21.02.2013
Historia Garrego jest nieznana, pies się błąkał, został przygarnięty i mieszka obecnie w domu tymczasowym.
Bokser jest młodziutki, ma około 1,5 roku, jest przyjazny, chociaż wystraszony i na początku nieufny, boi się podniesionej ręki.
Garry szuka odpowiedzialnego, wyrozumiałego opiekuna, pies ma lęk separacyjny, ze strachu może niszczyć.
Gary vel Rocky zamieszkał w nowym domu w Bytomiu u Magdy i Przemka. Relacja nowych opiekunów:
"Witam :)
Jest wieczór wyrko rozłożone a Rocky ( okazuje się że nie nazywa się Gary ) po chwilach buszowania w świeżej pościeli postanowił położyć się na podłodze.. ....hmmmmn może mu za ciepło. Mamy za sobą 5 kupek ( co spacer to kupka ), które piesio zakopuje jak prawdziwy skarb wszystkimi 4 łapami :) Zapoznał się z miskami oraz ich zawartością, z braku laku podjadł też trochę puryny z jagnięciną ale merdająca pupka podjadła już kiełbaskę , karczek duszony, samolociki z chleba z masłem z szyneczką i serkiem..... Rocky generalnie cieszy się do wszystkich bez względu na to czy mówią do niego, czy mówią do siebie, pupka z kikucikiem ogonka podrywa jego chorą łapkę do tańca. Boksiu jest wychudzony, bardzo drobny i waży chyba tyle samo ile nasza Łatka ( chociaż ona nie należy raczej nawet do psów średnich rozmiarów ) ;) Piesek ma też kilka blizn jakby z pogryzienia i małą ( chyba brodawkę ) na głowie. Jutro o godzinie 18.00 pojedziemy do weterynarza więc mam nadzieję że zrobi mu przegląd generalny i wyjaśni nam co z nim i jak. Najbardziej martwi mnie ta łapka :( Z innej beczki to zabawki go nie interesują póki co i wykazuje wiele cech które już znam a raczej pamiętam z czasów świetności mojego Tigera tj: głośne puszczanie bączków, piski okazujące niecierpliwość, wycieranie nosa o poduszki i kanapę wykręcając się przy tym jak pikujący samolot, sapanie, chlapanie wodą i kapanie nią przez pół mieszkania. Generalnie to póki co w domu nie brudzi ale za to wyznaje zasadę, że jak się nie bawimy i nie jemy to idziemy na dwór, nie wiem czy to wynika ze stresu i potrzeb fizjologicznych, czy z nudów?. Zapoznaliśmy go już z naszymi rodzicami i wszyscy się nad nim rozpływali. Teraz śpi zmęczony i póki co nie okazuje żadnej tęsknoty. Jutro napiszę więcej jak się sprawował i co powiedział weterynarz :) Już pokochaliśmy go z całego serca i nie chcielibyśmy go stracić :(
Pozdrawiam serdecznie :)"
Dostaliśmy relację i zdjęcia z domu Garrego:
" Witam,
zbieram się do napisania relacji o Garym vel Roczku już dłuższy czas...do nie dawna był okazem zdrowia ale ostatnio mocno go pokręciło ( dosłownie ). Myśleliśmy że to zespół przedsionkowy, "siadła" również tarczyca. Leczymy go ....badamy, staramy się pomóc...ale to chyba też wiek. Rocky trafił do nas w lutym 2013 roku dwa dni po stracie pierwszego boksera... był tak chudziutki/ malutki jak go zabieraliśmy do domu, że myślałam " to szczeniak" . Byłam zdziwiona gdy weterynarz pokazał mi znaki świadczące o tym, że pies nie jest szczeniakiem a ma około 7 lat. W lutym minie 6 lat naszego bycia razem a w jego kalendarzu "stukną" prawdopodobnie 13 urodziny...mam nadzieje że znajdzie siły by dotrwać :) To nasz "synek "....w tym roku doczekaliśmy się synka ludzkiego i Roczek jak zwykle nie zawiódł. Przywitał na świecie dwoje naszych dzieci :) Nasz psi synek żyje pod jednym dachem z dwiema suczkami ale to on jest najłagodniejszy, on cierpliwie znosił i znosi wariacje dzieciaków daje się głaskać, tarmosić a przy tym merda ogonkiem. Rocky tak jak poprzedni bokser uwielbia wizyty weterynaryjne ( cieszy się do lekarzy, zwiedza gabinet ), jako typowy przedstawiciel swej rasy nie wychodzi na spacer w deszczową pogodę ( "zawory" ma naprawdę mocne ). W zeszłym roku w maju przeprowadziliśmy się z bloku do domu z ogrodem żeby miał lepiej...ale nie długo się nim nacieszył ....teraz ma problemy z chodzeniem, dużym wysiłkiem jest dla niego chodzenie po schodach...ale na parterze nie chce zamieszkać - dzielnie maszeruje na piętro.
Trudno pisze mi się tą relacje, tak jak nie potrafię słuchać komentarzy na temat tego jak zmizerniał ( do tej pory był kluską ) ....nie wiem czy się męczy, czy coś go boli...bo nie piszczy, nie jęczy ....może jest taki dzielny ?
Jego poprzednik nasz ukochany Tygrys ( Tiger ) odszedł z powodu choroby Cushinga w przeciągu 6 miesięcy od pierwszych objawów...też był dzielny, zamawiałam leki z zagranicy przez gabinet weterynaryjny z Wrocławia...nie pomogły. Teraz już wiem, że czasami uporczywe leczenie nie ma sensu....bo choroba jest silniejsza ....ale na razie walczymy i Roczek też walczy :) Trzymajcie za niego kciuki :)
Pozdrawiam Magda z rodziną :) "