Cola to jedna z suniek znalezionych w lesie i przekazanych nam przez Pogotowie dla Zwierząt.
Sunia w lecznicy miała wykonane badania i niezbędne zabiegi. Cola została zaczipowana, odrobaczona, odpchlona, odkleszczona, zaszczepiona, usunięto jej kleszcze, którymi było usiane jej ciało. Sunieczka przeszła również zabieg sterylizacji aborcyjnej (10 płodów). To bardzo trudna, ale równocześnie jedyna rozsądna decyzja w takiej sytuacji. Strach pomyśleć, co by się stało z sunią i szczeniaczkami, gdyby urodziły się w lesie... Czy sunia bez pomocy lekarskiej urodziłaby je samodzielnie, czy byłaby w stanie je wykarmić i chronić? Ile z nich przeżyłoby?
Cola wraz z siostrą Cocą zamieszkała w domu tymczasowym. Relacja niebawem.
Opiekunowie Coci i Coli podjęli deczyję, dzięki której sunieczki będą na zawsze razem, kochane i bezpieczne...
Relacja:
"Koka i Kola są zdrowe, wesołe i mamy wrażenie, że dobrze się czują z nami. Nie są już nierozłączne (zdarza się, że przebywają w różnych częściach w domu w tym samym czasie). Oczywiście nie wyzbyły się wszystkich lęków, nie lubią hałasów, gwałtownych ruchów, przejeżdżających samochodów, więc staramy się chronić je przed przykrymi wrażeniami. Do ludzi mają przyjazne nastawienie. Niestety Koka (ciemniejsza) boi się męża i najbezpieczniej czuje się na półpiętrze, gdy może obserwować go z góry. Mamy nadzieję, że z czasem nabierze zaufania. Suczki łatwo się uczą, rozumieją polecenia; na hasło „spacerek” siadają czekając na przypięcie smyczy. Poznały kilka komend. Na spacerach korzystają z wolności, ale zawsze przychodzą na wołanie. Nie miały dotąd kontaktów z innymi psami, jednak na ich widok jeżą się i warczą, co jak nam się wydaje wynika raczej ze strachu niż agresji. Potrafią już bawić się zabawkami, ale zdarzają im małe psoty jak pogryzienie drobnych przedmiotów czy okładki książki - Anatomii zwierząt. Bez problemu zostają same w domu i szaleją z radości gdy wracamy. Są niezwykle związane; gdy w październiku Kola zagorączkowała i kasłała, Koka była tym bardzo zaniepokojona, przybiegała do mnie by zwrócić uwagę na kaszel siostry. Po podaniu leków Kola czuje się już dobrze. W naszej rodzinie zawsze były boksery i z pomocą fundacji mieliśmy zamiar przygarnąć kolejnego, jednak postanowiliśmy, że Koka i Kola zostaną z nami."