28.05.2014
Dostaliśmy dziś prośbę o pomoc w znalezieniu nowego domu dla Maxa.
Relacja właścicielki:
"Witam,
Przepraszam, że tak późno, ale mój mały skarbek pochłonął dzisiaj cały mój czas. Już wszystko piszę ;) Piesek jest zadbany i w formie. Znaleźliśmy go w połowie października w lesie koło Głogowa Młp. Obdzwoniliśmy schroniska, straż miejską, urząd gminny. Wzięliśmy go na przechowanie będąc pewni, że lada dzień znajdzie się właściciel. Nikt go jednak nie szukał :( Weterynarz określił go na rok do maks. półtora i ustaliliśmy 1/09/2012 jako przybliżoną datę urodzenia. Żywiony na suchej karmie BRIT ale jest łakomczuchem i zje nawet suchy chleb, znaleziony gdzieś przypadkiem. Mieszka z nami w domku ale ciepłe dni praktycznie całe spędza na ogrodzie. W zimie cały czas spędza w domu, wychodzi tylko gdy ma potrzebę. Śpi tam gdzie mu się położy kojec. Zawsze szuka miękkiego posłania czy chociażby dywaniku. U nas ma zakazane wchodzenia na fotele czy łóżka i tego nie robi, aczkolwiek jak wychodzimy, to zauważyliśmy odbite łapki na kołdrze łóżka, więc pewnie korzysta z okazji kiedy nas nie ma ;) Pozostawiony sam nie niszczy rzeczy. Czy wtedy szczeka? Nie wiem, nie słyszeliśmy żadnych skarg. Na pewno po powrocie bardzo energicznie nas wita. Z rana nie ma zwyczaju budzenia, wstaje około 7 - 8 jak już widzi, że jesteśmy na nogach. Na smyczy chodzi ładnie przy nodze, nie ciągnie, no chyba, że zainteresuje go jakiś inny piesek, zaczyna się wtedy ekscytować. Różnie bywa, w większości przypadków nie reaguje, a czasem aż za bardzo. Ale spokojnie, jest to do opanowania. Reaguje na komendy siad, leżeć, zostań, wyjdź, odejdź, do siebie itp. za jedzenie wykona to w błyskawicznym tempie :) bez, trochę się przedrzeźnia i trzeba nieraz trzy razy powtórzyć. Ma ogromną ilość energii! Nieraz dla rozładowania biega na pełnym gazie po kilka razy wokół domu. Do zabawy chętny zawsze! Biega za zabawką, zaaportuje ale nie chce oddać. Podchodzi żeby "niby" oddać zabawkę ale próbuje tylko sprowokować do jej ciągnięcia :) Wykastrowany w tym roku. Przesyłam skan dokumentacji. No i to tak mniej więcej w razie pytań proszę dzwonić lub pisać. Z góry bardzo Pani dziękuję za pomoc w znalezieniu mu dobrego domu. -- Pozdrawiam, Małgorzata."
Dostaliśmy kolejną relację z domu Maxa, szukającego swojej nowej przystani:
"O Maxiu:Ostatnio byliśmy na wycieczce w Krakowie. To miał być jego nowy dom z baardzo fajną rodziną, ale niestety, nasz kawaler nie dogadał się ze swoją przyszłą partnerką, sunią bokserką. Mimo iż bawił się tam wspaniale z trójką radosnych dzieci, niestety musiał wrócić z powrotem. Pozdrawiam serdecznie niedoszłą rodzinę. :) Z sąsiadką, kundelkiem Wiercią, bawi się na codzień. Wyglada na to, że Maksio potrzebuje czasu na zapoznanie się z innym pieskiem, przy nowych znajomościach niestety ale nie zawsze reaguje pozytywnie. Ale za to podróź zniósł super. Tak się zajął wędzonym uszkiem, że zapominaliśmy, że z nami jedzie. Bo tak ogólnie, to wariat z niego straszny, odwiedzający goście muszą liczyć się tym, że psinek najchętniej powaliłby ich na ziemię i wylizał od stóp po czubek głowy! :)) Nie byliśmy w stanie całkowicie oduczyć go serdecznego witania się (skakania) na odwiedzającą rodzinę i znajomych. Ale za to chętnie pomaga w recyklingu! ;) Kapitalnie czysci pojemniczki po jogurcie, zgniata butelki a nawet porwie karton na kawałki! :D Jeśli chodzi o siusianie to jestem pewna, że bardzo szybko się dostosuje do tego gdzie ma załtwiać swoje potrzeby, nigdy nie było z tym problemów. Jak będzie wychodził na spacery, będzie czekał, u nas wychodzi na ogród. Maxio to na prawdę fajny piesek i żałuję, że musimy się rozstać, ale wierzę, że znajdziemy mu cudowną rodzinę, która będzie miała dla niego więcej czasu niż my."
Max nie szuka już domu. Bokser odnalazł wspaniałą rodzinę, która otoczyła go opieką i miłością.
Relacja Pani Ireny:
"Witam!
Zdjęcia są w załączniku. Podróż minęła w miarę spokojnie, z uchem świńskim w pycholku. Po przyjeździe do domu Max został przedstawieniowy dziewczynom: Pini (pekińczykowi) Boni (mops), którymi w ogóle nie był zainteresowany. Następnie oprowadzka po domu, obwąchanie wszystkiego co było możliwe i jednorazowe zaznaczenie terenu. Pozostałą cześć dnia Maksiu spędził na zabawie w ogrodzie. Wszyscy domownicy przyjęli go z miłością i serdecznością. Pozdrawiam Irena "
Nasza Fundacji nie prowadzi adopcji zagranicznych.
Informujemy, że nie mamy nic wspólnego z działaniami Fundacji Boksery w Potrzebie oraz Stowarzyszenia Boksery Niczyje
Rozliczenie PIT we współpracy z Instytutem Wsparcia Organizacji Pozarządowych w ramach projektu PITax.pl dla OPP.
Ta strona używa ciasteczek (cookies), bez nich nie byłoby możliwe tworzenie Zbiórek.
Copyright © 2023 sosbokserom.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone. Wszystkie umieszczone na stronie teksty, zdjęcia, oraz grafiki podlegają prawu autorskiemu i nie wolno kopiować ich w celu wykorzystania komercyjnego lub przekazania osobom trzecim ani też ich zmieniać i wykorzystywać w innych serwisach internetowych
Projekt i realizacja Agencja Social Media Pollyart