27.08.2015
Remusowi zawalił się świat... Jego pan bardzo się rozchorował i rodzina nie jest w stanie sprawować nad psem dłużej opieki. Bokser bardzo pilnie szuka nowego domu. Remus ma około 11 lat, nie zna kotów, z psami raczej się dogaduje, choć gdy jakiś na niego warknie, nie pozostaje dłużny.
Pomóżmy znaleźć dla Romusa nowy dom
Czasem zapiera nam dech i odbiera słowa... Czasem nie wiemy, jak skomentować to, z czym się spotykamy, bo najnormalniej nie mieści się nam w głowach, do czego zdolny jest człowiek...
Gdy schronisko poprosiło nas o pomoc dla boksera, którego właścicielka chciała oddać, wiedzieliśmy, że nasza pomoc jest niezbędna. Myśleliśmy jednak, że pies wymaga domu ze względu na stan zdrowia opiekuna, bo taką dostaliśmy informację. Wczoraj Remus przeszedł pod naszą opiekę i naszym oczom ukazał się zupełnie inny widok, niż na zdjęciach, jakie otrzymaliśmy od właścicieli.
Remus ma prawdopodobnie około 11 lat, chociaż jest psem "od właściciela", nie dysponujemy żadną dokumentacją medyczną, nawet nie ma książeczki zdrowia a stan psa mówi sam za siebie. Wiemy, że bokser od lat nie był nawet szczepiony. Jako wyposażenie Remus dostał kolczatkę i smycz. Tylko tyle po 11 latach wspólnego życia, przekazała jego właścicielka...
Stan Remusa jest tragiczny, łapy w ropiejących, krwawiących naroślach, z licznymi odleżynami. Przerośnięte pazury utrudniające chodzenie.
Remus przyjechał kilka dni temu do Warszawy, żeby przejść badanie USG jamy brzusznej. Bokser miał problemy żołądkowe, nie chciał jeść, wymiotował.
Relacja Germaine:
"Bokser wieczorem nic nie zjadł. Rano po wypiciu wody zaczął chodzić po pokoju i próbował wymiotować, upadł, stracił przytomność. Nie było wątpliwości, to był skręt żołądka, tzw. piruet śmierci. Pojechaliśmy od razu do lecznicy, kiedy dojechaliśmy jego brzuch wyglądał jak balon. Zdążyliśmy, Dr Saba uratował mu życie.
Remus po operacji czuje się dobrze, musi jeść tylko puszki Royal Canin Intestinal Low Fat, jest karmiony w bardzo małych ilościach kilka razy dziennie."Jak rozpoznać ten niebezpieczny, często śmiertelny zespół, przeczytacie tutaj:
http://codlapsa.pl/piruet-smierci-jak-rozpoznac-skret-zoladka-u-naszego-psa/
Operacja Remusa i jego leczenie kosztowały 1400 zł, prosimy o pomoc dla boksera, darowizny z dopiskiem: "leczenie Remusa"
Remus czuje się coraz lepiej, niestety jest nadal bardzo chudy.
Relacja Germiane:
" Remusowi przez kilka dni podawaliśmy kroplówki dożylnie dwa razy dziennie. Później przeszliśmy na puszki, boksera musimy karmić kilka razy w małych porcjach. Na początku jadł tylko puszki Royal Canin Intestinal, teraz mieszamy mu puszki z namoczoną karmą intestinal. Apetyt ma wielki, wiecznie szuka jedzenia. Ma zapalenie spojówek, dostaje krople do oczu 3 razy dziennie. Do tego leki osłonowe Ulgastran, Polprazol oraz Ornipural na wątrobę. Bokser jest bardzo grzeczny, świetnie dogaduje się ze wszystkimi psami."
Remus czuje się coraz lepiej, ma wielki apetyt, nie ma już biegunki, nie wymiotuje.
Relacja Germaine:
"Remi chciałby jeść na okrągło, przeszliśmy na karmę Intestinal Low Fat, zjada mniejsze porcje kilka razy dziennie. Teraz, kiedy czuje się lepiej, wychodzi z niego boksiowa natura, zachęca do zabawy, szczeka i jest zazdrosny o inne psy. Odpycha je, kiedy tylko podejdą, podaje łapę i próbuje zwrócić na siebie uwagę."
