• tel+48 798 180 888
  • mailkontakt@sosbokserom.pl
  • telul. Mrówcza 77a, 04-857 Warszawa

ZUZIA

  • Wiek: 3-5
  • Miejsce pobytu: Siedziba Fundacji
  • Umaszczenie: Żółte
  • Stosunek do dzieci: Przyjazny
  • Pod opieką: Fundacja
  • Płeć: Suka
  • Status: Adoptowany
  • Wspieraj naszych
    podopiecznych w łatwy sposób

  • paypal
  • ratujemy zwierzaki

31 05 2015

Relacje

30 Lis -0001

31.05.2015

Historia Zuzi wyciska łzy z oczu i jest jak zły sen..., jak scenariusz z filmu... jest wycinkiem z życia wielu psów, o których nawet nie wiemy...

Właściciel Zuzi bardzo się rozchorował i trafił do szpitala. Sunia i inne zwierzęta zostały bez opieki. Nad losem bokserki zlitował się sąsiad właściciela i zgłosił sunię Straży Miejskiej. Zuzia trafiła do schroniska. Pozostałe zwierzęta nie doczekały się pomocy...

Wczoraj Zuzia przeszła pod naszą opiekę i zamieszkała w Siedzibie Fundacji. Bardzo serdecznie dziękujemy Pani Izabeli Szolgini, dyrektorowi schroniska w Bydgoszczy za zaufanie i przekazanie nam dziewczynki.

Dziękujemy Pani Anetcie i jej mężowi za pomoc w transporcie.

Kasiu, bardzo dziękujemy za przywiezienie suni do Warszawy :) Zawsze możemy na Ciebie liczyć w potrzebie.

Relacja Germaine:

"Zuzia jest bardzo wychudzona, rzuca się na jedzenie. Sunia jest grzeczna, nie rozrabia w domu, nie szczeka, istny aniołek. Na zewnątrz akywna, uwielbia się bawić. Dogaduje się z psami, jest pieszczochem, cały czas merda ogonem i chce się przytulać."

 

08.06.2015

Zuzia była kilka dni temu na wizycie kontrolnej w lecznicy, pobrano jej krew, wykonano RTG płuc, które wykazało zapalenie płuc. Bokserka dostała antybiotyk, została też odrobczona.

Relacja Germaine:
"Zuzia to boksia idealna, nic nie niszczy, jest bardzo grzeczna, dogaduje się z psami, uwielbia się bawić i ... jeść."

 

02.07.2015

Zuzia zamieszkała w nowym domu w Radomiu, gdzie otrzymała imię Beza, oddające całą jej słodycz.

Relacja z domu:

"Witamy serdecznie. Minął już jakiś czas jak Zuzia jest razem z nami. Musieliśmy naszej dziewczynce zmienić imię na Beza, ponieważ jedna Zuzia w domu wystarczy i nie wiadomo było którą Zuzię wołać. Droga do domu była mega stresująca. Beza przez cały czas wpatrzona była w szybę samochodu, widać było, że bardzo się boi i biedna nie wie dokąd tym razem dojedzie. Nie patrzyła na nas a stres dodatkowo nasilał kaszel. Pod koniec podroży nieśmiało położyła mi pyszczek na kolanach. Tym większe było nasze zaskoczenie po przyjeździe do domu. Ile było radości!!!!!! Pięknie przywitała się z Kubą, ciesząc się zwiedziła całe mieszkanie i dopiero wtedy pokazała swoją boksiową naturę. Bidulka posikała się z radości. Następnego dnia pobudka o 5 rano, Bezula wstała i podchodząc do łóżek rozdawała buziaki. Pierwsze dni powarkiwała na Kubę podczas jedzenia, jadła łapczywie jakby myślała, że trzeba się najeść na zapas. Na szczęście mamy to już za sobą. Gdy zrozumiała, że jedzenie będzie zawsze, je spokojnie i nawet Kuba jej nie przeszkadza. Jeszcze parę dni temu po posiłku nie zostawiała ani jednego okruszka, teraz potrafi zostawić jedzenie na później. Już żeberka są mniej widoczne. Na spacerach nie zwraca uwagi na inne psy, na smyczy trochę ciągnie ale z każdym dniem jest coraz lepiej. Mój mąż śmieje się, że jak Bezula przytyje jeszcze parę kilo to trudno będzie mi ją utrzymać. Kawał z niej kobiety.

