08.12.2013
Przepełnione schronisko, dookoła psy szukające domu, miłości, człowieka, wskakujące na kolana, tulące się do każdego człowieka, który choć na sekundę zwróci na nie uwagę ...a wśród nich...on...Zdrapek...
"Zdrapka odwiedziłam w sobotnie popołudnie. Bardzo nie lubię chodzić do schroniska, zawsze po takiej wizycie jestem chora. Zdrapek przywitał mnie po boksiowemu, mruczał, gadał, przebierał łapkami, dał się drapać po mordeczce, chciał się przytulać, jednak kołnierz ograniczał go bardzo. Bokser jest zrezygnowany i smutny. Smutek jego oczu przeszywa, odbiera radość życia, nie pozwala zapomnieć. Gdy wyszłam z boksu, zdrapek wskakiwał na kratę, tak bardzo chciał pójść ze mną, tak bardzo potrzebuje człowieka...
Skóra Zdrapka to skorupa, łysiny, więcej zmian chorobowych niż zdrowej skóry.Zmiany skórne są stare, chyba nigdy nie leczone. Bokser jest bardzo wychudzony, musiał się błąkać od dawna. I to spojrzenie..."
Zdrapek przeszedł wczoraj pod naszą opiekę i zamieszkał w domu tymczasowym.
Relacja:
"Gdy przyjechałam wczoraj do schroniska, Zdrapek był na psim wybiegu. Pracownik schroniska przyprowadził Zdrapka. Bokser przywitał mnie po boksiowemu, wskakując na ramiona. Po krótkiej zabawie pies wszedł do auta, wygodnie usadowił się na kanapie i ruszyliśmy do domku tymczasowego. Zaliczyliśmy jeszcze wizytę w lecznicy, bokser został przebadany, pobrano zeskrobinę, nie stwierdzono nużeńca ani grzybicy, ustalono nowe leczenie i pojechaliśmy do domku. Na miejscu czekała już Pani Gosia oraz nasza podopieczna, Tunia. Zdrapek przywitał się z Tunią, dał się wygłaskać Pani Gosi i poszliśmy do domu. Zdrapek już się nie drapie, ale skóra wygląda okropnie."
Relacja Pani Gosi:
"Zdrapek- typowy bokser z wyglądu, kuperek trzęsie się na powitanie. Agresji mniej niż zero, kocha psy, koty dla niego to nie problem, nie zwraca na nie uwagi. Nie wiadomo jakie były jego losy wcześniej, na pewno nie wie, co to dom, mieszkanie, łóżko (jedyny bokser, który nie próbuje na nie wskoczyć) nie wie, co to legowisko, najlepiej śpi się na ziemi, nauczyliśmy go, że koc na podłodze też dobry do leżenia. Żarłok straszny, je wszystko co da się zjeść ( potrafi ukraść jedzenie) a chudzina okrutna. Nie zostaje sam w domu, bo szczeka i zaczyna demolkę (wolę nie pisać co narozrabiał, nie chcący oczywiście), wywala co się da. Na spacerach zapomina, że na końcu smyczy jest człowiek, ciągnie mało reki nie wyrwie z płucami, nie zna komend, zaczął reagować na siad, zostaw, reaguje na gwizdanie - przez przypadek odkryłam to, nie wiedział co to schody i nie za bardzo potrafił chodzić po nich, już na dzień dzisiejszy jest ze schodami ok. Odkarmiony będzie cudnym, dużym bokserem do kochania bez agresji, do dzieci nastawiony przyjacielsko. Na dzień obecny przydałby się domek z człekiem 24 godziny na dobę i pokładami miłości i cierpliwości."
Zdrapek zamieszkał w domu tymczasowym w Nowym Sączu, w rodzinie z tradycjami boksiowymi.
Stan skóry boksera bardzo się poprawił, zostały już tylko przebarwienia i niewielkie łysinki. Zdrapek jest psem bardzo grzecznym, spokojnym, ułożonym, bardzo lubi jazdę samochodem. Jak na boksera przystało, potrzebuje kontaktu z człowiekiem.
Relacja opiekunki:
"Powiem tylko tyle ......piesek jest cudowny i tak samo agresywny jak ja jestem chińskim kosmonautą :).bzdura, w życiu nie uwierzę, że kłapał na kogokolwiek.
Niestety, jest też ciemna (brrrr!!) strona jego osobowosci. Spacery to istny koszmar. Z ciagnięciem smyczy we wszystkie możliwe kierunki pewnie sobie poradzimy ( ciut, ciut lepiej każdego dnia), ale co zrobic z innymi psiakami. Na sam ich widok ( nawet z daleka) zmienia sie Zdrapek w mocno groźnego, wręcz w bestię. Postrach wszystkich psów. Spacery przestają być przyjemnoscią, stają sie przykrą koniecznoscią. Szybkie siusiu, kupka ( już ładne, związane) i do domu, gdzie nasza bestia łagodnieje i znów baranek. Każdego dnia robimy test pozostawienia go samego na jakiś czas, każdorazowo zwiekszajac minuty naszej nieobecnosci . Żadnej demolki, tylko szczekanie i smutne popiskiwanie. Brawo- powtarzamy po powrocie. W zeszły czwartek mieliśmy wizytę behawiorystki. Bardzo liczymy na jej pomoc, bo już go nie oddamy. Za żadną cenę. Jest i pozostanie naszą radoscią na długo.
W zalaczeniu kilka totek. Prawda, ze cudny !!!!!
Pani Ali i Pani Eli bardzo serdecznie dziekujemy za tę naszą pociechę . Przed nami ogrom pracy, ale jestem przekonana, że każda następna relacja będzie zawierać optymistyczne elementy.
