Kiedy Misiek do nas trafił we wrześniu 2017 roku, myśleliśmy że wyczerpał limit cierpienia i nieszczęść jakie mogą spaść na jednego psiaka. Misiek miał rozwaloną głowę z widoczną kością czaszki, kilkadziesiąt larw w ranie na głowie oraz śrut w szyi.
Niestety jego cierpienia się na tym nie skończyły, kiedy rana na głowie się zagoiła i usunęliśmy śrut na szyi, pojawił się nowotwór przy ogonie. Został usunięty chirurgicznie, ale za jakiś czas pojawił się przerzut w pachwinie. Miś walczył, czuł się bezpieczny i kochany w domu, cierpliwie znosił wszystkie zabiegi.
Misiek jeździł na konsultacje onkologiczne razem ze swoją przyjaciółką Luśką, razem cierpliwie leżeli obok siebie dostając kroplówki z chemią.
Kilka dni temu Misiek był na wizycie kontrolnej w lecznicy, guz po chemii się zmniejszył, psiak dostał leki osłonowe i kroplówkę.
Stan Miśka się gwałtownie pogorszył w Niedzielę wieczorem, Miś nie mógł wstać, był bardzo słaby, ciężko oddychał. Pojechaliśmy z nim do lecznicy całodobowej, Misiek przeszedł za TM.
Jego przyjaciółka Luśka, która zawsze towarzyszyła mu w lecznicy podczas konsultacji onkologicznych, nie wypuściła go samego za Tęczowy Most, przeszli tam razem ….
Misiek i Luśka zostali pochowani razem na cmentarzu Psi Los.
Dziękujemy wszystkim, którzy wspierali Miśka w walce o zdrowie.