Dostaliśmy relację i zdjęcia z domu Sophie:
"Dzień dobry,
śpieszymy z relacją, jak pierwszy dzień Sophie w nowym domku.
Podróż minęła bardzo spokojnie - Sophie, leżała grzecznie na tylnym siedzeniu i tylko czasami poprawiając swoje ułożenie. Od czasu do czasu głośno wzdychając i spoglądając wzrokiem niepewnym - to na nas, to na przesuwające się obrazy za oknem. Ale jak tylko dotarliśmy na miejsce i zatrzymaliśmy auto, Sophie się poderwała na równe łapy, rozejrzała dookoła, a ogonek mało nie odpadł z radości. Pobiegłam do domu aby otworzyć drzwi i przygotować kotkę-rezydentkę na poznanie nowego członka rodziny. Niestety, pierwsze spotkanie naszej kotki z Sophie, nie przebiegło tak, jak byśmy tego chcieli... Kotka-rezydentka, nastroszyła się (nawet, nie wiedzieliśmy, że ma w sobie coś persa - chociaż, to wielorasowiec), nasyczała na psinkę i uciekła do sypialni. Sophie, w żaden sposób nie zareagowała na ten incydent, wiec jesteśmy pełni nadziei (po pierwszym dniu, widzimy zainteresowanie i ciekawość z obu stron, ale na razie na bezpieczną odległość). Następnie, na spokojnie zaczęła "zwiedzać" nowy dom. Do sypialni (w której była kotka) i pokoju córeczki, włożyła tylko głowę nie wchodząc do środka, ale za to sofa w salonie od razu została zaanektowana. Do kuchni natomiast wchodzi tylko na jedzenie i wodę i zaraz wraca leniuchować - nawet legowisko z materacem ortopedycznym, przegrało z sofą.
Na pierwszy rodzinny spacer, trzeba było troszkę namawiać i przekonywać Sophinkę, ale udało się - bez żadnego problemu została zniesiona po schodach i ochoczo pomaszerowała z nami na łąki. Mijaliśmy inne psy, które różnie reagowały, ale Sophie nie zwracała na nie uwagi. Przed zapadnięciem zmroku, byłyśmy jeszcze na jednym "owocnym" spacerku. Bilans pospacerowy: siku - 4; kupa - 0.
Głaskom, tulaskom i innym pieszczotom nie ma końca, a Sophie trzeba przyznać, że uwielbia się przytulać i być miziana po brzuszku, boczkach, główce, za uszkami czy grzbiecie.
Przed snem była lekko niespokojna i musiałam być blisko- a nawet doszło do tego, że mąż został "wyeksmitowany" z łóżka. W nocy Sophie przydarzył się mały "wypadek" i o 3:30 wyszła na spacer. Bezproblemowy, ale bez efektu. Dzisiejszy dzień, mimo licznych spacerów niestety był trochę gorszy: aby nakłonić Sophie do wyjścia, trzeba było namawiać ją smaczkami - chociaż i to nie zawsze skutkowało. Na spacerach pokazała charakter uparciucha i nie chciała chodzić, czy oddalać się od domu. Najchętniej to stałaby przy schodach, tuż pod klatką. Załatwianie się na dworze, dzisiaj również przegrało z tym w domu... Na wszelki wypadek porozkładaliśmy po domu podkłady i zobaczymy, jak rozwinie się sytuacja.
Sophie, podczas zakraplania i podawania leków do oczek, jest mega grzeczna i widzimy efekty – oczka są nawilżone i mniej „zamglone. Bezproblemowo dogaduje się z 3,5 letnia córeczką i jest przy tym bardzo delikatna. To mega łakomczuch i głodomór, który karmę wciąga w kilka sekund, a później próbuje podkraść nasze lub kota jedzenie, albo usiłuje „zjeść” nasze uszy.
Wtula się, łasi, liże i podgryza zachęcając do zabawy i pieszczot.
Widzimy też, że niektóre gęsty, szczególnie te gwałtowne lub czynności jak: przesunięcie krzesła, wzięcie do ręki smyczy powodują u niej lęk, ale będziemy pracować nad tym!"