Jej ulubionym zajęciem podczas spacerów jest zbieranie patyków, które oczywiście zabiera ze sobą do domu. W domowym zbiorze ma ich trzy, nie licząc tych, które po cichu wyrzuciłam. Nie znamy całej historii Bezy, nigdy nie dowiemy się co przeżyła i co złego ją spotkało. Podczas jednego ze spacerów przechodziłyśmy obok dosyć intensywnie kłócącej się pary, wyraźnie widać było, że sunia zareagowała dosyć gwałtownie. Zaczęła warczeć i musiałam ją krócej przytrzymać.

Z Kubą ładnie się bawi, śmiesznie to wygląda jak mizia łapą psa, który waży ponad dwadzieścia kilogramów mniej niż ona. Jak zaczną szaleć nieraz trzeba ich przywołać do porządku. Jest bardzo przyjazna, ale nie wszyscy jej się podobają, do niektórych podbiega i się wita a innych lekceważy. Staje się wtedy tak śmiesznie dumna i ważna. Mamy za sobą pierwszą kąpiel i co się okazało Beza może się kąpać bez końca. Siedziała grzecznie w wannie i pomrukiwała z zadowolenia. Aż szkoda ją było z niej wyjmować. Ogólnie jest bardzo grzeczną dziewczynką, umie podawać łapę, zna również komendę siad. Lubi również sobie pospać, a jej chrapanie pewnie słyszą sąsiedzi. Chociaż Bezula jest z nami krótko, wydaje się nam, że jest nasza od zawsze. Idealnie pasuje do nas a my do niej. Bardzo ją pokochaliśmy i nie wyobrażamy sobie by jej z nami nie było. Za parę dni idziemy na wizytę kontrolną do weterynarza. Mamy nadzieję, że antybiotyk poradził sobie z zapaleniem płuc. Jeszcze trochę pokasłuje, ale jest o niebo lepiej. Chcielibyśmy bardzo podziękować pani Joli, za wystawienie pozytywnej opinii. Pani Germaine za zaufanie i przekazanie nam dziewczynki. Szczególnie dziękujemy pani Eli za dobre słowo, dobre rady, które były i są dla nas bardzo cenne i przede wszystkim za duży kredyt zaufania którym nas obdarzyła. Dzięki wam możemy się cieszyć nowym członkiem rodziny, najwspanialszą i najsłodszą Bezą na świecie. Do zobaczenia wkrótce.

Pozdrawiamy :)"

 

 

22.08.2015

Kilka dni temu Zuzia przeszła zabieg sterylizacji. Jej obecna opiekunka przywiozła sunieczkę do Warszawy z Radomia.

Opis z karty:

"Usunięto macicę wraz z jajnikami. W okolicy torebki jajnika po lewej i prawej stronie duże zmiany lite (wielkości małego orzecha włoskiego), zmiany naciekają na więzadło jajnika własne w kierunku nerki prawej i lewej. Zmiany przekazano do laboratorium IDEXX celem wykonania badania HP...................Dalsze leczenie uzależnione będzie od wyniku badania HP"

15.08.2016

W Piątek opiekunowie Zuzi/Bezy przyjechali do Warszawy do lecznicy na badania. Na miejscu w lecznicy czekała Kasia z ramienia naszej Fundacji.

Relacja Kasi:

"Bezunie pamiętam, jak była Zuzią i mieszkała jeszcze w Siedzibie Fundacji i czekała na swój wymarzony dom, była wtedy straszną chudzinką.