Remus był kilka dni temu na wizycie kontrolnej w lecznicy. Bokser przytył 3 kg, niestety jest to za mało w stosunku do ilości karmy, którą pochłania.Wykonano mu badanie krwi na profil trzustkowo-jelitowy z powodu luźnego kału. Remus musi być nadal na diecie weterynaryjnej Intestinal Low Fat.
Dostaliśmy relację od nowej opiekunki Remusa, która po śmierci Romka, przygarnęła od nas naszego kolejnego podopiecznego. Olu, bardzo dziękujemy za Twoje ogromne serce dla starszych boksiów.
"Dziś mijają 2 tygodnie od kiedy zamieszkał ze mną Remus. Po odejściu Boryska prawie 3 tygodnie byłam bez psa i chociaż taka wolność jest bardzo wygodna, jest jednak zupełnie bez sensu ;) Więc teraz Remus okupuje moją kanapę.. Psiak jest dosyć chudy i słabo przybiera na wadze ale na szczęście nie chudnie. Jak dotąd udało się wykluczyć robaki oraz problemy z trzustką, a po podaniu leków na niedoczynność tarczycy wyniki „wskoczyły” w normę. Problemem Remiego są też rany i owrzodzenia na łapach. Obecnie dostaje antybiotyk i zaczyna to wyglądać trochę lepiej. Daje już sobie oglądać i myć łapki, chociaż na początku kłapał na mnie zębami. Remi dość szybko przyzwyczaił się do nowego miejsca. Myślę, że kluczowy w procesie adaptacji był fakt, że posiadam w domu wygodne łóżko ;) Remi zawsze musi leżeć cały przyciśnięty do mnie – w ten sposób pomaga w czytaniu książek i pracy na komputerze ;) Błyskawicznie zasypia, przez sen często macha ogonem, a jedyne co może wyrwać go z drzemki to odgłosy z kuchni. Pieseł jest zawsze chętny żeby coś przekąsić, upomina się o jedzenie ględzeniem, a czasem zdarza się nawet szczekać – nad czym trochę pracujemy. Ostatnio zainteresował się jedną zabawką i zdarza mu się z nią poszaleć, inne – mimo zachęcania – zupełnie ignoruje. Na spacerach jest bardzo ciekawski, uwielbia inne psy i dzieci. Cieszy się, gdy przychodzą goście, bo jako nowy jest w centrum zainteresowania. Mam nadzieję, że niedługo uda się go doleczyć. Szczególnie martwią mnie łapki, które utrudniają dłuższe spacery. A Remi jest bardzo żywiołowy i na pewno chętnie by sobie pobiegał bez tych dolegliwości.. Pozdrawiamy spod koca ;)"
Dostaliśmy nową relację i zdjęcia od Oli, opiekunki Remusa:
"Właśnie mija 5 miesięcy od kiedy wprowadził się do mnie Max. Przez ten czas wiele się zmieniło, łącznie z imieniem, bo na Remusa w ogóle nie reagował (pomimo, że to jego imię „z domu”). Życie z Maxiem nie zawsze jest usłane różami ;) Jest histerykiem, szczeka kiedy zostaje sam w domu, potrafi sobie coś wyciągnąć do pogryzienia, popiskuje i ględzi jak coś chce wymusić, boi się niespodziewanych odgłosów i burzy, zdarza mu się zsikać w mieszkaniu. Najlepiej by było gdybym cały czas była w domu, wtedy się wycisza i od razu zasypia. Zdrowotnie jest w miarę ustabilizowany, chociaż w międzyczasie zostało zdiagnozowanych kilka spraw. W najgorszym stanie były łapy ale dzięki przeleczeniu i małej dawce sterydów „na podtrzymanie” wyglądają całkiem dobrze i tylko czasami pojawia się jakiś stan zapalny. Wcześniej łapcie były całe w krwawiących pęcherzach. W międzyczasie przeleczyliśmy tzw. wrzód boksera, czyli owrzodzenie rogówki oka, które niestety nie zostało rozpoznane przez weterynarza „pierwszego kontaktu”. Po 3 tygodniach bezskutecznego podawania antybiotyków oko wyglądało tragicznie i dopiero dr Garncarz zdiagnozował Maxa i w ciągu tygodnia sprawa została załatwiona. Ale najgorsze wiadomości przyszły od kardiologa. Max w czasie szaleństw na spacerze zemdlał i niestety okazało się, że ma guza podstawy serca („W obrazie echokardiograficznym widoczna lita zmiana rozrostowa, zlokalizowana nad lewym przedsionkiem i uciskającym jego sklepienie, przylegająca do aorty. Zmiana wielkości 4,34 cm x 5,17 cm.”). Guz jest nieuleczalny i jedyne co można zrobić to obserwować i w razie omdlenia psiknąć na dziąsła nitrogliceryną, którą zawsze noszę ze sobą. Ale na szczęście sytuacja się nie powtórzyła, a Maxior bez problemu lata po parku. Poza tym ostatnio została mu zwiększona dawka leku na tarczycę, trochę wspomagamy pęcherz preparatem z żurawiną i układ pokarmowy probiotykami.
