05.02.2015
Gandalf, bokser trafił do schroniska... Nikt o niego nie pyta... Nikt go nie szuka... nikt nie chce...
Schroniskowy boks, brak kochającego człowieka...
Bardzo prosimy o dom, choćby tymczasowy dla Gandalfa...
Gandalf został oceniony przez schronisko na 6 lat. To bokser przepięknym umaszczeniu, które dodaje mu dodatkowego uroku. To wielki pieszczoch, który za kontakt z człowiekiem i mizianie zrobi wszystko. Wśród ludzi czuje się cudownie, podchodzi do każdego, aby się przywitać. Chętnie się przytula i nadstawia łepek do głaskania. Patrzy głęboko w oczy, lubi słyszeć ludzki głos i czuć dotyk. Grzecznie czeka na założenie obroży, a będąc na spacerze pięknie chodzi na smyczy. Jest przyjaźnie nastawiony do innych psów. jest bardzo spokojny i cichutki. Nie chce zwracać na siebie uwagi. Zachowuje się tak, jakby wszystko rozumiał i z pokorą przyjmuje to, co daje mu życie. Mamy ogromną nadzieję na to, że jego los się odmieni i pokocha go cudowna rodzina, która podaruje mu dom pełen miłości i ciepła.
Gandalf przeszedł wczoraj pod naszą opiekę i zamieszkał w domu tymczasowym u Pani Małgosi w Przemyślu.
Relacja Eli:
"Schronisko to miejsce, które wolałbym omijać, tyle tam smutku, samotnośći... Gdy wczoraj odwiedziłam schronisko, jak zawsze otoczyły mnie psy, wszystkie z nadzieją, że właśnie po nie przyszłam, wszystkie podskakiwały, podszczypywały, łasiły się, przytulały, poszczekiwały, starały się zwrócić na siebie uwagę, jakby wołały:"mnie zabierz, ja będę Cię kochać najmocniej..." To bardzo trudne, smutne i przykre... Przyszłam przecież do schroniska po konkretnego psa, po boksera, po Gandalfa. Wypełniałam dokumenty, gdy zobaczyłam go przez oszklone drzwi... Serce zabiło mi mocniej, na twarzy pojawił się uśmiech, który zgasł, gdy przyjrzałam się uważniej. Na smyczy, prowadzony przez jedną z dziewczyn, z którymi przyjechałam szedł Pan SMUTEK. Powoli, bez życia, jakby stracił całą wolę życia, jakby zgubił nadzieję, jakby nie wierzył, że spotka go jeszcze coś dobrego, pozytywnego. Zawsze byłam twarda, nigdy nie rozklejałam się, zawsze zachowywałam zimną krew... Wczoraj sama popadłam w depresję... Podeszłam do Gandalfa a on nawet nie zwrócił na mnie uwagi, pogłaskałam, przytuliłam, na to też brak reakcji. Patrzył na mnie bokser wzrokiem tępym, pozbawionym iskry, sam smutek i rezygnacja...
Zawiozłyśmy boksera do domu tymczasowego. Nie chciał wyjść z samochodu, nie chciał iść, ociągał się, zapierał. Spotkałyśmy kogoś z psem, zero reakcji, nawet nie popatrzył za nim. Wprowadziłyśmy go do domu i obserwowałyśmy. Pani Gosia wypuściła kotkę, powąchały się i nadal bez reakcji, nawet nie zamerdał ogonkiem, totalna katatonia :(
Gandalf to smutek zapakowany w masywne ciało. Mam nadzieję, że otworzy się i pokaże prawdziwą boksiową naturę.
Gandalf nie zna łóżka ani zabawek, ale zna podstawowe komendy, podaje łapę, na spacerze chodzi tylko z lewej strony człowieka. Nie ma w nim za grosz agresji, wszystko wokół jest mu obojętne, czy to inny pies, czy zgraja kotów, które zrobiły sobie z niego plac zabaw."
Bardzo dziękujemy Sabinie i Gosi za pomoc i transport boksera ze schroniska do domku tymczasowego.
Dostaliśmy relację z domu tymczasowego Gandalfa.
