17.02.2010 r. Porto przeszedł za Tęczowy Most.
Moją miskę napełnia: Sandra Krąż
Porto błąkał się około tygodnia po Łomiankach pod Warszawą. Był zmęczony, zdezorientowany i bardzo przemarznięty - ma odmrożone jądra i brzuch.
Zabraliśmy boksera do kliniki, gdzie został przebadany i wróci do sił.
Badania krwi wykazały podwyższone wskaźniki wątrobowe, pozostałe są w normie. Pies dostaje odpowiednie leki i karmę hepatic.
Jeśli nie zgłosi się jego właściciel, Porto zostanie wykastrowany i przekazany do adopcji.
18.01.2008r.
Porto zamieszkał w domu tymczasowym razem z dwójką dzieci, trzema kotami i suczką.
Jest psem niezwykle zrównoważonym, spokojnym i łagodnym. Pięknie chodzi na smyczy, siada i daje łapę, umie bawić się zabawkami, chętnie aportuje.
Ma przyjazne nastawienie do całego świata.
25.01.2009r.
Porto w ciągu ostatnich dni miał kilka ataków padaczki.
Został ponownie przebadany przez lekarza, miał zrobione usg jamy brzusznej i dokładne badania krwi.
Okazało się też, że wątroba Porto jest w jeszcze gorszym stanie niż była, dostał więc nowe lekarstwa, mamy nadzieje, że tym razem jego stan sie poprawi.
Poza tym bokser ma dużą bolesność kregosłupa w dolnych odcinkach, boli go także w stawach biodrowych.
Na razie nie znaleziono przyczyny ataków padaczkowych. Potrzebna jest dalsza diagnostyka.
Na szczęście Porto jest we wspaniałym domu tymczasowym, który nie przestraszył sie jego choroby i świetnie radzi sobie z opieką nad nim. Jesteśmy pod wrażeniem i bardzo, bardzo dziękujemy!
Jeżeli ktoś chciałby pomóc w leczeniu Porto, to prosimy o wpłaty na konto fundacji:
Fundacja "SOS bokserom"
ul. Mrówcza 77a, 04-857 Warszawa
nr konta: 06 1500 1012 1210 1015 2421 0000
z dopiskiem- Porto
17.02.2009r.
Porto odżył w domu tymczasowym. Bóle kręgosłupa mu nie dokuczają, padaczka też nie daje o sobie znać. Ma zapalenie oka i dostaje antybiotyk, który pozwala sobie wkraplać bez żadnych protestów.
Ma wspaniały apetyt - je dużo i wszystko mu smakuje.
Relacja z domu tymczasowego:
"Porto jest prawdziwą oazą spokoju. Coraz chętniej i częściej ma ochotę na zabawę. Jest cudowny, podbija serca tych, którzy lubią psy oraz tych, którzy za nimi nie przepadają. Jak płacze nasze dziecko, a ja nie zareaguję, to Porto idzie zobaczyć, obwąchać. Mąż jest teraz chory, jak tylko zakaszle, to Porto przychodzi i sprawdza czy wszystko jest ok."
28.02.2009r.
Porto zostaje na stałe w domu tymczasowym.
27.06.2009r.
Porto bardzo ciężko zachorował na encefalopatię wątrobową. Jego organizm nie metabolizuje amoniaku, przez co jest nim stopniowo zatruwany. Pojawiły się objawy postępującego zatrucia - zanikający kontakt z Porto, okresowa utrata słuchu i wzroku, ataki padaczki. Pies przestał kontrolować wydalanie, słaniał się.
Lekarz weterynarii powiedział, że bokser ma szanse na dojście do siebie i godne życie, ale nie będzie to łatwe ani tanie. Ponieważ opieka nad nim wymaga teraz całodobowego wysiłku, codziennych wizyt w klinice, podawania kroplówek i robienia lewatyw, a Dom Stały, mający małe dzieci i dwa psy nie mógł zająć się psem w taki sposób, zdecydował o przekazaniu go pod naszą opiekę.
W tej chwili Porto jest i fizycznie, i finansowo pod opieką Fundacji.
Jego stan, dzięki całodobowej pielęgnacji i podawaniu leków, poprawia się szybko, bokser już widzi i słyszy oraz nawiązuje kontakt z otoczeniem. Jednak opieka nad nim jest bardzo kosztowna – diagnozowanie i leczenie w dniach 16-26.06.09 kosztowało Fundację 1473 zł.