Co jeszcze u Maxa? Jest bardzo towarzyski dla wszystkich: psów, kotów i ludzi. W marcu byliśmy kilka dni nad morzem, gdzie dzielnie walczył z falami. W kwietniu szukał żubrów w Białowieży ale żadnego nie znalazł. Co prawda podróż samochodem z Maxem nie należy do najłatwiejszych, bo cały czas stoi i sapie, zamiast jak normalny pieseł pójść spać, ale jakoś dajemy radę. Jak zaczęły się upały to codziennie chłodzi się w jeziorku w parku, a w weekendy jeździmy z zaprzyjaźnionymi psami wybiegać się nad Wisłą. Początkowo nie wiedział jak się zabrać za tą wielką miskę z wodą ale ostatnio już całkiem nieźle opanował poruszanie się w wodzie. Ogólnie Max wydaje się być zadowolony z życia, chociaż na pewno uważa, że go strasznie głodzę."
Film:
Dostaliśmy relację z domu Remusa.
Ola pisze tak;
"Cześć, przesyłam nowe informacje o Remusie, nazwanym u mnie Maxem ;)
Nie wiem kiedy minęły wakacje i chociaż w tym roku nie miałam urlopu, udało nam się wyrwać na kilka dni nad morze. To była już druga Maxiowa przygoda nad Bałtykiem i pewnie nie ostatnia. Max lubi skakać po falach, a jak zaczynało mocniej wiać to zasypiał schowany za parawanem. Do tego patyki (którymi na co dzień się zupełnie nie interesuje) i spacery i mamy przepis na zadowolonego psa ;) co poza tym? Max bardzo polubił wodę, więc – póki było ciepło – co weekend jeździliśmy ze znajomymi psami nad Wisłę czy stawy w Zalesiu. Max bardzo lubi zwiedzać i mimo wieku bez problemu robił po 8-10 km po lasach i polach w okolicy Warszawy. W tygodniu niestety musiała mu wystarczyć fontanna w pobliskim parku. Kilka razy wybraliśmy się też do lasu pod Olsztynem ale Max spędza tam zwykle czas leżąc na kanapie zamiast spacerować... Dzięki temu, że sporo jeździliśmy samochodem, Max już nie wisi mi nad głową tylko od razu kładzie się spać. Podróże stały się więc bardzo przyjemne (normalne?) – Maxior chyba po prostu wcześniej nie znał samochodu
Zdrowotnie Max jest w miarę w porządku. Co prawda we wrześniu się rozchorował (gluty do pasa i kaszel) ale po 2 tygodniach na antybiotyku wrócił do siebie. Nadal jest na hipoalergicznej karmie, która zdecydowanie mu służy – kłopoty z żołądkiem zniknęły zupełnie. Łapy w pewnym momencie znów były w gorszym stanie, więc musieliśmy zmienić leczenie. Cytologia zrobiona z kilku miejsc wykazała rozległy stan zapalny spowodowany cystami keratynowymi, które znajdują się w jego opuszkach łap (czyli to samo co na początku roku – na szczęście nie ma zmian nowotworowych, które były w pewnym momencie podejrzewane). Po nowych maściach od dermatologa (dr Karaś-Tęcza – dobry specjalista ale sposób traktowania klientów pozostawia wiele do życzenia, niestety będziemy musieli tam jeszcze wracać…) łapy są w lepszym stanie. Ale niestety dermatolog potwierdził wcześniejszą diagnozę naszego lekarza prowadzącego, że łap nigdy do końca nie uda się wyleczyć. Na szczęście mimo stanu zapalnego Max normalnie biega na spacerach i wygląda, jakby mu nic nie przeszkadzało w zabawie ;) Przesyłam kilka zdjęć i filmik, na którym dzielnie bronił nas przed falami, jakie na Wiśle zrobiła motorówka ;) Pozdrawiam"
