03.10.2010
Sashę w stanie skrajnego wyczerpania, straszliwie wychudzonego, błąkającego się w lesie, przy bardzo ruchliwej trasie dwupasmowej znaleźli ludzie, którym los boksera nie był obojętny. Zabrali psa do domu, pojechali z nim do lecznicy, zaszczepili, odrobaczyli i wykąpali. Niestety Sasha nie mógł u nich zostać z powodu suki rezydentki, która go nie zaakceptowała.
Sasha został zgłoszony naszej Fundacji i dzięki wielkiemu zaangazowaniu i pomocy wielu osób przeszedł pod naszą opiekę i jest już bezpieczny w domu tymczasowym pod Warszawą.
Dostaliśmy relację z domu tymczasowego Sashy:
"Witam Kochani! Skorzystam z okazji że Sasha śpi (zwinięty w kłębek na plamie słońca jak najleniwszy z kotów) i coś o nim napiszę, mam nadzieję, że z w miarę wystarczającą dozą obiektywizmu (kto ma świra na puncie bokserów to wie o czym mówię). Wczoraj psiątko było zmęczone podróżą i myślę, że dzisiaj również będzie dochodził do siebie tym bardziej, że wyczerpanie fizyczne z psychicznym raczej nie są mu obce. Jest bardzo cieplutki i przytulaśny, i ciągle głodny. Dostaje jeść często ale za to mniejsze porcje. Był mały zgrzyt z kotem bo nie dał się "wyczuć " i dziubnąć pyszczkiem. Zaskakujące było to , że kot był obśliniony ale cały, ponadto Sashka nie warczał na kota i nie wydawał agresywnych dźwięków więc myślę, że to Morfo powinien wykazać odrobinę przyzwoitości i dać się obwąchać no ale cóż myślę, że czas przyniesie złagodzenie nastrojów ze strony kota, potrzebuje czasu bo ma nienaljepsze wspomnienia po psach. Radzimy sobie i staramy się dużo głaskać i przytulać. Sashka śpi na posłaniu, które ma zrobione i nie wtrynia się gdzie popadnie, chyba bardzo pragnie własnego miejsca na ziemi...Dużo pije, jak to bokser. Nasze dziecko lata za nim i ciągle wyciera mu paszczę i nosa bo myśli, że to katar. Piesiątko dla naszej latorośli z piekła rodem łagodne i daje ze sobą robić wszystko (pod kontrolą rodziców). Myślę, że już sam fakt, że poza swoim legowiskiem śpi jedynie w pokoju naszego synka świadczy o tym, że jest to prawdziwy bokser, który dałby się pokroić za dziecko (i dziecku ). Dodam, że w czasie gdy on spał na dywanie w pokoju małego, w tym samym pokoju na łóżku spał kot (i żyją obaj!!! oczy całe, kot kręgosłup ma również więc myślę, że za dzień lub dwa będą się bawiły). A i moim zdaniem najważniejsze, ten gentelman uwielbia kobiety. Jak do niego podchodzę i zaczynam drapać bródkę, to fik na grzbiet i całe brzuszysko odkryte i co? no i jazda z drapankiem i miziankiem , wary wywinięte, oczy przewrócone i boksiowe szczęście na pysku."
Sasha pojechał dziś rano do lecznicy na badania. Lekarz pobrał mu krew, wyczyścił uszy. Bokser niestety bardzo nerwowo reagował na lekarzy i wszelkie próby badania, trzeba było mu założyć kaganiec.
Wieczorem dostaliśmy wyniki krwi, Sasha ma bardzo silną anemię i dużą leukocytozę, co oznacza, że pies gubi krew. Lekarz podejrzewa uraz śledziony, krwiaka lub guza śledziony. Pies został skierowany na badanie usg.
W środę Sasha pojechał do nowego domu :-) Relacja opiekunki:
" Sasha już w nowym, stałym domku :) Odnajduje się w nowej sytuacji, wydaje się zadowolony :)
Drogę przeżył idealnie, podziwiał sobie widoki zza szyby autka albo dyskretnie dawał nam soczyste całusy. W domu obejrzał wszystkie kąty, napił sie i podjadł, po czym oddał się wypróbowaniu swojego nowego łóżeczka, które test przeszło całkiem pozytywnie.
Pierwszy wieczorny spacer obfitował w dyskusję z wszelkiej maści psami, które w okolicy miały gorącą linię. Sasheńka gorszy nie był - głos ma gruby i mocny, tylko wciąż mi trudno go zakwalifikowac - tenor czy, jednak, baryton (z ludźmi jakoś lepiej to idzie).
Biszkopcik wygląda na szczęśliwego. Na spacerach ciągnie, ale to raczej potrzeba poznania otoczenia i zaznaczenia swojej obecności. W domu, kiedy nie je, nie obserwuje moich kuchennych działań i się nie bawi, śpi, napełniając dom chrapaniem tak apetycznym, że żal podejmowac próby przełożenia go jakos, by to ucichło. Ma jednak konkurencję w tej dziedzinie - mój mąż dzielnie dotrzymuje mu kroku ;)
Sasha jest chłopakiem inteligentnym, wie, że kiedy jestem z nim sama na nasze łoże można jak najbardziej się wdrapac, a kiedy jest Tomasz - nawet nie podejmuje prób. Szczęsliwie Tomek zaczyna się łamac...widac nie znał jeszcze magii i mocy bokserzego spojrzenia ;) Na naszym łóżku najwygodniejszą pozycją snu jest leżenie na pleckach, częstokroc lekko powyginany w dziwne strony. Pies - guma. W swoim łóżeczku zaś układa się jak obważanek. Nakrycie kocykiem wywołało oburzenie na boksiowym obliczu, ale Sasha dał sobie szybko z tym radę - z kocyka zrobił sobie coś a la poduszka :)
Apetyt Biszkopcikowi dopisuje, proces rozpiszczania został rozpoczęty, uszka i wszelkie strupki smarujemy, wcina witaminki, brzuszek pełny, spacery częste :)
Jedną chmurą na razie nad Psią Osobą jest kulawizna od łopatki ( prawdopodobnie ma stłuczone kosci i mięśnie), która jest dośc znaczna w momencie wstawania - jak się rozchodzi praktycznie jej nie ma. Smarujemy łopatkę maścią, ale, mimo wszystko, czekają nas oględziny u doktora.
