• tel+48 798 180 888
  • mailkontakt@sosbokserom.pl
  • telul. Mrówcza 77a, 04-857 Warszawa

ZURI

  • Wiek: 1-2
  • Miejsce pobytu: Siedziba Fundacji
  • Umaszczenie: Pręgowane
  • Stosunek do dzieci: Przyjazny
  • Pod opieką: Fundacja
  • Płeć: Suka
  • Status: W nowym domu
  • Wspieraj naszych
    podopiecznych w łatwy sposób

  • paypal
  • ratujemy zwierzaki

24 02 2020

Relacje

Zuri jest młodziutką sunią (ma 2,5 roku) w typie rasy buldog francuski, która w Sobotę przeszła pod opiekę naszej Fundacji. Sunia przyjechała do Warszawy, prosto do lecznicy, przebywa obecnie nadal w szpitalu.

Serdecznie dziękujemy Ewie za pomoc w transporcie.

Opis z lecznicy:
Brudna, śmierdząca, łapy obklejone kałem, zapalenie przestrzeni między palcowych, uszkodzenia wokół małżowin usznych, w uszach dużo woskowiny.
Symetryczne wyłysienia na udach.
Świeża blizna na brzuchu około 10 cm.
Mlekotok.
Krwisty wyciek z pochwy.
Suka bardzo smutna, zrezygnowana, wycofana.
W lecznicy została wykąpana, odrobaczona, odpchlona, pobrano jej krew, wykonano USG jamy brzusznej.

Pomóż Zuri i wpłać dla niej darowiznę:www.ratujemyzwierzaki.pl/4buldogifrancuskie

Chcesz adoptować Zuri? Wypełnij ankietę:
www.ankieta.sosbokserom.pl

 

    26 Lut 2020

    Zuri powoli nabiera zaufania do człowieka, nie jest już tak przerażona jak na początku, chociaż jeezszce ucieka przed wyciągniętą ręką.
    W domu sunia jest bardzo grzeczna, dogaduje się ze wszystkimi psami, nie przejawia żadnej agresji.

      24 Mar 2020

      Zuri była kilka dni temu na wizycie kontrolnej w lecznicy, została zaszczepiona.

      Sunia ma nadal wypływ z pochwy, lekarz wykonał USG jamy brzusznej i wykluczył ropomacicze.

      Zuri jest nadal bardzo smutna i wycofana, boi się wszystkiego.

      Po wizycie w lecznicy Zuri pojechała do Pana Rafała i jest obecnie w trakcie procedury adopcyjnej. Pan Rafał poświęca suni cały swój wolny czas i robi wszystko, żeby Zury odzyskała radość z życia, ponownie zaufała człowiekowi. Czekamy na relację i zdjęcia od Pana Rafała.

       

       

       

        Dostaliśmy relację i zdjęcia od Pana Rafała, opiekuna Zuri:
        "Zuri jest śliczną sunią po przejściach. Przyjechała mocno wycofana i wystraszona. Na początku załatwiła wszystkie potrzeby w domu ale był to wynik potwornego stresu. Bardzo stresuje się wychodzeniem na spacery. Prawdopodobnie miała pierwszy raz smycz na sobie. W pierwszych dniach trzeba ją było wynosić na rękach. Teraz opornie ale czasami wychodzi sama.

        Sunia jest dobrego zdrowia, jednak potrzebuje mnóstwa czasu aby zaakceptowała i zaufała. Ma ewidentnie złamaną psychikę. Musiała być bita bo kuli się kiedy się do niej podchodzi i chce pogłaskać. Była okrutnie zmuszana do rodzenia szczeniaków, od razu poddaje się i unosi tylną łapkę kiedy podchodzi pies lub gdy leży na kanapie i chce się ją pogłaskać. Boi się przechodzić obok stojącego człowieka lub przez furtkę. Z każdym dniem jest jednak coraz lepiej. Jak każdy buldożek jest strasznym uparciuchem. Ale jest to urocze kiedy Zuri po przejściu przez bramę siada i chce powiedzieć: "nigdzie nie idę". Trochę pracy i daje się przekonać. Wie że kiedy załatwi potrzebę może śmiało iść do domu i natychmiast kieruje się w stronę furtki. Jest ponadprzeciętnie inteligentna. Zaczyna frywolnie rozgrywać swojego Pana a ponieważ Pan ma miękkie serce daje się rozgrywać :-)
        Bardzo stresuje się jazdą samochodem. Na razie jechała dwa razy.
        Już od pierwszego dnia zaanektowała największą kanapę. Śpi sobie na swoim kocyku, czasami wtula się w swojego pluszaka. Nie lubi kąpieli (jak większość psów). Ma niesamowity apetyt, więc trzeba jej porcje wydzielać.
        Generalnie będzie potrzeba dużo czasu aby uczynić Zuri szczęśliwym psiakiem. Ona być może w swoim krótkim życiu tego szczęścia nie zaznała, dlatego ważnym jest aby pokazać jej czym to psie szczęście jest. Reasumując, to bardzo bardzo kochany psiak.
        Nie kupujcie. Adoptujcie! Ale nie Zuri :-) Dla niej już ja zbudowałem dom, będzie miała schron.
        Pozdrawiam
        Rafał "
         
         

          Zuri przeszła jakiś czas temu zabieg sterylizacji, jej opiekun podpisał z Fundacją umowę adopcyjną.

