Życie pisze własne scenariusze niezależnie od naszych planów. Czasem jedyne co możemy zrobić, to poprosić o pomoc i choć to smutne i bardzo trudne, przekazać opiekę nad psem komuś, kto będzie miał czas i warunki. W takiej właśnie sytuacji znaleźli się właściciele cudnego Ramzesa. Bokser przeszedł pod naszą opiekę, (właściciele zrzekli się go na rzecz Fundacji) i zamieszkał w domu tymczasowym.
Bardzo dziękujemy wszystkim zaangażowanym w pomoc i transport boksera do domu tymczasowego.
Dostaliśmy relację z domu tymczasowego Ramzesa. Bokser zadomowił się na dobre i każdego dnia odkrywa przed opiekunkami swoje oblicze. Jest coraz pewniejszy siebie i widać, że w domu tymczasowym czuje się jak u siebie.
Pani Gosia pisze tak:
"Mój pierwszy dzień z Ramzesem: Piesek jest grzeczny. Nie wie co to tapczan, łóżko, ignoruje legowisko. Przygotowałam ręcznik i to zaakceptował. Nie zna karmy suchej i miska stała nieruszona. W końcu dałam mu trochę rosołu i to zjadł. Chyba był karmiony domowym jedzeniem. Dałam mu jedną kulkę karmy suchej i wypluł, dałam jeszcze jedną i zaczął chrupać, potem sypałam po jednej w drodze do miski i zjadł wszystko. Jest na razie domatorem i nie lubi wychodzić. Jak jestem na dworze, to chce wracać do domu i tam kładzie się i śpi - może to wina wysokiej temperatury. Na spacerze w pobliskim lasku podobało mu się i to bardzo. Nie ciągnie i na krótkiej smyczy chodzi grzecznie, na długiej różnie.. . Niestety nie wiem czy chodzić na spacery bo Ramzes ma coś z tylną łapą, jest sztywna i trochę nią powłóczy. Siada z wyprostowaną łapą. Ma problem ze wstawaniem. Albo stoi albo leży. Siadanie jest rzadko. Ramzes wydaje się akceptować sytuację i chyba nie tęskni, pozwala się smyrać i nastawia brzucha ale nie merda ogonkiem. Po pewnym czasie zaczął dziwny taniec i to chyba był objaw radości ale razem z ogonkiem ruszał biodrami i plątały się łapy tylne. Jest to chyba związane z problemem z łapą i jej sztywnością. Ignoruje psy. Ma aksamitną sierść i prawie wcale się nie ślini. Dwa razy dał mi buziaka. Po dokładniejszych oględzinach zauważyłam jeszcze zmiany skórne i zdarte do połowy paznokcie w tej sztywnej łapie. Pozdrawiam"
"Witam
Ramzes już się zadomowił u nas. Ma apetyt i wariuje w kuchni. Zna podstawowe komendy i za smakołyki wykonuje proste polecenia. Jest psem spokojnym, bezproblemowym ale trochę upartym. Nie reaguje na wołanie, jak akurat leży wygodnie. Jak przywołuję go, aby został na swoim legowisku bo np. sprzątam, to nie słyszy.
Ramzes przeszedł wczoraj w znieczuleniu wziewnym zabieg kastracji i usunięcia dwóch guzów: na karku i w okolicy łokcia lewej strony. Znieczulenie i zabieg przebiegły bez problemów, bokser wybudził się prawidłowo.
Wykonano również badanie krwi - panel tarczycowy.
Bokser jest chudy choć waży 38kg. Ta waga jednak jest dla niego optymalna ze względu na obustronną dysplazję.
Ramzes trafił do cudnego opiekuna, rewelacyjnego domu, Pani Gosia daje mu szczęście na jakie zasłużył i na które czekał wiele lat. Pani Gosiu, bardzo dziękujemy za przyjęcie tego cudnego "wielkoluda" pod swój dach.
Opiekunka mówi, że Ramzes zachowuje się u niej w domu, jakby od zawsze był jego częścią. Widać, że czuje się bezpiecznie i jest kochany.