Dostaliśmy relację z domu tymczasowego naszego podopiecznego Remusa, którego stan ostatnio się pogarsza. Bokser był na konsultacji kardiologicznej - koszt 100zł oraz na wizycie w lecznicy, gdzie zastosowano kastrację chemiczna i przekazano leki przeciwbólowe i przeciwzapalne n stawy. Koszt wizyty, kastracji chemicznej i leków 430 zł. W sumie do zapłaty faktury na kwotę 530zł. Dodatkowo, Fundacja zapewnia Ramzesowi karmę Royal Canin Hypoallergenic koszt koło 200 zł.
Darowizny dla Remusa w styczniu, lutym, marcu: 0 zł.
Wydatki: 530 zł leczenie i 400 zł karma.
Prosimy Państwa o adopcję wirtulaną Remusa lub zakup karmy Royal Canin Hypoallergenic dla niego.
Relacja Oli, opiekunki z domu tymczasowego:
"Hej! Przesyłam informacje o Maxie/Remusie.
W grudniu minął rok od kiedy opiekuję się Maxem. Nie jest to łatwy pies ale pewnie nie miał też lekkiego życia. Max jest bardzo miły do ludzi i większości psów ale niestety ma lęki, które nie ułatwiają nam życia. Najbardziej boi się huku i dziwnych dźwięków – jeśli coś takiego zdarzy się na spacerze to już wiadomo, że możemy wracać i nic z tego nie będzie. Ostatnio zaczął się panicznie bać samochodu, chociaż jeździł już bardzo ładnie, a w międzyczasie nic się nie zdarzyło, co mogłoby mu się źle kojarzyć z autem. Wybałusza przerażone oczy, zipie, ostatnio nawet się zsikał :/ w tym tygodniu zdarzyło mu się również 2 razy zsikać w domu mimo że był krótko po spacerze. Nie wiem czy nie zaczynają się u niego jakieś zmiany neurologiczne związane z wiekiem bo ogólne badania krwi ma całkiem dobre. Wyskakuje też jak oparzony z łóżka jak się go niechcący dotknie nogą – może wcześniej był przez kogoś kopany?
Na początku lutego zaczął wyraźnie odciążać tylną łapę. Po lekach i suplementach było trochę lepiej ale na początku marca napędził mi niezłego stracha, bo nie przywitał się jak wróciłam z pracy, a jak go obudziłam to stał zesztywniały i trząsł się z bólu. Okazało się, że odnowił mu się problem z kolanem tylnej łapy. Od początku ten łapeć był słabszy i bardziej wiotki, najprawdopodobniej po zerwaniu wiązadła krzyżowego, a teraz Max nie mógł zrobić ani kroku, nie podnosił głowy. Dostał leki przeciwbólowe i przeciwzapalne, kroplówkę i znów jest lepiej. Niestety ze względu na guza przy sercu operacja kolana nie wchodzi w grę. Póki co Max przez 10 dni dostaje Cimalgex. Jeśli to nie pomoże, trzeba będzie mu zrobić ortezę stabilizującą na obydwie łapy. Koszt to kilkaset złotych, więc mam nadzieję, że leki pomogą… Chociaż i tak dobrze, że to tylko noga, bo bałam się, że ma jakiś problem z sercem i nie dojedziemy do lecznicy.
