Kilka dni temu Poseł pojechał do domu tymczasowego. Dziś dostaliśmy relację od opiekunki.
Pani Ola pisze tak:
"Witam,
Chciałam podzielić się pierwszymi wrażeniami z pobytu Bonzo (nowe imię Posła) u nas w domu. Po pierwsze powitał nas bardzo radośnie podczas przekazania (tutaj chciałam bardzo podziękować Pani Iwonie za pomoc w transporcie Bonza z Katowic do Opola). Pół godzinki u dziadka Zbyszka w domu (obcałowanie dziadków, uzupełnienie płynów) i ruszyliśmy w dalszą podróż do Wrocławia. Bardzo dobrze zniósł jazdę samochodem. Po przyjeździe nastąpiła "procedura zapoznania z nowym stadem" na terenach neutralnych, tzn. na pobliskiej łące. U nas w domu mamy, a właściwie mieliśmy, bo już się to zmieniło, dwie pannice: seniorkę rodu Ginger (dobermanka) i dojrzałą pannę Tori (mieszanka ras z naciskiem w kierunku pekinczyka). Ginger przyjęła Bonzo bez zgrzytów, natomiast Tori sięgająca nieco ponad kostkę pokazała swoje drugie oblicze i zyskała przydomek "Pani Prezes". Po prostu zaczęła ustawiać psy po kątach. Mieliśmy przy tym kupę śmiechu. Bonzo, jak przystało na statecznego kawalera, uwagi pani Prezes puszczał mimo uszu i spokojnie asymilował się z pozostałymi członkami rodziny. Powiem krótko jest CUDOWNY. Wszyscy jesteśmy pod jego wrażeniem. Jedynie martwimy się, że taka z niego chudzinka, ale mamy nadzieję, że nabierze u nas mocy. Noc spędził razem z dziewczynami na parterze domu, a rano jak mnie zobaczył, to myślałam, że przewróci z radości. Dzisiaj, tj. w drugim dniu pobytu, psy strajkowały z jedzeniem, co kładę na karb przeżywania nowej sytuacji, ale po wieczornym spacerze Bonzo przypiął się do miski dwa razy. Dziewczyny też trochę poskubały suchej karmy. Proces asymilacji trwa... Przesyłam kilka zdjęć z pierwszych chwil u nas.
Pozdrawiam serdecznie
Ola "