Otrzymalismy nową relację z domu Fado:
"Homer
Homer (dawniej Fado) trafił do nas z dość dużą nadwagą, ważył około 50 kg. Pies ogólnie jest duży, ale przez tuszę wyglądał jak olbrzym, miał napiętą skórę, szybko się męczył.
Kuracja odchudzająca polegająca na dużej ilości ruchu i odchudzającej karmie Hill's daje dobre rezultaty.
Pies początkowo w ogóle nie „zwijał się” do spania, spał na boku z wyciągniętymi przed siebie łapami, nie kręcił tykiem jak się cieszył, nie mył się, bo brzuch mu nie pozwalał.
Teraz jest bardziej ruchliwy, cieszy się jak na boksera przystało, śpi zwinięty, myje się, twarz mu schudła i widać na niej więcej mimiki, na karku widać bokserskie fałdy skóry.
Pod koniec sierpnia Homer ważył 47 kg, może to nie jest spektakularna utrata wagi, ale na pewno część tłuszczu zamienił na masę mięśniową, bo widać, że łatwiej mu się poruszać. Zrobił się szybszy, skoczny, bardziej chętny do zabawy. Trasy spacerów w stosunku do tego co był w stanie przejść początkowo wydłużyły się o 2/3.
Na spacerach Homer jest raczej OK. Wszystkie psy to przyjaciele i potencjalni kandydaci do zabawy, co w przypadku małych piesków często prawie kończy się zawałem serca u nich, gdyż Homer po przywitaniu i obwąchaniu zaczyna podskakiwać i zapraszać do zabawy. Z uwagi na różnicę gabarytów jego zachowanie zazwyczaj wywołuje panikę. Tylko najodważniejsi są w stanie wytrwać, a nawet dać się zaprosić do zabawy. Za to często Homer bawi się ze średnimi lub większymi pieskami, spanielami, labradorami lub większymi kundelkami. W ogóle w stosunku do innych psów nie zachowuje się jakby miał 2,5 roku, raczej jak 8 miesięczny szczeniak. Biega, zaczepia, próbuje dominować, a jak się zmęczy to już tylko biega.
Jeśli inny pies jest agresywny Homer spokojnie odchodzi z miną raczej zdziwioną.
Podczas wakacji dobrze bawił się z suczką mixem labradora moich rodziców. Jedynym punktem spornym były zabawki, niezależnie, kto był ich właścicielem wcześniej po nastaniu ery Homera wszystkie zmieniły właściciela na Homera. Ale Sara łaskawie na to pozwalała, a później korzystając z nieuwagi Homera zabierała je z powrotem. Jednak z biegiem czasu psy coraz bardziej się oswajały i coraz lepiej bawiły ze sobą, czy to zabawkami, czy też w pozorowane ataki i wzajemne pogryzanie.
Jeśli chodzi o posłuszeństwo pies był bardzo rozpieszczony. Co prawda rozumiał polecenia „siad” i „daj łapę”, ale wykonywał je niechętnie. Ściągał jedzenie z blatów, czepiał się śmietnika, żebrał o jedzenie w bardzo nachalny sposób, trzeba go było często karcić i odsyłać na posłanie. Poza tym kradł i zjadał zużyte chusteczki higieniczne i ręczniki jednorazowe. Już prawie tego nie robi, ale czasami mu się zdarza zapomnieć i trzeba wówczas walczyć o wyrwanie z pyska zakazanego przysmaku.
Z charakteru Homer jest bardzo uparty. Ciężko go przekonać do zmiany zdania, a że jest wielki przesunięcie go czy przeniesienie nie wchodzi w grę. Niestety jest to duży kontrast z naszą ostatnią suczką, która wszystko rozumiała w lot i praktycznie nie trzeba było dwa razy powtarzać. Ale, że widać postępy mamy nadzieję, że i Homera da się wychować.
Początkowo nas też traktował jak intruzów, którzy chcą mu odebrać zabawkę, i warczał na nas nawet jak się zbliżaliśmy. W związku z tym, że przez prawie 2 miesiące wspólnego życia poznaliśmy się i polubiliśmy, dostąpiliśmy zaszczytu odebrania zabawki z psyka psa. Czasami jeszcze zdarza mu się ostro bronić własności, ale negocjujemy słownie i zazwyczaj dochodzimy do porozumienia.
Reasumując, piesek przeszedł dużą metamorfozę w zakresie posłuszeństwa i hierarchii panującej w domu. Stosując kilka prostych zasad dość szybko nauczył się, co mu wolno a co nie. Zdarzają się, co prawda jeszcze wpadki, ale coraz rzadziej np. ostatnio zaczął chłeptać moja zupę z talerza stającego na niskim stole, zanim jeszcze ja zasiadłam do obiadu (widocznie zupa była pyszna J).
W sierpniu piesek został zaczipowany.
Od początku września Homer zostaje sam w domu w czasie, gdy wychodzimy do pracy. Początkowo trochę szczekał jak wychodziliśmy, ale teraz już się przyzwyczaił, wie, że wrócimy i grzecznie zostaje, a podczas naszej nieobecności śpi, na razie nic nie zniszczył.
Po przybyciu do nas Homer spał na swoim posłaniu, w ogóle nie pozwalaliśmy mu wchodzić na łóżko. Ale bokser jak to bokser. Łeb na łóżku położy, popatrzy oczami zbitego psa i tak powoli, powoli zdobywał coraz to nowe powierzchnie do spania. Teraz śpi na zaścielonym łóżku w dzień, a w nocy zasypia na posłaniu a potem niespodziewanie w środku nocy znajduje go śpiącego razem z nami w łóżku J.
Zabawkami bawi się ładnie, maskotek nie rozgryza, za to gumowe zabawki jak najbardziej, Najgorsze, że zjada te gumowe części, które odgryzie. Próbujemy mu zabierać to co odgryzie ale zazwyczaj kończy się to całkowitym odebraniem zabawki, co spotyka się z zupełnym niezrozumieniem w oczach psa. Mam nadzieję, że uda nam się go tego oduczyć.
Reasumując, Homer to pocieszny szczeniak w ciele olbrzyma.
Trochę taki Byczek Fernando J.
Lubi się bawić, przytulać, i jak to było do przewidzenia skradł serce naszej rodziny.
Im dłużej jesteśmy razem tym bardziej się lubimy i lepiej się rozumiemy.
I tak już chyba zostanie na najbliższe kilka lat.
Pozdrawiam
Aśka"