18.07.2013
Tedi został nam zgłoszony we wtorek przez Pogotowie dla Zwierząt. Bokser błąkał się od 2 tygodniu w Grójcu. Ostatnie kilka dni spędził pod płotem, był tak słaby, że już nie wstawał.
Tedi przeszedł tego samego dnia pod naszą opiekę, bardzo dziękujemy Pani Kasi i Panu Michałowi za pomoc w transporcie z Grójca do Warszawy.
Następnego dnia rano bokser trafił do szpitala.
W lecznicy bokser został znieczulony, pobrano my wycinki ze spuchniętego fafla, ktore zostały wysłane do badania histopatologicznego do Niemiec.
Tediemu pobrano również krew, ma dużą niedokrwistość i złe wyniki wątrobowe.
Pies wydalił z siebie dużo kudłów i nici, prawdopodobnie z głodu jadł wszystko co znalazł na ulicy.
W lecznicy obcięto mu również paznokcie, zbadano kał, w którym znaleziono bardzo liczne pasożyty.
Tedi spędził 3 dni w szpitalu, dostał dożylnie kroplóki wzmacniające, antybiotyki i leki przeciwbólowe.
Obecnie przebywa w siedzibie Fundacji, jest karmiony w małych porcjach kilka razy dziennie karmą weterynaryjną na wątrobę, dostaje antybiotyk i leki osłonowe oraz krople do oczu.
Relacja Germaine:
"Tedi przyjechał do Fundacji w nocy w tragicznym stanie, przeraźliwie wychudzony z bardzo spuchniętym pyskiem. Pazury były tak długie, że bokser nie mógł chodzić, Pani Kasia wniosła go do domu. Bokser spędził noc u Bartka, któremu dziękujemy za pomoc, rano został zawieziony do szpitala. Tedi mieszka teraz w siedzibie Fundacji, jedzenie połyka bardzo łapczywie merdając przy tym ogonem, nie odstępuje mnie na krok, uwielbia być przytulany i głaskany"
Można pomóc Tediemu wpłacając darowiznę na konto Fundacji z dopiskiem: "leczenie Tediego"
Nadal czekamy na wyniki histopatologii wycinków z fafla Tediego.
Relacja Germaine:
"Tedi czuje się dobrze, jadłby na okrągło, kiedy dostaje miskę, cieszy się tak bardzo, że mało mu ogonek z tej radości nie odpadnie. Jego ulubionym pomieszczeniem jest kuchnia, tam zasypia czekając na kolejną porcję jedzenia. Z jedzeniem i połykaniem na szczęście nie ma problemu, pochłania jedzenie w ciągu kilku sekund. Jest drobniutki i bardzo wychudzony, ale zajął oczywiście największe posłanko w pokoju."
Dostaliśmy wyniki histopatologii tkanki z próbek pobranych od Tediego:
"Diagnoza morfologiczna: wieloogniskowe, ciężkie, przewlekłe limfoplazmocytarne oraz neutrofilowe zapalenie jamy ustnej."
Tedi ma wciąż wielki apetyt, przytył 3 kg!
Tedzik – porzucony, zagłodzony aniołek, który zamieszkał u mnie 2 miesiące temu.
Tylko dwa miesiące, dlaczego tak krótko?
Nieśmiały, łagodny, delikatny, zawsze stał gdzieś z boku, nie narzucał się.
Wystarczyło na niego spojrzeć, a on już merdał ogonem, wystarczyło do niego podejść, żeby pogłaskać, a on się cały wtulał, zamykał ze szczęścia oczy i czekał na pieszczoty.
Na widok miski z jedzeniem jego oczy się ożywiały, pochłaniał jedzenie a ogonek cały czas merdał. Przyjemnie było patrzeć, jak proste rzeczy sprawiają mu tak wielką przyjemność.
Dzięki takim aniołkom jak Tedzik człowiek rozumie, co jest w życiu najważniejsze…..
Tedzik w Piątek rano nie chciał jeść, dostał puszkę wymieszaną z ciepłą wodą, zjadł trochę. Na sobotę mieliśmy umówioną wizytę w lecznicy.
Ted czekał na mnie cały dzień, kiedy wróciłam z pracy przywitał się pod bramą. Poszłam do kuchni, żeby podgrzać mu kroplówkę, miałam nadzieję, że się trochę wzmocni przed sobotnią wizytą w lecznicy. Tedzik wbiegł za mną do kuchni i nagle się przewrócił.
Masaż serca i sztuczne oddychanie nie pomogły, Ted gasł a ja nie mogłam mu pomóc.
Wielki smutek i ból, bezradość… Wciąż zadajemy sobie pytanie dlaczego tak duże nieszczęście i cierpienie spotyka takie aniołki?
Tedzik został pochowany na cmentarzu w Koniku Nowym.