Każde życie kiedyś ma swój kres, to nieuniknione, liczymy się z tym i nie powinniśmy być zaskoczeni, gdy odchodzi nam stary, schorowany pies. Mimo to, za każdym razem gdy przychodzi nam pożegnać podopiecznego, rodzą się pytania, na które mimo pełnej świadomości przemijania szukamy odpowiedzi, zastanawiamy się, czy mogliśmy zrobić coś więcej...
W przypadku biednej Kuki mamy jednak pewność, że ofiarowaliśmy jej wszystko co było możliwe, aby nie tylko poprawić jej jakość życia ale i to życie przedłużyć.
Kuka od pewnego czasu miała problem z poruszaniem, spowodowany naciekającym guzem w pachwinie. Zgodnie z zaleceniami onkologa podjęliśmy chemioterapię, która niestety po trzech podanych dawkach nie przyniosła oczekiwanego rezultatu. Kuka przestała jeść, dając nam tym samym znak, że pora pozwolić jej odejść...
Kilka dni temu Kuka przeszła za Tęczowy Most. Mamy nadzieję, że przynajmniej przez ostatnie miesiące życia była szczęśliwa.