30.04.2012
15 letni Benio został przyprowadzony do schroniska przez właściciela, bokser całe zycie spędził w domu, pokochał swoja rodzinę, a ta odwdzięczyła mu się porucając go na starość, robiąc miejsce dla młodego rottweilera.
Benio jest bardzo przyjazny dla wszystkich, rozdaje buziaki, z psami dogaduje sie bez problemu. Bokser potrzebuje domu, w którym dożyje starości.
Benio jest kolejnym staruszkiem, który przeszedł pod opiekę naszej Fundacji.
Dlaczego właśnie jemu postanowiliśmy pomóc? Wiemy, że nie zostało mu dużo czasu, liczymy się z tym, że może być chory....że niedługo odejdzie ...
Takimi boskerami w pierwszej kolejności zajmuje się nasza fundacja, wiemy, że w schronisku nie mają żadnych szans na adopcję, a przecież one też zasługują na miłość, ciepło, bezpieczeństwo. Nie chcemy, żeby umierały samotnie, zapomniane i odrzucone. One kochają całym swoim sercem, odwdzięczają się jak tylko mogą i chociaż zdajemy sobie sprawe z tego, że się do nich przywiążemy i będziemy przeżywać, kiedy odejdą, to wiemy również, że było warto dać im te kilka tygodni lub miesięcy życia w domu pełnym miłosći.
Benio zamieszkał w domu tymczasowym u Michała w Bydgoszczy. Relacja Michała:
"Przedwczoraj przebyłem długą drogę, ale dzięki temu Benio (podobno ma na imię Ares, ale w ogóle na to imię nie reaguje) nie jest już w bidulu, ale w domu na legowisku.
W schronisku w Koszalinie jak się spotkaliśmy, Benio od razu podszedł do mnie i się przytulił To cudny starszy pan, który jest niesamowicie pięknym boksiem. W samochodzie spał całą drogę (3 godz.). Jak wyszliśmy już w samochodu ucieszył się jakby wiedział, że już nie będzie musiał tam wracać. Na smyczy chodzi jakby jej w ogóle nie było, w domu istny anioł. Jest podziębiony, kicha, ma kaszel. Prawa przednia łapka była kiedyś złamana, albo wybita ze stawu i źle się zrosła, ponieważ nie stawia jej prosto i troszkę na niej kuleje. W poniedziałek pojedziemy do doktora Słodkiego i zobaczymy co się dzieje z boksiem.
Jest tak niesamowity, macha tym swoim małym kikutkiem chce się stale przytulać i... spać Chodzi za mną krok w krok jak tylko wyjdę z pokoju on idzie za mną."
Benio przeszedł dzisiaj zabieg kastracji i wycięcia guza na nodze. Bokser musiał być pilnie wykastrowany z powodu przerostu prostaty, torbieli oraz guza na jądrze.
Relacja Michała:
"Chłopak właśnie leży na kanapie i podsypia. Sama operacja przebiegła bez żadnych komplikacji, chociaż Benio to pacjent podniesionego ryzyka ze względu na wiek i jego serduszko - operacja była po prostu konieczna.
To cudny dziadzio, potrafi wykonywać polecenia siad, podaj łapę, nawet w klinice, gdy zaczynał się wybudzać nie załatwił się na podkładzie pampersowym, tylko zszedł z niego na kafelki i dopiero się załatwił - jest tak kulturalny - wie, że na posłaniu się nie sika.
Benio musi dostawać przez cały czas Vetmedin na wzmocnienie serduszka, lek jest drogi, może ktoś miałby jakieś zasoby w domu, bardzo się przyda...tym bardziej, że dzisiejsza operacja kosztowała 400 zł. "
Dostaliśmy nową relację od Michała, opiekuna Benia:
"Benio jest po zabiegu kastracji i spokojnie dał radę... wszystko zagoiło się jak należy.
Przytył prawie 6 kg. Dziadzio ma teraz tak radosne, cudowne oczy, że tylko się w nie patrzeć.
Przez cały czas otrzymuje dwa razy dziennie Vetmedin i Karsivan, żeby wspomóc jego serduszko..
Niestety na spacery wychodzimy tylko po to, by się załatwił.. po 5 minutach sam już siada lub się kładzie ze zmęczenia.. Mieszkam na drugim piętrze i czasem nie ma siły wejść na górę, więc biorę go na ręce i wchodzimy...
Upały ostatnio też nie pomagają..wiatrak chodzi przez cały czas, chłodzi tyle ile się da, zmieniam wodę często i przynoszę mu gdzie leży...a najczęściej oczywiście na łóżku lub na środku pokoju...
Przez ten czas pobytu u mnie stał się okrąglutki, pełen radości w oczach, a żebyście widzieli tą radość kiedy wracam do domu, gdyby tylko mógł wskoczyłby mi na ręce i mnie wycałował. Strasznie szybko się męczy, większość czasu śpi...taki prawdziwy dziadzio i jak na dziadzia przystało, bije od niego niesamowita mądrość..."
Staruszek Benio czuje się coraz gorzej, jest coraz słabszy ...
Relacja Michała:
"Jakiś czas temu Benio stał się apatyczny, zaczął w pewnym momencie wymiotować i nie mógł skończyć. Pojechaliśmy więc do kliniki, zrobiliśmy niezbędne badania: rtg, badania krwi, usg, na którym wyszło, że Benio ma powiększoną, zgrubiałą ścianę żołądka. Dodatkowo w badaniach krwi wyszedł stan zapalny. Dostaliśmy antybiotyki, witaminy na wzmocnienie. Do obecnych leków doszedł również Contix. Diagnoza nie jest jednoznaczna, ponieważ musielibyśmy zrobić gastroskopię z wycinkiem. Niestety Benia serce mogłoby nie wytrzymać znieczulenia.
Najprawdopodobniej jest to rak żołądka. Około tygodnia Benio czuł się bardzo dobrze. Jak wcześniej był radosny, pełen życia (to przecież szesnastolatek). Jak wracałem do domu, choćby dzień był nie wiem jak ciężki, powrót był zawsze przyjemny :)
Wczoraj wieczorem niestety wymioty powróciły. Pól nocy siedziałem z Beniem na legowisku, bo co chwilę jak tylko zasnął budził się i popiskiwał, a to wstawał i się załatwił. Dzisiaj jest już troszkę lepiej - nie wymiotuje. Właśnie wróciliśmy ze spaceru. Kilka łyków
wody, niestety nic nie zjadł i od razu położył się na łóżko i zasnął. Jeśli nie będzie jadł, ani pił pojedziemy do kliniki na kroplówki.
Przesyłam kilka zdjęć zmęczonego Benia"
Staruszek Benio przeszedł za Tęczowy Most. Relacja Michała:
"Ostatni nasz wspólny miesiąc przepełniony był niesamowitą walką. Nie było tygodnia, żebyśmy kilku popołudni i wieczorów nie spędzili w klinice. Jak udało nam się wygrać z biegunkami i wymiotami, zaczęły się problemy z obrzękiem płuc i wodobrzuszem. To jednak nie złamało kochanego Benia. Miał ogromną siłę życia. Z każdej batalii wychodziliśmy zwycięsko. Nie przeszkodziły nam nawet trudności z wychodzeniem na spacery, zniesiony na trawkę cieszyły się tylko jego oczka, że może porozglądać się dookoła, zaczerpnąć świeżego powietrza.
Żegnaj mój dzielny Przyjacielu..."