Dzisiejszego (12.08.16r ) dnia ujrzałam zupełnie inną sunieczkę, do lecznicy wkroczyła pewna siebie i podeszła się ze mną przywitać, tak jakby wiedziała że właśnie na nią czekam. Właściciele suni przyjechali na operację, było podejrzenie że Beza ma odprysk kawałka jajnika, jakiś czas temu dostała krwawień. W mieście w którym mieszka rodzina i sunia, weterynarze rozkładali ręce. Beza jest piękna, ma lśniącą sierść i zero widocznych żeberek, no i wagę też ma ładną 31,800 kg.
Im dłużej przebywała w lecznicy i widziała kręcących się lekarzy tym bardziej zaczynała się stresować. Było widać w Bezuni oczkach straszne przerażenie. Od jakiegoś czasu sunia boi się weterynarzy i jest w stosunku do nich agresywna. Do USG, pobrania krwi i do ewentualnej operacji, podano Bezie głupiego jasia.

Po podaniu Bezie głupiego jasia moje oczy ujrzały coś, przez co mało się nie poryczałam ze wzruszenia. Sunieczka zaczęła się inaczej zachowywać, wiadomo co się dzieje po głupim jasiu, pieski robią się śpiące. A Beza przez dłuższy czas nie chciała się poddać, choć łapki zaczynały jej odmawiać posłuszeństwa i zaczęły się uginać a po chwili mogła tylko siedzieć, widać było że opada z sił, choć dupka była ciężka i nie mogła jej już podnieść, starała się do swoich właścicieli tulić i dawać im buziaki, pyszczkiem obcierała się o twarze właścicieli. Myślę że w ten sposób prosiła zabierzcie mnie stąd błagam nie zostawiajcie mnie tu. Przez to co Beza pokazała było widać jak bardzo kocha swoich właścicieli, a właściciele Bezę. Tulili, całowali, głaskali i przez cały czas mówili. Były łzy smutku i radości. Po wykonaniu USG i długiej rozmowie, podjęto wspólną decyzję o wstrzymaniu się od operacji i postanowiono robić kontrolne badania i USG co pół roku lub raz do roku. Taką decyzję podjęto ze względu na to, że po zabiegu sterylizacji, Beza bardzo długo do siebie dochodziła i bardzo źle się czuła."


    Dostaliśmy nową relację z domu Zuzi, nazwanej przez opiekunów Bezą. 

    Pani Dominika pisze do nas tak?

    "Witamy serdecznie! 

     Z góry przepraszamy, że tak długo się nie odzywaliśmy, ale ostatnio dużo się u nas działo i jakoś tak wyszło. Co u naszej Bezuni? A więc nasza gwiazda ma się bardzo dobrze, zdrówko jej dopisuje i oby tak było dalej! Jesteśmy po kolejnej cieczce, jeżeli tak możemy ją nazwać… tym razem nie pojawiło się krwawienie, skończyło się na opuchniętej pochwie i na nadstawianiu się do przystojnych kolegów. Badanie usg nie wykazało nic niepokojącego. Stosunek Bezy  do lekarzy nadal pozostawia wiele do życzenia, ale wspólnymi siłami przechodzimy przez kolejne wizyty. Pewnie Bezunia nie jest najbardziej lubianą sunią w lecznicy, ale trzeba się z tym pogodzić. Ludzie też nie lubią wszystkich i wszystkiego więc i ona ma do tego prawo. Trochę  przeraża nas ,że pyszczek siwieje tak szybko i nasze szczęście powoli zamienia się w boksiową babcię. Więcej czasu poświęca na wylegiwaniu się na kanapie i trochę szybciej się męczy ale i tak będzie dla nas najpiękniejszą babcią na świecie. Jest dla nas oczkiem w głowie, wszyscy tak bardzo ją kochamy, że nie umiemy sobie nawet wyobrazić, że jej z nami nie ma. Jest strasznie mądrą i wierną dziewczyną. Nadal  mamy problem podczas spacerów z panami pod wpływem alkoholu i już nie daj Boże, żeby któryś zbyt blisko podszedł do kogokolwiek z nas…skoczyłaby za nami w ogień. Żeby nie było tak idealnie i kolorowo, to powiem wam, że  Bezunia strzela straszne fochy, strasznie rozpycha się w nocy na kanapie i zabiera nam kołdrę, chrapie, puszcza gigantyczne bąki, ale nawet to wszystko w jej wykonaniu jest przeurocze. Mamy nadzieję, że nasze dalsze relacje długo nie będą przynosić smutnych wiadomości i że długo będziemy mogli chwalić się zdrówkiem naszej Bezuni. Pozdrawiamy Was wszystkich bardzo serdecznie i przesyłamy Wam  soczyste buziaki."

