W piątek zostaliśmy poproszeni przez lecznicę w Sosnowcu o pomoc dla buldożka Pepe. Po bezowocnych próbach kontaktu lecznicy z innymi organizacjami, udało się skontaktować z nami i od razu podjęliśmy działania. Pepe od razu przeszedł podstawowe, wstępne badania. Resztę badań wykonamy w Warszawie.
Bardzo dziękujemy Kindze za ekspresową akcję oraz opłacenie jednej z faktur na kwotę 70 zł.
Nasza wolontariuszka Kinga pisze tak:
"W piątek zostałam poproszona o zabezpieczenie i odwiedziny w domu Pepe.
Pepe przyjechał w poniedziałek do Warszawy, trafił od razu do lecznicy, gdzie pozostał do środy.
Buldog miał biegunkę, wymiotował, ponieważ jego poprzednia opiekunka podawała mu ludzkie leki przeciw bólowe. W lecznicy dostał leki osłonowe i przeciw wymiotne.
Pepe miał wykonane USG jamy brzusznej, które wykazało znacznie powiększony gruczoł krokowy 7x5 cm z licznymi torbielami w miąższu. W badaniu przez prostnicę stwierdzono obecność dużego uchyłku prostnicy. Wskazana kastracja psa oraz korekcja uchyłków prostnicy.
Badania i leczenie Pepe kosztowały 250 zł.
W środe buldog ma umówiony zabieg kastracji i korekcji uchyłków prostnicy w obecności anestezjologa, który będzie kosztował około 650 zł.
Prosimy Państwa bardzo o pomoc dla Pepusia i przekazywanie darowizn z dopiskiem: "dla Pepe".
Pepe jest radosnym, kontaktowym psiakiem. Bez problemu dogaduje się z małymi psami, boi się psów dużych i warczy na nie. Jest gadułą, szczeka żeby wymusić jedzenie albo mizianie. Lubi się bawić zabawkami i piłką.
Pepuś poleca się do adopcji.
Pepe jest bardzo radosnym, zawsze chętnym do zabawy buldożkiem. Kocha zabawki, szczególnie piłki i wciąż domaga się uwagi opiekuna, gada, dyskutuje i szczeka, uwielbia być w centrum zainteresowania. Z małymi psami i sukami dogaduje się bez problemu, dużych psów się boi i miewa z nimi konflikty.
Pepe przeszedł w środę zabieg kastracji i korekty uchyłku prostnicy w asyście anestezjologa. Buldog został w szpitalu do piątku i wrócił do domu tymczasowego. Pies czuje się bardzo dobrze, uwielbia się bawić z Leą, upomina się o głaskanie szczekając i skacząc na opiekunów.
Leczenie i zabieg Pepe kosztowały 1150 zł.
Darowizny dla Pepe, bardzo dziękujemy:
Nikodem G., kwota: 10 zł i 20 zł
Prosimy Państwa o pomoc w opłaceniu długu za Pepusia, który już nie cierpi, a dzięki operacji załatwia swojej potrzeby bez bólu.
Pepe zamieszkał jakiś czas temu pod Łodzią, w domu tymczasowym u Pani Agnieszki, która adoptowała od nas Raisę. Buldożek czuje się dobrze, nie ma już żadnych problemów z oddawaniem czy popuszczaniem kału. Poczatki z Pepe u Pani Agnieszki były trudne, dochodziło do spięć między nim a Raisą, których inicjatorem był Pepuś zazdrośnik. Ale rodzina Pani Agnieszki się nie poddała i dzięki ich miłości, wytrwałości i konsekwencji Pepe zachowuje się coraz lepiej.
Relacja Pani Agnieszki:
"No cóż,jedyne co mogę powiedzieć po 2 tygodniach o słodkim Peptusiu to to,że ktoś mu kiedyś chyba źle śrubki i kabelki polutował (wychował) i teraz jedyne o czym myśli bidulek to "głodny, głodny, głodny, głodny, głodny, głodny....) Bo wszystko co ma znaczenie jedzenia jest godne zainteresowania małego Pepusia. Co jest śmieszne w jego wykonaniu bo potrafi jak kosmita wcisnąć się wręcz między szafkę a kogoś kto trzyma jedzenie żeby móc się weń wpatrywać i zaklinać w nadziei,że to coś przed nim wreszcie spadnie i może jeszcze trafi do tej słodziej paszczy. I tak bym mogła pisać do jutra o tym ale opiszę te mniej ważne rzeczy:) Pieseł ogólnie cudny, przesłodki i bardzo milusi.Uwielbia się przytulać i jak go ktoś mizia po brzusiu wtedy radośnie robi fikołki albo z nami gada (szczekając) i tak mu się ten łepetek przy tym trzącha,że dziwne,że się wstrząsu mózgu nie nabawił:)Ładnie chodzi na smyczy,nie lubi dużych psów dlatego, że się ich boi.Ogolnie ma stosunek obojętny.Drypta za nami wszędzie i zawsze,do toalety,garderoby,korytarza itp. bo przecież zawsze trzeba mieć nadzieję,że może po tym spacerku miska z jaconkiem trafi na podłogę przed jego pychola?Trzeba mieć nielada silną wolę (nie chwaląc się) jak my, żeby nie ulegać tym maślanym wpatrzonym w nas gałom.Wtedy to już nie Pepe ino typowy Batman:)A zasłonki (uszy) przy tym ma cudne:)Ogólnie piechol do kochania i rozpieszczania.Słodzik i tyle.W domku ładnie zostaje,nie niszczy nie hałasuje i nie brudzi.Przy dzieciach łagodny ale ŻEBRAK!
