• tel+48 798 180 888
  • mailkontakt@sosbokserom.pl
  • telul. Mrówcza 77a, 04-857 Warszawa

LAURA

  • Wspieraj naszych
    podopiecznych w łatwy sposób

  • paypal
  • ratujemy zwierzaki

23 05 2015

Relacje

30 Lis -0001

23.05.2015

Laura przeszła dzisiaj pod naszą opiekę, sunia trafiła od razu do szpitala, zdążyliśmy w ostatniej chwili, jeszcze kilka godzin i sunia by nie żyła. Sunia nie miała wcześniej lekkiego życia, była bardzo źle traktowana, jest przerażona, czołga się, pełza, boi się wszystkiego, szczególnie mężczyzn.

Stan Laury jest bardzo poważny, walczymy nie tylko o jej zdrowie, ale przede wszystkim o życie. Laura ma obrzęk płuc, rzęzi, charczy, dusi się i podtapia w płynie, który zbiera się w jej układzie oddechowym. Ma bardzo obrzęknięty brzuch, powiększony srom, z którego wycieka pienista wydzielina.

W klinice od razu rozpoczęła się terapia odbarczająca, sunia dostała steryd, furosemid i leki uspokajające. Po podaniu leków doktór zabrał ją do komory tlenowej, żeby mogła swobodniej oddychać.

Relacja Germaine:
"Laura to bardzo przerażona, wycofana sunia. Kasia ją podtrzymywała, a doktor podawał leki, sunia nie miała siły stać, przelewała się przez ręce. Sunia nie może oddychać, z nosa leje jej się piana i ropa. Ma też zmianę między palcami, która się paskudzi i ropieje. Ma wypływ z pochwy i boli ją brzuch. Jest już po badaniu krwi, czeka ją USG jamy brzusznej i RTG płuc. Mamy nadzieję, że nie ma ropomacicza, z taki obrzękiem płuc nie kwalifikuje się do zabiegu."

Bardzo dziękujemy wszystkim zaangażowanym w pomoc, dzięki którym sunia szybko trafiła do szpitala.

Prosimy o pomoc w leczeniu Laury, prosimy o wpłaty z dopiskiem "leczenie Laury", żeby pokryć koszty pobytu w szpitalu.

 

 

 

24.05.2015

Laura spędziła noc i dzisiejszy dzień w klinice. Po kilkunastu godzinach intensywnego leczenia i włączonej wczoraj tlenoterapii jej stan ustabilizował się, oddech jest już prawie normalny, zdarzają się incydenty duszności wdechowej. Sunia się troszkę ożywiła i zjadła. Po południu została przewieziona do domu tymczasowego, gdzie pod okiem naszej wolontariuszki Kasi dochodzi do siebie. Na szczęście, mamy takie sprawdzone ręce, gdzie każdy podopieczny odzyskuje siły i leczy psychikę. Kasiu, dziękujemy :)

Relacja Germaine:

"Wynieśliśmy Laurę z lecznicy, nie chciała iść sama, była przerażona, przyklejała się do podłogi. W samochodzie kolejny stres, wróciła duszność, ale w porównaniu z wczorajszym dniem, kiedy była obawa, że się udusi, dzisiaj jest o niebo lepiej. Z czasem, kiedy zobaczy, że nikt jej nie krzywdzi, na pewno stanie się radosnym pieszczochem. W domu u Kasi od razu wiedziała do czego służy przygotowana dla niej kołderka, szybko się na niej ułożyła."

 

25.05.2015

Dostaliśmy relację i zdjęcia od Kasi, opiekunki tymczasowej Laury:

"Laura jest u mnie od wtorku popołudnia.

