednak chodzi za nami krok w krok, łazienka, pralnia, garaż, sypialnia, on musi być wszędzie i patrzeć w oczy. Najbardziej lubi, kiedy wszystkie osoby obecne w domu są w jednym pomieszczeniu, wtedy może rozłożyć się obok nas i jest spokojny. Jeśli znajdujemy się w różnych pokojach biega od jednego, do drugiego. Myślę, że on ma problem z samotnością, że to powoduje u niego stres, a stres objawia się sikaniem, kiedy zostaje sam w domu. Nie lubi tego i widać, kiedy wychodzimy,że jest spięty, jednak zgodnie z tym, co udało nam się wyczytać na różnych forach, nie zwracamy na niego uwagi, nie żegnamy się z nim, wychodzimy jakby to było naturalne. Póki co, są to krótkie wyjścia, do tej pory tylko jedno, sobotnie (najdłuższe, 3-godzinne) zakończyło się kałużą. Kiedy po powrocie zobaczyliśmy mokra plamę nie zareagowaliśmy w jego stronę w żaden sposób, żeby nie pogłębiać jego stresu,a jednak miałam wrażenie, że on był taki zawstydzony, ja nie wiem czy to możliwe, wyraźnie spokojniejszy jednocześnie i to jego pobudzenie z czwartku i piątku wtedy ustąpiło. Poza tym, w nocy zostaje w swoim koszu sam, na dole. Pierwszą noc spędził w mojej sypialni, spał niespokojnie, mamrał przez sen, ciężko oddychał, ja też byłam wybudzona, mało spałam, więc leżałam i obserwowałam go - budził się co jakiś czas, żeby zobaczyć, czy jestem obok i zasypiał od razu dalej. Następną noc spędził już na dole, sam, troszkę piskał, ale na polecenie został, za jakiś czas rozłożył się i zasnął - scenariusz powtarza się co wieczór, nie jest zadowolony, że zostaje, ale jest grzeczny i nie reaguje sikaniem. Myślę, że ma wytrzymały pęcherz. Weterynarz określiła jego maksymalne zapotrzebowanie na płyny na 3l dziennie, on wypija ponas 2l, wydaje mi się, że to dużo. Przed samym snem wychodzimy z nim razem na siku, sam nie czuje się jeszcze na podwórku zbyt pewnie, albo po prostu przyzwyczaił się już, że spacerom musi ktoś towarzyszyć. Przy okazji upewniamy się, że załatwił wszystkie potrzeby i wtedy idziemy spać. Przesypia jakieś 6-8h, kiedy wstajemy nie sygnalizuje potrzeby wyjścia od razu, zwykle dopiero po jakiejś godzinie chce się załatwić. Więc problemy z trzymaniem moczu w grę chyba nie wchodzą. Rozpisałam się tak na temat tej samotności i jego stresu, ale to moim zdaniem ma ze sobą duży związek i jest przyczyną jego problemów. Pani weterynarz w rozmowie zaproponowała nam, że jeśli problem faktycznie wystąpi ( a to okaże się wtedy, kiedy mama zacznie chodzić regularnie do pracy, a mojego brata nie będzie w pobliżu) pożyczy nam swoja klatkę, żeby spróbować rozwiązać to w ten sposób i sprawdzić, czy taka taktyka zda egzamin. Przeczytałam już naprawdę dużo porad behawiorystów na ten temat, będziemy z nim pracować. Po 4 dniach z nim spędzonych przywiązaliśmy się już tak mocno, pękłoby mi serce chyba jakby nie udało nam się mu pomóc. Jest wspaniałym psem, tyle w nim miłości, okropnie ciężko wyjeżdżało mi się dziś do Krakowa, ciągle dzwonię do mamy i wypytuję o niego. Ja bym tak pewnie mogła pisać i pisać o nim, tak samo mama wszystkim o Mamku opowiada. Warto jeszcze wspomnieć na koniec, że jest bardzo grzecznym, mądrym psem. Ładnie wykonuje proste polecenia, przybiega wołany, pierwsi właściciele nauczyli go kilku rzeczy. Nie umie natomiast chodzić na smyczy, bardzo ciągnie, ale z tym da się coś zrobić. Kiedy się bardzo ekscytuje i się cieszy,to skacze,a jest taki silny,że przewrócił Dawida :)) Ale zauważyliśmy, że otwarta wyciągnięta dłoń skierowana do niego środkiem uspokaja go bardzo. Widać, że to bystry pies, że dużo rzeczy można z nim wspólnie wypracować. Jeszcze raz to napiszę: jest cudowny :))

Pozdrawiam serdecznie,
Dominika"


  • Wspieraj naszych podopiecznych w łatwy sposób

  • paypal
  • ratujemy zwierzaki