     

      Dostaliśmy relację i zdjęcia z domu Zuzi/Bezy:
      "Witamy serdecznie!

      Tak jak obiecaliśmy przesyłamy relację 

      :)

      Długo się nie odzywaliśmy ,ponieważ  u nas raczej wszystko po staremu i odpukać w niemalowane nic złego się nie dzieje. Bezunia  jest zdrowa ,od dawna nie mieliśmy żadnych problemów zdrowotnych, co oczywiście bardzo nas cieszy i mamy nadzieję ,że długo tak pozostanie .Jednak możemy powiedzieć  już głośno ,że nasze szczęście zamieniło się w boksiową babcię. Zmieniło się parę rzeczy…więcej czasu przesypia, spacery stały się już mniej  interesujące, a wakacje w tym roku zdecydowanie bardziej  spokojniejsze .Podczas brzydkiej pogody szybko załatwia swoje potrzeby i ciągnie z powrotem  do domu, żeby przypadkiem nie zmarznąć lub zmoknąć. W domu przecież jest ciepło i sucho! Pyszczek jest już siwiutki …chociaż widać, że kondycja już nie taka sama jak wcześniej, chociaż widać ,że czas biegnie nieubłagalnie, nie zmienia to faktu ,że  nadal jest najwspanialsza, najmądrzejsza  i najbardziej kochana na świecie !!!Są  jednak dni ,że zachowuje  się jak rozbrykany szczeniaczek, wskakuje na kolana i nie przeszkadza jej,  że  łapy wystają  jej  z każdej strony  i nie mieszczą się na kolanach ,ma ochotę na przytulasy  i koniec !Co do stosunku Bezuli do weterynarzy  to nadal jest super J J.Lekarze kręcą głową jak tylko wchodzimy do kliniki J.W tamtym tygodniu byliśmy z gwiazdą na obcięciu pazurów , a sceny były takie jakby działa się jej ogromna krzywda .Pani doktor była cała mokra. Wcześniej  kupiliśmy  obcinaczki i próbowaliśmy obcinania w domu, żeby zaoszczędzić Bezie stresu, nie potrafimy jednak  obciąć tak jak w gabinecie, raz z pazura poleciała krew i powiedziałam ,że nigdy więcej obcinania w domu .Nasza Beza stała się również wielkim zmarzluchem, w nocy musi być przykryta kołderką, a  w dzień  ,posłanie położone ma blisko kominka. Apetyt mamy dobry co widać na załączonych zdjęciach, musimy  uważać, żeby gwiazda nie roztyła się bardziej,  bo w jej wieku nie wyjdzie jej to na dobre. Jesteśmy od trzech miesięcy na niskokalorycznej karmie  i mamy już parę deko mniej. Chociaż nadal uwielbia sępić  podczas posiłków,  staramy się jak możemy żeby jej nie ulec. Gdy jej spojrzenie nie robi na nikim wrażenia, zaczyna trącać wszystkich łapą i patrzy jeszcze piękniej. I jak tu nic nie dać? no powiedzcie  jak? Czas tak szybko płynie to były nasze trzecie wspólnie spędzone święta. Wszyscy z  rodziny ją  pokochali, może nie tak mocno jak my, ale  jednogłośnie twierdzą, że jest wyjątkowa .Dla mnie osobiście  zawsze będzie moim spełnionym marzeniem, moim oczkiem w głowie i moją wielką miłością!!!Takiej jak ona nie ma drugiej na świecie!!!Na koniec  ściskamy  Was  wszystkich  bardzo mocno i przesyłamy buziaki od  nas i od Bezy. A w Nowym Roku życzymy Wam przede wszystkim wytrwałości i spełnienia marzeń!!!!obiecujemy odzywać się częściej :)"

       