Jeszcze tak przerażonego i wystraszonego psa nie było u mnie w domu.
Co za piekło jej zgotowano?
Nawet nie wiem od czego zacząć pisać!
Sunieczka, momentami ciężko oddycha, a stres nasila duszności, ma wydzielinę z noska i kaszel, przy którym chce się pozbyć zalegającej w płucach wydzieliny ( ma to kilka razy dziennie)
Staram się ograniczać kontakt z Laurą, żeby jej nie dodawać stresu.
Kiedy jestem w kuchni, widzę jak sunia mnie obserwuje, tak delikatnie przechyla główkę i patrzy na mnie.
Największą przyjemność sprawia jej jedzenie i picie wody. Wtedy zaczyna się  ożywiać i z każdym podaniem namoczonego ziarenka karmy, sunia zaczyna się unosić, a czasami i wstanie, żeby podejść do mojej dłoni. Jak zje ziarenko to żebym jej szybciej dała kolejne, szturcha mnie noskiem i liże po dłoni, w której trzymam miseczkę z jej karmą.
Przy każdym kolejnym karmieniu, coraz częściej macha swoim ogoneczkiem.
Je bardzo łapczywie, więc dostaje bardzo małe porcyjki, ale bardzo często, bo co godzinę lub dwie. Dzięki temu, mamy kontakt, który nie wiąże się ze stresem ale z przyjemnością.
Największym stresem jest spacer :-(
Laurę, muszę praktycznie wynosić na rękach, kiedy chcę przypiąć jej smycz, sunia przykleja się do posłanka.
A kiedy jestem już przed blokiem i postawię ją na trawniku, momentalnie kładzie się na płasko, zamyka oczka i tak leży bez oznak życia do czasu, kiedy jej nie podniosę i nie postawię na asfalcie. Choć jest jeden dzień u mnie to wie gdzie ma iść. Kieruje się prosto do bloku, do windy, staje pod naszym mieszkaniem, a później szybko idzie do kuchni na swoje posłanko.
Zastanawiające jest to jak reaguje na trawnik i wyjście przed blok.
Krążą myśli po głowie, czy sunieczka była tylko nauczona załatwiania się w domu na podkład? Czy stres po przeżyciach, robi taką blokadę?
Przed Luną jeszcze długa droga, aż zaufa ludziom, ale widać po jej zachowaniu że u mnie  musi się czuć bezpiecznie, bo jak leży na posłanku, a ja wejdę do kuchni i zacznę coś do niej mówić. Kładzie się na boku i przebiera swoimi tylnymi łapkami i merda ogonkiem, to wszystko robi tak delikatnie, nieśmiało! Wiadomo że każdy mały kroczek, nas cieszy, że mimo że ktoś ją skrzywdził otwiera się i zaczyna na nowo ufać ludziom.

A ja miałam dzisiaj jeszcze łezki w oczkach, tylko to przez radość a nie smutek.
Jest godzina 15, zmieniam podkład i zaczynam go przyklejać taśmą klejącą.
Laura leżała na swoim posłaniu i smacznie spała, nagle podniosła główkę i przygląda się . A ja do suni mówię. Co przyglądasz się, co ja robię?
A Laura, tak nieśmiało zaczęła się czołgać do mnie. Zaczęła wąchać taśmę, nożyczki  i położyła mi swoją łapeczkę na mojej dłoni. To ja ją pogłaskałam po łapeczce, to Laurunia położyła mi główkę na mojej stopie, a ja sunieczkę zaczęłam delikatnie głaskać po główce. A co Laura zrobiła? Oczywiście że poszła dalej spać."


20.06.2015

Laura zamieszkała jakiś czas temu w domu tymczasowym u Pani Sandry. Sunia jest w trakcie procedury adopcyjnej, po zabiegu sterylizacji jej opiekunka podpisze umowę adopcyjną.
Relacja Germaine:
"Laura po kilku dniach u nas zaczęła chętniej wychodzić na trawę, ale robiła kilka kroków i przykucała ze strachu, co widać na filmie. Do domu nie chciała wejść,  widząc schody wpadała w panikę, trzeba było kluchę wnosić i znosić."