Relacja:
"Gandalf trafił do nas w niedzielę.Takiej kupy boksiowego nieszczęścia jeszcze nie miałam. Zamknięty w sobie, nie cieszy się, nie wie co to zabawka, łóżko, ciężki przypadek. W poniedziałek został w domu z cała bandą i okazało się ma lęk separacyjny, kuchnia zdemolowana, jedna szyba w oknie rozbita, koci domek rozwalony. Jak taka ciężka artyleria wdrapała się na wąską szafkę - nie wiemy. Byłam przerażona. Jednak po namyśle kuchnia została przemeblowana. We wtorek wychodząc do pracy dałam dziadydze moje pantofle do pilnowania. Wracam i zdziwienie - przybiega i przynosi po jednym pantoflu, czeka jak ubiorę i podaje łapę. Rozpłakałam się. Ktoś go tego nauczył. Zna podstawowe komendy, po perypetiach, pomału zaczyna się otwierać, już dzisiaj papcie przyniesione, kuperek nieśmiało latał. Spacery przestają być drogą przez mękę, chętniej wychodzi, wie że wrócimy do domu. Test na dzieci OK. Czystość zachowuje. Zaczyna przypominać ideał. Nie szczeka na spacerach na psy, koty mu latają, nie goni ich nawet .Jeszcze przed nami długa droga, ale będzie dobrze. Dużo pije, ma problemy z oczkiem i skórą. Jak przystało na boksia, chrapie jak diabli a bączki puszcza - lepiej nie pisać jakie. Dalsze relacje za parę dni ."
Dostaliśmy nową relację z domu Gandalfa. Pani Gosia mówi, że na tego psa czekała całe życie :)
"Bokser marzenie wszystkich boksero-maniaków - taki jest Gandalfino. Łagodny, kochany, cudo. Leczenie przynosi efekty, boksiu otrzymuje leki na tarczycę i karsiwan na serducho, mniej się męczy na spacerach, chodzi dostojnym krokiem i otrzymał funkcję "Tatusia zastępczego". Niańczy nowy nabytek - szczeniaka porzuconego w pierwszy dzień Świąt pod kościołem. Maluszek 4 czerwca skończy 2 miesiące i będzie gotowy do adopcji. Nowy kumpel. Feliks, kot po wypadku bez łapki też jest jego kumplem. Gandalfino kocha wszystkich bez wyjątku a najbardziej jedzenie, które musimy ograniczać w walce z nadwagą, niestety z miernym skutkiem u boksia i jego opiekunki, ale walczymy dzielnie."
Kilka dni temu dostaliśmy relację o Gandalfie od opiekunki, Pani Gosi. Bardzo dziękujemy Sylwii za wspólny spacer z bokserem i zdjęcia. Gandalf jest już w słusznym wieku i starość coraz wyraźniej daje o sobie znać, ma trochę problemów z chodzeniem, czasem ma gorszy dzień i odmawia jedzenia ale generalnie, jak na swój wiek, radzi sobie całkiem dobrze i dotrzymuje kroku opiekunce.
Relacja Pani Gosi:
"[…] ogarnęła mnie ciemność, przestałem myśleć i straciłem rachubę czasu. Wędrowałem daleko drogami, o których nic wam nie powiem".
Gandalfa poznaliśmy równo dwa lata temu i momentalnie zakochaliśmy się w jego mądrych oczach, które zapewne niejedno widziały. To musiały być przykre widoki, bo bił od niego smutek i zrezygnowanie. Potrzebował człowieka, który odczaruje Jego świat i pokaże mu do czego służy łóżko czy psia zabawka. Potrzebował Miłości, która zabliźni rany. Wszystko to dostał jak zwykle za późno. Otrzymał od nas dom i nowe życie w którym szczęśliwy pies leży na plecach. Otrzymał od nas rodzinę, której bardzo serdecznie dziękujemy za troskę, opiekę i wielkie serca. To były dwa ciężkie lata walki - najpierw o merdający ogon, później o zdrowie. Dziś żegnamy Gandalfa. Wiemy, że odchodził szczęśliwy. Otoczony miłością i prawdziwą rodziną. Rodziną, która zwalczyła smutek i lęk, ale nie mogła wygrać z wiekiem.