        Otrzymaliśmy nową relację z domu Zuzii / Bezy:
        "Witamy serdecznie!
        Obiecaliśmy odzywać się częściej więc dotrzymujemy słowa :). Wcześniejsze nasze relacje w większości przedstawiały zdrową Bezunię, której nic nie dolega, która ma się dobrze… Tym razem nasza relacja nie będzie taka kolorowa. Wcześniej wspominaliśmy, że Bezunię dopadła starość, że kondycja już nie jest taka sama, że nie w głowie jej piłeczki, kaczuszki oraz inne wariactwa. Większość czasu Bezunia przesypia, już nie sprawiają jej przyjemności długie spacery i zabawy na dworze. Nasza gwiazda od jakiegoś czasu  stała się jeszcze mniej aktywna, żarty się skończyły gdy podczas spaceru nie potrafiła wejść po schodach, musiałam jej pomóc, bo łapki odmówiły posłuszeństwa. Nie zapomnę jej spojrzenia, które mówiło ,,przepraszam Cię, ale naprawdę nie dam rady”. Szybko telefon do męża i hasło ,,Jedziemy do kliniki jest coś nie tak”. W klinice odrazy stwierdzono zapalenie stawów! Przez dwa tygodnie jeździliśmy na zastrzyki, które postawiły Bezę na nogi. Do samochodu sama już nie wejdzie, ale ze schodami pomalutku sobie radzi. W klinice powiedziano nam, że do końca życia będzie musiała brać leki, które pozwolą jej w miarę normalnie funkcjonować. Według weterynarza ma 12 lat. Jest babcią i powinniśmy się cieszyć, bo i tak jest na swój wiek w dobrej formie. Stawów nie wyleczymy nigdy, ale leki pozwolą żyć w miarę normalnie, a przynajmniej bez bólu. Powiedziano nam również, że dobrze to już było i musimy liczyć się z tym, że czas nie będzie dla nas łaskawy, przy okazji zrobiliśmy podstawowe badania, które na całe szczęście ma dobre. Leki, które przepisał nam lekarz miały masę skutków ubocznych, nie byliśmy pewni czy są idealnie dobrane dla Bezy. Mimo tego, że mamy zaufanie do lekarza prowadzącego Bezę, mamy świadomość, że z bokserami miał mało do czynienia. Postanowiliśmy zadzwonić do Pani Germaine, która o bokserach wie więcej niż niejeden lekarz. Wiemy, że pod opieką fundacji są bacie i dziadziusiowie, którzy zmagają się z tymi samymi dolegliwościami co nasza Beza. Pani Germaine podała nam nazwę leków, które będą najlepsze, poinstruowała nas również jak należy wykonywać naszej babci masaż oraz otuliła nas dobrym słowem. Dziękujemy jeszcze Pani Germaine, wiemy, że zawsze możemy na Pani polegać :) Jak tylko pozwala nam pogoda i czas jeździmy z gwiazdą nad wodę. Aż miło popatrzeć jak zapomina wtedy o bólu i o tym, że latka nie takie jak wcześniej. Zachowuje się jak małolata! Zawsze uwielbiała pływać i każdy wypad nad wodę sprawiał jej ogromną frajdę. Poza tym musieliśmy zmienić trochę nasze przyzwyczajenia i wakacyjne plany. Dla niektórych jest to niezrozumiałe jak można swoje życie podporządkować psu? A więc dla formalności…to nie jest jakiś tam pies! To jest członek naszej rodziny, ktoś kogo kochamy i zrobimy wszystko by było mu dobrze. Każdy kto decyduje się na stworzenie musi liczyć się z tym, że nie zawsze będzie młode, że może zachorować, i że należy się mu godne życie. Faktem jest, że trudno nam się pogodzić z tym, że czas nie jest dla nas łaskawy. Mamy świadomość, że nie będzie już lepiej. Nie odejmiemy Bezunii lat chociaż bardzo byśmy tego chcieli. Ale dosyć smuteczków. Życzymy sobie i Wam wszystkim dużo zdrowia, bo ono jest przecież najważniejsze. Mamy nadzieję, że jeszcze długo będziemy mogli cieszyć się naszym szczęściem. Zawsze powtarzam, że Beza jest wyjątkowa, i że jest dla nas jak wygrana w totka. Długiej takiej nie ma na całym świecie. Trzymajcie za naszą babcię kciuki. Będziemy się odzywać i informować Was o zdrowiu Bezunii. Pozdrawiamy Was wszystkich serdecznie

        Beza z rodzinką"