          Relacja Pana Rafała:
          "Zuri ma ciężkie życie, najpierw spędziła ponad 2 lata w pseudohodowli a następnie adoptował ją jakiś koleś co to niestety musi wykąpać, przemyć uszy oraz fałdki, czego pies nienawidzi, zawieźć do lekarza a pies wciąż boi się jazdy samochodem, przebadać w klinice czego pies nienawidzi czy zoperować co jest prawdziwą gehenną. W piątek 27.03 robiliśmy USG jamy brzusznej, które niestety wykazało stan zapalny w macicy oraz stan zapalny dwunastnicy i jelit cienkich (to drugie może być spowodowane alergią, obserwujemy). Zapadła decyzja o sterylizacji. W środę 1.04 musieliśmy pokroić Zuri. I to był najgorszy dzień dla właściciela tego psiaka. Ok godz.22:00 pies chciał coś zjeść (cały dzień był na czczo) i okazało się że może poruszać tylko dwoma przednimi łapkami. Zaczęła wlec za sobą tułów i tylne łapki. Pierwsza diagnoza: pies sparaliżowany. Dostała z ręki trochę pokarmu i położyła się spać. W tym czasie spanikowany właściciel smsował z fundacją i lekarzem. Po północy pies przekręcił się na drugi bok, a ok 2 w nocy poruszył tylnymi łapkami. Pierwsza delikatna ulga. Ok 4 rano Zuri wstała i usiadła w swoim legowisku a właściciel padł ze zmęczenia i z nadzieją oraz ulgą poszedł spać. O 7 rano Zuri podeszła do kanapy na której spałem aby zakomunikować, iż pora na spacer. Euforia to mało powiedziane kiedy pies zaczął się normalnie poruszać. Do dziś wspólnie się zastanawiamy z lekarzami którzy się ją opiekują i z fundacją czy Zuri po raz kolejny próbowała się zbuntować i odegrać scenę, bo aktorką jest nie gorszą niż niejedna nagrodzona Oskarem dama (tym razem przeciwko założonemu kaftanowi, którego wciąż nie cierpi) lub czy był to uraz uraz spowodowany uciskiem na kręgosłup podczas operacji (pies leżał na grzbiecie dłużej niż normalnie bo operacja się przedłużyła). Od tamtej feralnej nocy wszystko w porządku i nie ma żadnych problemów w poruszaniu się. Psiak jeszcze na antybiotykach oraz przez 4 dni od wczorajszej wizyty kontrolnej na przeciwbólowych i przeciwzapalnych środkach.

          Poza tym Zuri pomału się przełamuje. Faktem jest, że w porozumieniu z weterynarzem podaliśmy jej Zylkene, lek na poprawę nastroju, ponoć rewelacyjny i nie niszczy wątroby bo to nie jest psychotrop. Już po 4 dawce jest delikatna poprawa. Dostała nowe legowisko, które podpisała swoim imieniem. Na początku nie miała zamiaru w nim spać, ale teraz na zmianę raz legowisko raz kanapa. Przygotowujemy dla niej mały ogródek, który wcześniej był zaniedbany, bo w ogóle nie był używany. W ogóle już nie załatwia się w domu, na spacerach bardzo interesuje się swoimi czworonożnymi braćmi i siostrami, staje się coraz bardziej ufna w stosunku do ludzi. Do mężczyzn wciąż duży dystans, ale mniejszy niż na początku. Do kobiet podchodzi ciesząc się. Tuż po świętach zdejmujemy szwy i pojedzie pierwszy raz do pracy, bo ile można leniuchować? ;-) Zuri skradła serce swojego właściciela. Pozdrawiam. Rafał
          Zuri to najwspanialszy pies na świecie
          Jutro jedziemy na Mazury
          Bawi się piłkami, uwielbia biegać, gra ze mną w piłkę na dworzu i w domu
          Niestety ciagle problemy z jelitami, w niedzielę były zastrzyki w lecznicy 24h, kazali cały czas leczyć tymi samymi osłonowymi lekami + flora. Nic poza swoją karmą już nie jada. Żadnych żwaczy, smaczków. Nic kompletnie.
          A mimo to, zdarza się znaleźć krew w kale i rozwolnienie. Być może to stres na nią tak działa a stres jest ogromny kiedy trzeba jeździć autem. A ostatnio jeździ codziennie, bo nie znosi sama zostawiać nawet na moment."