Dostaliśmy relację i zdjęcia z domu tymczasowego Pepe. Jego opiekunka, Pani Agnieszka pisze tak:
"Już tyle tygodni za nami. Nie wiadomo kiedy przeszły. Siedząc z wtulonym we mnie Pepusiem, naszła mnie taka refleksja... Czas szybko mija....a człowiek za późno zdaje sobie sprawę, że przecież nasz przyjaciel nie będzie z nami wiecznie. A tym bardziej, nie wiadomo kiedy, ale człowiek się uzależnia od tego przyjaciela. Myśli o nim jak jest poza domem, rozmawia z nim, sam wyciąga rękę do głaskania, przytula, całuje itp. A ten przyjaciel spokojnie na nas czeka, cieszy się na nasz widok, odpowiada na nasze gadanie, cierpliwie wpatruje się, kiedy ta ręka go pogłaszcze i przytuli.Ten przyjaciel to Pies!Tak, właśnie pies, tak mało znaczący dla niektórych. Niepotrzebny bo stary, schorowany, cierpiący,
Pepe odwiedził siedzibę fundacji i wbrew naszym obawom, dogadał się ze wszystkimi psami. Trochę próbował poustawiać niektórych podopiecznych, ale "przywołany do porządku" szybko odpuszczał. Buldożek kocha kąpać się w baseniku w upalne dni i zwiedzać ogród.
A najbardziej kocha ujadać pod bramą ...
Pepe był kilka dni temu w lecznicy na USG jamy brzusznej z powodu posikiwania. W lecznicy nie sprawiał problemów i pozwolił przeprowadzić badanie. Podczas badania pobrano mu również mocz z punkcji pęcherza na badanie ogólne oraz na posiew. Pepuś jest bardzo energicznym, gadatliwym, pozytywnie nakręconym buldożkiem. Kocha zabawę i wszędzie go pełno.
Opis badania USG:
Widoczne cechy zaawansowanego zapalenia przewklekłego pęcherza z pogrubieniem ściany . Gruczoł krokowy nadal znacznie powiększony, w miąższu liczne torbiele.
Pepe jest cały czas na karmie Royal Canin Hypoallergenic, którą zapewnia Fundacja. Za karmę od dnia przejścia Pepe pod naszą opiekę Fundacja zapłaciła około 450 zł.
Za ostatnie badania i leczenie Pepe musimy zapłacić: 250 zł.
Darowizny dla Pepe, dzękujemy:
W Listopadzie 2017 - darowizna 20 zł od Nikodema G.
W Grudniu 2017 - darowizna 65 zł od Anny C., darowizna 10 zł od Nikodema g. i 20 zł od Marty M.
W Styczniu 2018 - darowizna 15 zł od Anny S.
W Lutym 2018 - darwozina 13 zł od Anny S.
W Marcu 2018 - darowizna 25 zł od Anny S.
W Kwietniu 2018 - darowizna 15 zł od Anny S.
W Maju 2018 - darwozina 15,33 zł od Anny S.
W Czerwcu 2018 - 15 zł od Anny S.
SUMA: 213,33
Wydatki Fundacji na Pepe wyniosły od nia przejścia psa pod naszą opiekę do tej pory:
Leczenie: 1450 zł
Karma: 450 zł
SUMA: 1900 zł
Pepe wrócił dzisiaj do swojego domu tymczasowego.
Relacja Germaine"
"Pepitek, gadułka, nasz uszatek dzisiaj wrócił do swojego domu tymczasowego, gościł u nas prawie miesiąc. Będzie nam bardzo brakowało tego pozytywnie nakręconego nietoperka. Pies miał jakiś czas temu pobrany mocz z punkcji pęcherza w lecznicy, niestety w laboratorium przez pomyłkę próbkę wyrzucili moczu. Musieliśmy więc z Pepitkiem jechać jeszcze raz do lecznicy na kolejną punkcję, czekamy na wynik posiewu."
