• tel+48 798 180 888
  • mailkontakt@sosbokserom.pl
  • telul. Mrówcza 77a, 04-857 Warszawa

WESTIE

  • Wspieraj naszych
    podopiecznych w łatwy sposób

  • paypal
  • ratujemy zwierzaki

14 10 2012

Relacje

30 Lis -0001

14.10.2012

Westie nie jest bokserem.... jest West Highland White Terrierem, ale bardzo potrzebował naszej pomocy!!!

Pies trafił pod naszą opiekę w tragicznym stanie, zaniedbany, brudny, skołtuniony.

Relacja Germaine:

"Westie błąkał się dłuższy czas przy głównej trasie Warszawa-Mińsk, był wygłodzony, przeraźliwie brudny i skołtuniony. Sierść czarna i cała oblepiona pchlimi odchodami. Musiałam go kąpać 3 razy, żeby zszedł cały brud. Uszy tak brudne, że aż w nich chlupało, a pies wył z bólu podczas prób czyszczenia. Do innych psów nastawiony bardzo pozytywnie, do ludzi przyjazny, wesoły, łagodny i ufny."

Westie był dzisiaj w lecznicy, doktor musiał mu podać narkozę, żeby wyczyścić uszy. Pobrano mu również wymaz z uszu i wysłano do laboratorium. Pies ma bardzo powiększoną prostatę, musi być jak najszybciej wykastrowany. Przed zabiegiem przejdzie badanie krwi i USG jamy brzusznej.

Prosimy Państwa o pomoc w leczenie Westa,  .... który bardzo potrzebował  pomocy, prosimy o wpłaty na konto Fundacji z dopiskiem: "leczenie Westiego".

22.10.2012

Westie pojechał w sobotę do nowego domu do Bydgoszczy. Relacja:

"Witamy,

Dzisiaj mija 3 dzień odkąd zabraliśmy Westa - Maksa, bo tak daliśmy mu na imię, z siedziby Fundacji. Długa podróż do nowego domu nie sprawiła mu żadnej trudności...tylko nasza boksia Tekilka podejrzliwie patrzyła na to białe, małe, dziwne stworzonko na przednim siedzeniu. Pierwsza noc minęła całkiem spokojnie, pierwszy dzień też, nasza boksia trochę ma opory przed tym maluchem (waży tylko niecałe 6 kg), ale bardzo staramy się, żeby nie czuła się odrzucona. Maksio bardzo ładnie je i robi ogromne kupy...pomimo, że ma swoje łóżeczko to pcha się na posłanie Tekilki, bo jest miękkie i pachnie siostrzyczką. Walczymy z jego uszkami i wczoraj byliśmy u pani weterynarz. Maksik nie lubi takich wizyt, zastrzyków i wszelkich zabiegów związanych ze zdrowiem."
15.11.2012
Dostaliśmy kolejną relację z nowego domu Westa / Maksa:
"Kilka słów o Maksiu...

To już 3 tydzień odkąd Maks zamieszkał u nas. Ciągle jeszcze walczymy z uszkami i skórą, która jest bardzo podatna na alergie...niestety okazało się, że Maks bardzo nie lubi kąpieli, a to jest warunek do tego, żeby jego skóra wyzdrowiała... radzimy sobie jak możemy...bardzo nas wspiera nasza pani weterynarz, pani Kasia, która codziennie czyści Maksiowi uszka i je zakrapla. Tekila już godzi się z tym, że jest małe, coraz bielsze coś w domu...razem biegają na spacerach i co ciekawe Maks bardzo ją naśladuje, chodzi za nią po największych krzakach i nawet wbiegał do morza... poza tym od czasu do czasu zaskoczy nas tym, że się przytula, ociera o moją nogę albo wręcz kładzie przy moim fotelu.
No i oczywiście nie pozwala sobie w kaszę dmuchać i bardzo broni swojej nowej siostry...A i totalnie nie akceptuje swojego nowego łóżeczka tylko śpi....w kartonie po moich butach..."
31.12.2012
Dostaliśmy kolejną relację od Kasi i Sebstiana, opiekunów Westiego/Maksia:
"To już ponad dwa miesiące odkąd przywieźliśmy małego białego pieska do domu. Pamiętacie pierwsze słowa na stronie o Maksiu:
Westie nie jest bokserem.... jest West Highland White Terrierem, ale bardzo potrzebował naszej pomocy!!!
Otóż Westie jest bokserem...i to jakim...wywija dupką na powitanie jak nasza boksia, pakuje się na kanapę lepiej niż niejeden bokserek a ma króciutkie łapeczki...W chwili, w której to piszę Maksiu zaliczył skok na fotel a nie jest niski.
Dogadują się z Tekilką i nawet śpią w jednym koszyku. Spacery to zawsze nowe wyzwanie, bo jedno zaczyna zaczepiać drugie. Maks jest wszędzie tam gdzie Tekilka do tego stopnia, że największe wzniesienie nie jest dla niego problemem.
Reaguje na imię i uwaga przytula się i to jak...przychodzi i dosłownie wpycha się pod nasze ręce żeby go podrapać.
Jest bardzo wrażliwy na wszelkie odgłosy i daje o tym znać pięknym szczekaniem albo mruczeniem.
Ciągle walczymy z grzybem, który zaatakował jego owłosienie...i jest coraz lepiej, z kąpieli na kąpiel jest coraz bielszy.
Liczymy, że z czasem zupełnie wyzdrowieje i go nie poznacie. A tymczasem przesyłamy kilka fotek i całusków Kasia, Sebastian, Tekilka i Maksio."
11.05.2013

Dostaliśmy nową relację z domku Maksia/ Westiego.