8 marca byliśmy również na kontroli u dr Niziołka. Niestety guz jest już bardzo duży i prawie całkowicie przygniótł przedsionek – w marcu 2016 guz miał 4,34 x 5,17 cm, w lipcu 3,95 x 6,29 x 5,23 cm, a teraz już 4,5 x 5,5 x 7 cm. Oznacza to, że serce nie ma możliwości kurczyć się prawidłowo. O ile przy chłodniejszych dniach to właściwie nie problem, to niestety podczas upałów Max może często mdleć, kaszleć, mieć wodobrzusze i opuchnięte łapy. To niestety nie są dobre wiadomości, bo takie zmiany już się nie cofną. Póki co mamy zwiększyć Karsivan wspomagający przepływ krwi. Max dostał również nowy implant kastracyjny, żeby nie obciążać dodatkowo serca wiosennymi atrakcjami.
Ale – chociaż raz jest lepiej, raz gorzej – żyjemy, jeździmy do lasu, ćwiczymy na spacerach ze smaczkami a potem odpoczywamy na kanapie ;) Pozdrawiamy!"
Remus był 07.06 w lecznicy na badanich. Wykonano mu USG, które wykazało:
W pęcherzu moczowym widowczne owalne, dające cień akustyczny złogi mineralne.
Bokser miał wykonane badanie krwi oraz moczu. Staruszek posikuje, oddaje mocz nieświadomie. Remus dostał leki, za miesiąc musi wrócić na kontrolne badanie krwi.
Badania oraz leki Remus to dług w kwocie: 405 zł, fvat nr 16/6/2017, który musimy spłacić w lecznicy.
Wpłaty na Remusa: 0 zł.
Bardzo prosimy o pomoc dla staruszka, o darowizny z dopiskiem: "dla Remusa".
Remus był w lipcu na kolejnej wizycie w lecznicy z powodu wymiotów i biegunki. Została pobrana krew na biochemię i morfologię. Bokser dostał kroplówkę podskóną z lekami osłonowymi na przewód pokarmowy, lek rozkurczowy i lek przeciw wymiotny.
Wizyta Remusa kosztowała Fundację: 276 zł, fvat nr 9/7/2017.
Opiekunka Remusa opłaciła faktury za leczenie i leki u kardiologa, Dr Niziołka:
Fvat nr 008/07/2017/FVS, kwota: 340 zł
Fvat nr 0044/2017/FVS, kwota: 100 zł
Fvat nr 0071/2017/FVS, kwota: 400 zł
Fvat nr 06/2017, kwota: 150 zł
Bardzo dziękujemy Pani Justynie T. za wpłatę: 150 zł dla Remusa
Jakiś czas temu u Remusa pod ogonem pojawiła się zmiana, bokser dostał w lecznicy antybiotyki, maść do smarowania.
29 Grudnia Remus był na wizycie w lecznicy, guz pod ogonem powiększył się, zaczął pękać. Została pobrana biopsja, czekamy na wynik. W związku z podejrzeniem mastocytomy została podana chemia. Bokser dostał również antybiotyki, wykonano również badanie krwi.
Wizyta i leki kosztowały Fundację 250 zł.
05.01.2018 Remus był na kolejnej wizycie w lecznicy, zbadano mu krew, dostał kolejną chemię. Bokser dostał też antybiotyki do domu. Staruszek będzie na kolejnej wizycie w lecznicy w piątek.
Wizyty Remusa u onkologa 29-12-2017 i 05-01-2018 kosztowały Fundację: 599 zł.
Opiekunka z domu tymczasowego zapłaciła za leczenie Remusa u kardiologa oraz w innej lecznicy: 1480 zł i przekazała opłacone fvat jako darowiznę dla Fundacji.
Darowizny dla Remusa od lipca 2017: 0 zł
Remus przegrał walkę z najtrudniejszym przeciwnikiem. Bokser odszedł kilka dni temu za Tęczowy Most. Opiekunka towarzyszyła naszemu podopiecznemu w Ostatniej Podróży...
Olu, bardzo dziękujemy za opiekę nad Remusem, za stworzenie mu kochającego domu i zapewnienie poczucia bezpieczeństwa i przynależności do Twojej rodziny...