Film:
https://youtu.be/u9Nc4VXqiw8

Relacja z DT:
"Dobry wieczór, póki co załączam kilka zdjęć. Z sunią każdego dnia jest coraz lepiej, ma duży apetyt, przestała zalatwiac się w domu:) wczoraj odnotowaliśmy duży sukces-zeszła po schodach na klatce! do tej pory ją nośilismy bo panicznie bała się klatkowej przestrzeni. Jest pod opieką buldoziego weterynarza i dochodzi do siebie;) co weekend jeździmy z psami rodziców na działkę gdzie czuje się najlepiej, biega podgryza pieńki a pomiędzy posiłkami i spaniem dopopina się ciągłego głaskania i przytulania. Proszę trzymać kciuki za dalsze sukcesy;) Pozdrawiam Sandra"





    Opiekunowie z domu tymczasowego Laury podjęli najsłuszniejszą decyzję, że sunieczka zostanie z nimi na zawsze. Bardzo się cieszymy, że nasza podopieczna zostaje u ludzi, którym zaufała i których bardzo pokochała.

    Relacja opiekunki

    "Lula (ex Laura)  przeszła zabieg sterylizacji. W zasadzie wszystko wróciło do normy, jest wesoła ma apetyt, pojawiły się małe problemy z czystością ale to raczej całkiem normalne. Jak na suczkę o tak traumatycznej historii ma się bardzo dobrze. Spacery zwłaszcza poranne nadal generują sporo stresu i najlepiej czuje się w domu. Każdy przejaw perswazji i chęci" wyegzekwowania"pójścia naprzód bez smyczy kończy się niestety nawrotem starych lęków. Staramy się zapewnić jej jak największy komfort i nie dostarczać dodatkowych "strachów" Lula vel miś blokadka pozdrawia!"

      Dostaliśmy relację z domu buldożki Laury.

      Sandra o suni pisze tak:

      "Minęło juz ponad 1,5 roku odkąd Lulka ( ex Laura) zamieszkała z nami. 

      Wróciłam do smutnych wspomnień i historii naszej suczki dostępnych na fb i stronie Fundacji.. tej ledwo uratowanej, źle traktowanej.. która pełzala zamiast biegać na swoich przykrótkich i lekko pokrzywionych łapkach, będących za pewne wynikiem pseudo hodowlanych krzyżówek i zaniedbań. Z dumą mogę napisać,że dzisiaj to inny piesek. Miałam w swoim życiu dwie ukochane znajdy z ulicy ale żadna z nich nie miała w sobie takich pokładów miłości i czułości jak LULA. Jest buldozim wulkanem emocji. Najchętniej spałaby w łóżku, wspina się na wszelkie możliwe kanapy, krzesła i  stołki, byle tylko byc bliżej nas i móc nas obdarować niekończąca się ilością całusów. Chętnie już chodzi po schodach  i wychodzi na klatkę, co na początku było nierealne. Niestety poranne spacery nadal przywołują traumę i zazwyczaj rano musimy ją wynosić na zewnątrz, nie licząc już na to ,że  kiedykolwiek chętnie pobiegnie za nami bez smyczy. Życie z buldożkiem nie jest łatwe, ciągle nawroty alergii, źle zoperowana trzecia powieka dają się we znaki i utrudniają jej życie ale LULA jest bardzo dzielną suczką i o ile ma pełną miskę, dużo smakołyków i może wejść na kanapę, to nic nie jest jej już straszne;) Często zadajemy sobie pytanie, jak tak bezwarunkowo oddaną i kochającą psinę można było skrzywdzić, kto i dlaczego kiedykolwiek podniósł na nią rękę? tego się już nie dowiemy, ale cieszę się,że mogliśmy dać jej nowe lepsze życie, w którym czuje się chyba całkiem dobrze. Pozdrawiamy krzywą łapką i polecamy adopcje!!!
       
      Sandra & Lula"
       
       
      Laura śpiewaczka: https://youtu.be/dUbk_MjKCW0