Dostaliśmy bardzo smutną wiadomość od Marka i Olgi, opiekunów Charliego:
"Po długiej chorobie, walce naszej i najlepszych weterynarzy odszedł od nas nasz najukochańszy Charli.
Kłopoty zaczęły się w listopadzie od ataków padaczki. Po rezonansie stwierdzono stan zapalny mózgu. Antybiotyk 5 tygodni i wydawało się, że już jest dobrze.
Ataków nie było, Charli odzyskał siły. Nie brykał już jak kiedyś, ale to ze względu na sędziwy już wiek.
Pewnego dnia zauważyliśmy na karku Charliego niewielką ranę. Myśleliśmy, że się czymś zadrapał. Jednak rana w zastraszającym tempie zaczęła rosnąć i paskudzić się.
Nie pomagały żadne leki. Diagnoza nie była jednoznaczna. Charli słabł w oczach. Zgasł w domu przy swoich najbliższych.
Charli był z nami 3,5 roku. Uwielbiał wycieczki. Był z nami na Mazurach, lubił wypady za miasto i nad rzekę. Przejażdżki samochodem były dla niego nie lada frajdą.
Charlusiu, tęsknimy, bardzo nam Cię brakuje."