Jeśli chcesz pomóc Porto cieszyć się życiem, prosimy o wpłatę na nasze konto:
Fundacja "SOS bokserom"
ul. Mrówcza 77a, 04-857 Warszawa
nr konta: 06 1500 1012 1210 1015 2421 0000
z dopiskiem- Porto
10.07.2009r.
Porto jest już w niezłej formie: nawiązuje z otoczeniem pełny kontakt i… pokazuje absolutny brak manier – włazi łapami na stół, do zlewu, usiłuje otwierać pojemniki z żarciem.
Zaczyna reagować na swoje imię i polecenia.
Niestety, nadal występuje u niego spaczony apetyt, zjada własne odchody, próbuje także posilać się kocem, posłaniem itp. Zdaniem lekarza weterynarii taki stan może potrwać 2-3 tygodnie.
Nadal wymaga intensywnej opieki w domu.
Dzięki uprzejmości darczyńców w okresie 27.06.2009 - 09.07.2009 zebraliśmy na leczenie Porto 180 PLN w postaci darowizn celowych.
Bardzo dziękujemy za wsparcie.
12.07.2009r.
Potrzebna jest specjalistyczna karma dla Porto: Hepatic.
Jeśli ktoś mógłby podarować nam taką karmę, prosimy o kontakt w tej sprawie z Joanną tel. 0607 32 99 32
17.08.2009r.
W związku z tym, że w moczu Porto pojawiły się skrzepy krwi, weterynarz zalecił wykonanie badania USG. Na jego podstawie stwierdzono, że: wątroba psa jest nieznacznie powiększona, wykazuje zmiany o charakterze zapalno-zwyrodnieniowym. Prostata także jest powiększona, o wyraźnych cechach przerostu z widocznymi miejscowymi zwapnieniami, co może być spowodowane nowotworem.
Wskazane jest powtórzenie badania USG za miesiąc. Ogólny stan zdrowia Porto ustabilizował się.
Miesięczny koszt leków dla niego wyniósł w lipcu 179,82 PLN . Koszty wizyt u weterynarzy i badań, to 243,50 PLN.
W lipcu kupiliśmy też specjalistyczną karmę dla Porto na tydzień – za 60 PLN. Dzięki pomocy p. Sandry miska Porto jest pełna, a my możemy pomagać także innym bokserom.
W lipcu zebraliśmy na rzecz Porto: 580 PLN.
Wszystkim Darczyńcom serdecznie dziękujemy.
28.01.2010r.
Porto pojechał dziś do domu tymczasowego, w którym będzie miał za towarzyszkę chorą na padaczkę Lailę.
Trzymamy kciuki, by psiaki dobrze się czuły i sprawowały.
17.02.2010r.
Padało co najmniej dobę w całej Polsce. 15 lutego od rana czysty śnieg przykrywał grubą kołdrą świat, obiecując frajdę dla dzieci i pyszną zabawę dla psów, które lubią białe szaleństwo.
Nie inaczej było w odludnym zakątku Polski, w którym chory Porto sobie mieszkał z Opiekunami, którzy cierpliwością, pracą i miłością osiągali w jego stanie sukcesy, jakich od miesięcy nie obserwowaliśmy.
Porto wczesnym rankiem wyszedł ze swoją Panią na dwór przed dom – jak to zwykle o tej porze, sprawdzić stan świata, załatwić przyziemne potrzeby – ot zwykły poranny spacerek.
Nagle ciszę rozdarł dźwięk silnika. Porto skupiony na swoich potrzebach nie zwracał na nic uwagi. Rozpędzony samochód listonosza wjechał przed stojący na uboczu dom. Nie wiadomo, czy nie zauważył ogromnego brązowego boksera na śniegu, czy nie zdążył wyhamować, uderzył w psa i ogrodzenie.
Gdy wszystko ucichło, kierowca powiedział – zniszczyłem pani ogrodzenie…
- Zabił pan mojego psa.
- e tam pies, jak nie ten, to będzie inny.
Więc może było mu wszystko jedno. Bo jedno życie można przecież zastąpić innym. Ale Porto nikt już nie zwróci jego istnienia.
Miro, Ty i Twoja Rodzina daliście Mu tak wiele. Miłość, bezpieczeństwo, spokój i nieskończoną cierpliwość. Nigdy nie wiemy, jak długo będzie nam dane dawać to bezdomnym psom, dlatego czasem bywa bardzo trudno, gdy pies odchodzi nagle, za wcześnie, a my mieliśmy jeszcze tyle planów, pomysłów, nadziei.
I tak trudno przewidzieć, że innym obojętne jest cudze życie. Dlatego parafrazuję coś, co kiedyś usłyszałam: nie płaczmy, że go już nie ma. Cieszmy się, że był z nami.