Relacja Pani Gosi:
"Witam
Za zabieg i badania Ramzesa musimy zapłacić: 535 zł, fvat nr 57/01/01/2017
Opiekunka Ramzesa podjęła decyzję, że bokser zostanie u niej na zawsze. Bardzo dziękujemy Pani Gosiu, że mimo że chciała Pani sunię, otoczyła Pani opieką i miłością naszego wielkoluda Ramzesa i dała mu Pani dom na zawsze. Bardzo dziękujemy, że odezwała się Pani do nas a tym samym stworzyła warunki dla potrzebującego domu i miłości psa. Pani Gosiu, tacy opiekunowie jak Pani to skarb dla nas i dla naszych podopiecznych. Kilka dni temu tymczasowy dom Ramzesa odwiedzili nasi wolontariusze Ania i Jarek i podpisali z Panią Gosią umowę adopcyjną, więc gdy z niego wychodzili, opuszczali już oficjalny dom stały Ramzesa, jego nową rodzinę. Ani, Jarku buziaki dla Was :)
Relacja Ani:
"Cześć,
Dostaliśmy nową relację z domu Ramzesa. Pani Małgosia pisze tak:
"Dzień dobry
Ramzes jest już z nami trochę. Bardzo go pokochałam. Nie jest łatwo, bo to pies ,, charakterny". Na spacerach walczy ze wszystkimi napotkanymi psami. Goni sarny i kuropatwy (choć szybko odpuszcza).
Nie chorował i czuje się dobrze. Stawy biodrowe są sztywne i tylna łapa nie zgina się w kolanie ale nie pogłębia się zwyrodnienie. Zjada specjalną karmę na stawy a po spacerze specjalne danie (mięsko z warzywami). Podaję mu różne suplementy jak omega 3 oraz glony: chlorellę oraz kelp- bardzo to lubi.
Zrobiliśmy wyniki krwi z uwagi na tarczycę. I wyniki są dobre. Tarczyca w normie, cholesterolu nie ma. Kelp reguluje poziom hormonu tarczycy i zostaniemy przy tym suplemencie. Ramzes jest szczęśliwym psem, broni domu, cieszy się jak wracamy. Upomina się o spacery, nie tyje, dużo śpi. Jest kochany i cieszymy się, że jest z nami.
Jeszcze pojedziemy do dentysty bo boję się o ząb, choć jak na razie nie ma żadnych objawów, że coś złego się dzieje.
Pozdrawiam Małgorzata"
Dostaliśmy bardzo smutną wiadomość od Pani Małgorzaty, opiekunki Ramzesa:
"Dzień dobry
Mam bardzo smutną wiadomość. Ramzes odszedł. Nasz Ramzio czuł się dobrze i był badany pod kątem tarczycy. Wszystko było dobrze. Niestety u weterynarza Ramzio był bardzo agresywny i wizyty były specjalnie ustawiane aby było więcej personelu. Problemem było badanie a pobieranie krwi było niemożliwe. Sama pobierałam mu krew w nocy i zawoziłam do przychodni, zawoziłam też mocz i kał bo Ramzes dużo jadł a nie przybierał na wadze. Wszystkie wyniki były odpowiedne do wieku, świadczyły tylko o niewielkim stanie zapalnym i anemii. Pojechał do przychodni już bardzo słaby, wcześniej pobrałam w nocy krew, która wskazała silną anemię i rozległy stan zapalny. W przychodni zrobiono USG które wykazało silny krwotok do brzucha z pękniętego guza śledziony. Z powodu wieku i anemii rokowania co do operacji były złe. Ramzes był kochanym psem, członkiem naszej rodziny. Był bardzo zamknięty gdy przyjechał do swojego nowego domu, nie był przytulaśny ale z miesiąca na miesiąc robił się,, boksiowaty". Wszystko miał na czas podawane i pilnował pory posiłków i o spacery potrafił się awanturować. Wylegiwał się na swoim tapczanie bo na kanapy z powodu zwyrodnienia stawów nie potrafił wejść. Dom jest tetaz pusty, tęsknimy za nim.
Małgorzata P"