Dostaliśmy relację i zdjęcia od Marka, opiekuna staruszka Benka.
Bokser chudnie z powodu nowotworu, wybrzydza z jedzeniem, obecnie je chętnie tylko puszki weterynaryjne Intestinal.
Wyżywienie Tosi i Benka kosztuje Fundację miesięcznie około 300 zł, dodatkowe puszki dla Benka kosztowały 170 zł.
Relacja Marka:
"Cała trójka, bo i Luka pochodzi z Fundacji, jest na tych zdjęciach. Od czasu śmierci Sary mija prawie rok a ciągle jej odejście boli; dowodzenie przejęła Tosia - Mika, mimo że najmniejsza. To Sara przygotowała ją do roli przywódcy bardzo dobrze, choć w sytuacjach przypominających jej czasy sprzed adopcji chowa się w domu. Tak jest gdy F 16 nisko i z hałasem nadlatują nad ogród, gdy zatrzyma się śmieciarka... Benio powoli zasycha, przypomina w tej chwili Kluska, zjada mniej, bardzo wybrednie; przygotowuję dla niego trzy rodzaje mięsa nigdy nie wiedząc co będzie odpowiadało. Dziś od rana wybrał surową wołowinę, wczoraj gotowaną pierś kurczaka; musiałem zrezygnować z kupna mielonego udźca indyka który był dobry przez kilka miesięcy. Czasem zje wątróbkę drobiową a czasem wołowinę gotowaną a następnego dnia jest to wszystko be! Do maja każde warzywo było smaczne, teraz grymasi - dobra marchewka, niesmaczny burak, dobry ziemniak (zalecony przez weta), nie smakuje makaron a'la niemieckie specle (z Lidla) ale dobry drobniutki jak do rosołu, a następnego dnia na odwrót. Jabłko tarte smakuje raz na tydzień a przecież latem i jesienią 2015 razem z Sarą trzebili winogrona, jabłka i węgierki ściągając je wprost z gałęzi. Często karmię go z ręki siedząc nad nim i co spojrzy na mnie podsuwam kęs, tak długo, aż wreszcie zaskoczy i zje. Obgaduję go a przecież ostatnie dwa dni sam zjadał z miski! Ale to rzadkość. Na spacery wychodzi chętnie, tyle że w ubranku, bo boję się przeziębienia chudziny. Na ogród wychodzi tylko załatwić się. Chyba że usłyszy awanturnicze szczekanie z ulicy; wtedy razem z Tosią i Luką wybiegają do ogrodzenia i w koncert obu dam od czasu do czasu wplata swoje basowe hau, hau. W dalszym ciągu wstaje ok 5, zapewne jak w życiu przed przybyciem do mnie, ale już nie drepcze nieustannie tylko pogłaskany kładzie się na powrót i usypia. W sprawach higieny niemal całkiem zdany na mnie; guz w odbycie jest chyba bardziej bolesny; omywany tyłeczek ucieka od niedawna.
I znów nadszedł dzień pożegnań...
Benek, otoczony najlepszą opieką odszedł, pozostawiając tęsknotę i żal...Był wyjątkowym psem...
Bardzo dziękujemy Panu Markowi za wzorową opiekę i ogromne serce dla naszych boksiowych staruszków. Za dom pełen miłości i szacunku dla naszych podopiecznych.