"A teraz trochę o naszym syneczku Maksiu. Prawie codziennie nas czymś zaskakuje. Najpierw nauczył się wskakiwać na jeden fotel (i ten najbardziej mu odpowiada i często na nim śpi...teraz też), potem na kanapę, a już szokiem było dla nas, kiedy z fotela skoczył na kanapę...nasz mały synek. Jest skoczny, a na ostatnim długim spacerku przeskakiwał rów z wodą i biegał za Tekilką tak, że aż ją doganiał.
Jest wspaniały. Z uszkami jest już o niebo lepiej, a po ostatnim badaniu w kierunku wątroby wiemy, że jest z nią wszystko w porządku. Nadal utrzymujemy jego dietę. Kiedy przez część ostatniego tygodnia zmuszona byłam leżeć w łóżku, Maksiu mi towarzyszył...spał z nami nawet w nocy i kiedy budziłam się w gorączce, on też podnosił się i patrzył na mnie albo przychodził się przytulać. Wiele można by o nim pisać cudownych rzeczy, że ma nowe koleżanki, że broni swojej troszkę tylko większej siostry, że szczeka/ kiedy uważa, że jego mamie może coś grozić....to, że go adoptowaliśmy to była jedna z lepszych decyzji w naszym życiu. Całujemy Kasia, Sebasian, Tekilka i Maksio."


20.05.2015
Dostaliśmy bardzo smutną wiadomość od Kasi i Sebstiana, opiekunów Westiego/Maxa:

"W piątek 15.05 odszedł nasz ukochany mały synuś. Mały rozmiarem wielki serduchem.
W lutym guz został rozpoznany podczas badania USG, które wykonał doktor Słodki. Nasz maluszek dostał leki, ponieważ dodatkowo miał problemy z jedzeniem. Maksiu miał alergię pokarmową i musieliśmy bardzo uważać na to co je ale w momencie, kiedy okazało się, że musimy walczyć o to żeby zjadł cokolwiek to alergia została odsunięta na dalszy plan. Maksiu jadł to na co miał ochotę i co mu w danej chwili smakowało. Niestety zaczął nam chudnąć, guz uciskał na pęcherz co powodowało sączenie się moczu. Wspólnie z jego lekarzem podjęliśmy decyzję o operacyjnym usunięciu guza. Jednakże operacja się nie udała...nie można było usunąć guza gdyż stanowiło to bezpośrednie zagrożenie dla życia naszego maluszka. Guz zajął jedną nerkę, część jelit. Żył z jedną i tak chorą nerką. Przyjmował sporo leków ale żył bez bólu. Cieszyliśmy się z każdej chwili z nim. A on dawał nam całego siebie. Śmigał w pieluszkach gdyż rosnący guz powodował stały ucisk na pęcherz ale był z nami. Szalał z rodzeństwem...gonił kotki. W niedzielę czuł się źle...dostał lek przeciwbólowy, był bardzo niespokojny, usnął dopiero razem z naszym owczarkiem Onufrym. A rano już pędziliśmy do gabinetu. Maksiu dostał leki, pobrano mu krew do badań. Dostaliśmy kroplówkę na wzmocnienie. I udało się nie bolało go, ożył i znowu szalał z rodzeństwem...wyniki badań krwi były nie najgorsze...niestety w czwartek wieczorem Maksiu znowu źle się poczuł. Dostał bardzo silny lek przeciwbólowy i było lepiej. W piątek koło południa jego stan był już bardzo poważny, leki nie działały...po konsultacji z jego lekarzem prowadzącym podjęliśmy tą trudną aczkolwiek najlepszą w tej sytuacji decyzję... Maksiu usnął w ramionach mamy. Dla nas dzień najgorszy dla niego koniec bólu.
Byłeś z nami tylko i aż 2 lata i 7 miesięcy, przeżyłeś z nami wiele, rozkochałeś w sobie wszystkich i odszedłeś zostawiając pustkę. Biegaj szczęśliwy za TM...może znajdziesz swoją siostrę Basię, bokserki Sarę i Alfę i wiele innych cudownych psiaków. Bardzo dziękujemy doktorowi Sebastianowi Słodkiemu i pani Małgosi z gabinetu Centrum Rehabilitacji Małych Zwierząt w Bydgoszczy za walkę o naszego maluszka.
Kasia, Sebastian, Tekilka, Lucynka, Tinka i Onufry"