Za kilka dni odbędziemy spotkanie z bokserką moich Rodziców - mam nadzieję, że spotkanie odbędzie się w atmosferze zainteresowania i pokoju z obu stron. Zaś dziś ciężka próba dla Sashy - poznanie innych braci mniejszych (hmm... źle - w tym przypadku braci dużo większych...) - czyli spotkanie z moimi końmi :)
Pozdrawiamy wszystkich i bardzo za wszystko dziekujemy :)
E&T&S :)"
Dostaliśmy maila z nowego domu Sashy:
"Witamy :)
Sasha miał - w jego mniemaniu - wątpliwą przyjemnośc poznania się z końmi. Zwierzaki wykazały się nastawieniem pokojowym, za pierwszym razem Boksisko nie bardzo chciało się integrowac, ale już drugim z moich koni był wyraźnie zainteresowany. Nie umie zrozumiec tylko, co się dzieje, że ja się na grzbiet takiego giganta gramolę...no i po co? Wtedy szczeka tak bardzo, że się boję, czy nie ochrypnie :) Jest zazdrosny - biega sobie po hali z koniem, ale już niech koń do mnie podejdzie...gdzie by nie był, włącza 6-y bieg i leci, kończac skokiem na mnie.
Halę traktuje jak wielką kuwetę, podoba mu się no i ma ogromną dawkę ruchu - na razie nie odważę się go puścic na łące czy w lesie bez smyczy, więc niech sobie biega na zamkniętej powierzchni. Przyzwyczaił się do wyjazdów do koni, jak zjeżdżamy na drogę do stajni już jest w pełnej gotowości.
Motoryzacja go fascynuje, jazda samochodem go bawi, a ostatnio odkrył traktor, który go zafascynował i koniecznie chciał do niego wejść.
W domu ma swoje ulubione miejsca - poza własnym wyrkiem uwielbia się układac obok drzwi, bo wszystko słychać z korytarza.
Na spacerach ciągnie, ale mniej. Kulawizna się zmniejsza, apetycik zadziwiający :) Widać, że chłopak tyje. Ma ogromny problem z pozowaniem do zdjęć, żywe srebro nie ma tego w głowie.
Ma już swoje małe rytuały. Towarzyszy mi w kuchni, rano czeka na Tomka, który z nim wtedy wychodzi, wieczorami jest czas na długie miziańsko.
Jest fatalny w stosunku do innych psów. Najchętniej wszystkie dostałby w swoje ząbki... Jednak do dogów właścicielki stajni nie podchodzi, strategicznie chowa się za mną (na spacerach mamy pecha spotykać mniejsze).
Gardzi witaminkami, które dostaliśmy jeszcze od domku tymczasowego... Nawet wrzucenie ich w jedzonko, albo ukrycie w kawałku kiełbaski nie daje nic - zostają wyplute (a na samym poczatku z ręki brał je pierwszorzednie).
Jest szczęśliwy, zaznajomił się z domowymi zasadami (acz to Tomasz je wprowadza...ja jestem od ich łamania ;p ), ciepło, pełen brzuszek, miłośc, ruch - czego jeszcze trzeba? :)
Serdecznie pozdrawiamy,
E&T&S"
Dostaliśmy kolejną relację i zdjęcia z nowego domu Sashy:
"Sasha jest z nami już rok :) Przez ten czas sporo się zmieniło w jego życiu. Zmieniliśmy mieszkanie na większe, pojawiła się Awia, nie spędzają całych dni w stajni, bo zmieniliśmy miejsce, gdzie mieszkają konie, ale w zamian wyjeżdżamy na działkę iddaloną 200km, a psy są zachwycone możliwością jazdy samochodem. Drugi pokój mają dla siebie, wielki materac należy do nich. Oba psiaki się dogadały, śpią razem, czasami siedzą we dwójkę w swoim drugim legowisku.
Sasha jest inny niż Awia. Widać w nim dolewkę krwi teriera. Ma skośne oczy, charakter zupełnie inny niż znane mi boksery. Nie ma potrzeby tulenia się czy głaskania na siłę - musi przyjść sam. Awia odwrotnie - sama szuka pieszczot. Rudy nie przepada za tuleniem się do niego, musi mieć ochotę, żeby na to pozwolić."
Nasza Fundacji nie prowadzi adopcji zagranicznych.
Informujemy, że nie mamy nic wspólnego z działaniami Fundacji Boksery w Potrzebie oraz Stowarzyszenia Boksery Niczyje
Rozliczenie PIT we współpracy z Instytutem Wsparcia Organizacji Pozarządowych w ramach projektu PITax.pl dla OPP.
Ta strona używa ciasteczek (cookies), bez nich nie byłoby możliwe tworzenie Zbiórek.
Copyright © 2023 sosbokserom.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone. Wszystkie umieszczone na stronie teksty, zdjęcia, oraz grafiki podlegają prawu autorskiemu i nie wolno kopiować ich w celu wykorzystania komercyjnego lub przekazania osobom trzecim ani też ich zmieniać i wykorzystywać w innych serwisach internetowych
Projekt i realizacja Agencja Social Media Pollyart