Pepe dostaje na razie tabletki p/bólowe i p/zapalne Previcox, po których już nie popuszcza moczu. Po wynikach posiewu zostanie prawdopodobnie dołączony antybiotyk. Pepe dostał zapas tabletek na 40 dni, 1/4 tabletki dziennie. Koszt tabletek: 55 zł.
Darowizny dla Pepusia można kierować na nasze konto : Fundacja SOS Bokserom 06 1500 1012 1210 1015 2421 0000
Dziękujemy za darowiznę w dniu 13.07.2018 dla Pepe od Pani Ani S = 15 zł.
Wyniki posiewu moczu Pepe wykazały obecność bakterii Escherichia Coli, przekazaliśmy opiekunce z DT antybiotyki Pepusia.
Relacja opiekunki z DT:
"Pepe, Pepitek, Pepiś, Tuliś, Miś. Cudny kosmiczny ludek. Szczęście wypełniające dzień. Pies, a potrafi rozbawić i rozczulić do łez. Jak to dobrze, że niektórzy ludzie są tak "wspaniałomyślni" i chcą się dzielić takim szczęściem z innymi. Tylko nie rozumiem dlaczego po oddaniu takiego psa ślad po takich właściecielach ginie? No ale cóż, moje szczęście! Tak i tylko moje bo tak wspaniałego psa nie podaruję nikomu. A co tam,e goistka ze mnie! Pepuś-wesoła, radosna, przytulaśna chrapiąca klucha. Grzeczny, nie sprawiający problemów starszy pan. Kochane psie serduszko. W domku pod naszą nieobecność spokojny, grzeczny, nie niszczy i nie brudzi. Ogólnie bardzo się słucha i tylko serce raduje swoim zachowaniem. Drepcze za człowiekiem, gada,l ubi mizianie po brzuszku i łepetku. Wystarcza mu nawet jak się tylko do nogi przytuli byle by człowiek był blisko. A jeszcze jak pomyzia pychola albo bziucha to już ekstra sprawa;) Obgryzanie butelek to jego ulubiona zabawa a odkurzacz wróg publiczny numer 1 :)Śmieszny prosiaczek:)Tyle z opisu naszego ufoludka bo nic innego mi nie przychodzi do głowy:) Jednym słowem cudo! Wspaniałe cudaczne cudo:)"
Dziękujemy za darowiznę 20 zł w dniu 13.08.2018 dla Pepusia od Pani Ani S.
Opiekunowie Pepusia podjęli decyzję, że Pepe zostaje z nimi na stałe!
Relacja:
"W styczniu minie rok odkąd trafiła do nas ta biało-czarna kluseczka. Nie wiem tak na prawdę co mam napisać. Ale jedno wiem na pewno, nie chcemy żyć bez niego! Tyle radości co Pepuś nam daje na co dzień, miłości i szczęścia może nam każdy zazdrościć! Pepuś vel batman to pies bardzo czuły i oddany. Jak każdy buldożek potrzebuje bliskości i miłości. Jego spojrzenia mówią same za siebie. Każde głaskanie, mizianie i przytulanie jest przez Pepisia odwzajemniane. Kiedy jest radosny to siedzi, podnosi przednie łapki i kołysząc się na strony, gada. Albo delikatnie podgryza nasze rzeczy, tarzając się na pleckach. Zawsze jest bardzo grzeczny, bezproblemowy i bez wad!. Nic nie niszczy i nie brudzi w domku. Jak nas nie ma, przesypia cały dzień. Z naszą sunią Raiską są największymi przyjaciółmi na wieki:) W nocy śpi z nami bez kręcenia i budzenia nas.Tylko słychać jego lekkie pochrapywanie:) Co dla nas jest akurat kołysanką na dobranoc. Lubi być zawsze blisko. Siedzieć na naszych stopach, opierać się o nogi (nawet tak zasypia), wchodzić pod pachę i spać cichutko. Czeka tylko na mizianie po uszkach lub pleckach. Nieraz wydaje mi sie, że psa nie ma a po chwili dopiero go zauważam jak śpi gdzieś blisko lub na mnie. Tak delikatnie i bezszelestnie potrafi się przytulić...I mogę tak pisać cały tydzień, tylko po co? Bo nie muszę:) Bo nikomu go nie oddamy! Pepuś jest tylko nasz:) I mam nadzieję, że jeszcze długo będziemy się razem mogli sobą cieszyć...Kochamy Cię Pepiniu.'