25.05.2012
Młodziutki Wituś błąkał się w okolicy schroniska, być może ktoś go tam podrzucił?
Bokser jest łagodny, posłuszny, pięknie chodzi na smyczy.
Wituś zamieszkał w nowym domu, relacja:
"Wituś jest z nami od zeszłego piątku. Początki były bardzo trudne bo nie wiedziałam jak Witek dogada się z Kiarą rezydentką. Przez pierwsze dni pilnowaliśmy, na zmianę, "ekipę" przez 24 na dobę. Były nieustanne próby ataków, a głównym prowokatorem była zazdrość o... no właśnie nie o ludzi tylko o spanie, jedzenie i zabawki. Najgorzej było kiedy byłam sama w domu i zbliżała się pora karmienia. Jak szybko posprzątać po jedzeniu i pochować miski, pilnując przy tym żeby psy się nie pozagryzały. Jednak po kilku dniach naszego czuwania nad bezpieczeństwem obydwóch psów, Wituś poznał zasady panujące w domu. Szybko pojął, że jedzenia jest pod dostatkiem, że niczego mu u nas nie braknie i na dokładkę też można liczyć. Wojna przerodziła się w miłość i zabawę. Pomógł przy tym cudowny charakter Witusia!!!
Tak, bo Wituś to wspaniały pies. Bardzo zrównoważony pomimo tego jak bardzo los go doświadczył. Nie ma w sobie agresji. Nie boi się odkurzacza ani żadnych innych sprzętów AGD. Choć pralka wzbudziła w nim nie małe zainteresowanie ;). Zrównoważony, opanowany i cierpliwy. Bardzo tolerancyjny wobec kotów, psów i innych zwierząt domowych. Nie wiem tylko jak Witold zachowuje się wobec dzieci- boje się sprawdzać bo na pierwszym spacerze, równo je obszczekał. Dzisiaj na godzinkę zostali sami w domu. Nic nie było pogryzione ani zniszczone. Wituś zachowuje się jak szef (rozważamy zmianę imienia na Boss) upominając Kiarę kiedy ma nieokiełznaną energię. Mam nadzieję, że Kiara wiele dobrego się od niego nauczy i wyciszy.
Wituś pomału nabiera do nas zaufania. Do niedawna smycz i linka treningowa wzbudzały w nim grozę. Rzucał się na nas i łapał za rękę, ale nie jakby chciał nam zrobić krzywdę tylko bardziej ze strachu przed ponownym uwiązaniem?!? Na ostatnim spacerze biegał i skakał jak mały szczeniaczek. Co chwilę podchodził i wąchał smycz raz jego a raz koleżanki Mili. Zdziwiony, że przyrząd ten może służyć do czegoś innego niż wymierzanie kary.
Nie wspomniałam jeszcze jak fantastycznie Witold przytula się do nas- a raczej łasi jak kot ocierając o nogi ;) Jeśli nie do nas to tuli się do Kiary a ona odwzajemnia to uczucie i jest zabawa. Przesyłam kilka fotek.
Ps. Pani Alinko dziękujemy za zaufanie i pomoc.
Pozdrawiamy."