Pierwsza kąpiel to też była drogą przez mękę. Smierdziuszek był okropny, więc woda to był lek na to całe zło. Pani doktor poleciła nam zakup mydla w płynie Biały jeleń- kozie mleko. Zapierał się, bardzo niechętnie wszedł do brodzika. Czyżby miał jakies złe skojarzenia? Teraz bez obaw wchodzi do łazienki,
Pozdrawiamy gorąco Zofia, Wiesław, Paweł z Gordonem"
Zdrapek pojechał e swoją opiekuną, Pania Zosią na badania d lecznicy, które wykaząły dużą torbiel na prostacie. Lekarz zalecił kastrację psa i zabieg usunięcia torbieli. Bokser jest już po zabiegu, czuje się dobrze.
Relacja od Pani Zosi:
"Witam,
jak ten czas leci. Juz mija miesiac od odebrania Zdrapka (Gordona). Ze zmianą imienia zmieniło się całkowicie jego życie. Ma nowy dom, w nim kochający go opiekunowie.Nasza żałoba po odejściu Balusia za jego sprawą dużo lżejsza. Mamy nowe obowiązki. Bacznie go obserwując, stwierdziliąmy, że coś dzieje się z uchem. Tym razem pojechalismy do kliniki na Korkową na dokładny przegląd zdrowia. W uszach byl lekki obrzęk i rumień skóry.Wykonano toaletę uszu oraz zalecono stosowanie kropli Dicortineff.
Pobrano krew do badania (wyniki dobre). W badaniu jamy brzusznej był wyczuwalny twór wielkości kurzego jajka.
Zrobiono badanie usg prostaty, które potwierdziło istnienie guza, nie wykluczając zmian nowotworowych.Wskazanie jednoznaczne. Należy go jak najszybciej usunąc. Decyzja nasza byla natychmiastowa.
Zdrapek jest juz po operacji. Guz okazal sie niegroźną torbielą. Jednocześnie wykonano zabieg kastracji.
Nasz Gordon ma się lepiej z godziny na godzinę. Narzeka tylko na kolnierz 30 cm, który, (niestety!) musi nosić przez 10 dni. Przyznaję, że radzi sobie teraz już bardzo dobrze.
Perwsze dni po operacji to wzór spokoju. Nawet na spacerach jakby nie zauważal psiaków. Teraz wiem, że tylko zawiesił swoją awanturniczą działalność na czas choroby. Już wraca do normy. Wprawdzie jest ogromna poprawa, ale do ideału droga daleka. Zdecydowanie mniej ciągnie na smyczy. Schody pokonuje z wielką gracja, spokojnie. Napotykane czworonogi są obszczekiwane, ale juz bez furii.
Generalnie dużo, dużo lepiej. Po zdjęciu szwów zaczniemy intensywniej pracować nad psychiką naszej pociechy. Behawiorystka jeszcze bedzie nam potrzebna. Ale czego sie nie robi dla kochanego czlonka rodziny.
A w domu? Pozostawiony sam juz nie piszczy i nie szczeka. On wie, że my na pewno do niego wrocimy. Czy umie się cieszyć z naszego powrotu. O TAK !!!!!! A poza tym krótko na koniec. Kochany, szybko sie uczacy i chyba już pewny, ze nasz dom jest jego ostatnią przystanią. Jest nasz i jakby zawsze tu byl.
Jestem przekonana, że już niedlugo prześlę taką relację, że kłopoty za nami a przed nami długie i szczęśliwe wspólne życie. Pozdrawiamy Mierosławscy z Gordonem (Zdrapkiem)"
Zdrapek zostaje na stałe w domu tymczasowym:
"Witamy,
Kolejna, druga już miesięcznica przebywania z naszym Gordonem (Zdrapkiem) za nami. Kochany i jednocześnie kłopotliwy jest ten nasz boksio. Pisałam w poprzedniej relacji, że trochę złagodniał. Teraz wiem, że on tylko był na "zwolnieniu lekarskim". Po zdjęciu szwów odzyskał wszystkie siły witalne, wracając do starych nawyków atakowania wszystkich czworonogów. Cały czas kontaktujemy się z behawiorystką i postępując według jej zaleceń zauważamy już niewielkie zmiany. Na spacerach używamy klikiera
i nagradzamy każde dobre zachowanie. Nasze kieszenie i torby zawsze są wypełnione smakołykami. Zdarza się niejednokrotnie, że nie ma go za co nagrodzić. Nie wpada już w furię i to jest pocieszające. Łatwiej jest teraz odciągnąć go od potencjalnej ofiary. Najgorsze jest to, że nie podobają mu się wszystkie psiaki, nie ma znaczenia rasa, wielkość, płeć, kolor. Liczę, że każdy kolejny miesiąc w naszym domu spowoduje poczucie całkowitego bezpieczeństwa i zachowanie naszego pupila diametralnie się zmieni.
W domu nie ma do niego najmniejszych zastrzeżeń. Pozostawiony nawet na kilka godzin, nie szczeka, nie piszczy, nie niszczy. To jest prawdziwy postęp!! Do jedzenia idealny. Najwięcej zjada mięsa, ale owocami i jarzynami też nie gardzi. Niestety, na wadze przybywa bardzo powoli. Zrobiliśmy kolejne badanie. W kale wykryto jaja tasiemca. Mam nadzieję, że Aniprazol wytępi resztki pasożytów. Za kilka dni ponowne badanie. Nasz Gordon nie wie, co to łóżko. Najchętniej przebywa na swoim legowisku, które z racji rozmiarów XXL (zajmuje pół pokoju ) jest bardzo wygodne. Może układać się we wszystkich kierunkach. Piłki, tak typowe boksiowe zabawki, też go nie interesują. Najchętniej bawi się Kongiem, który czasami jest przez nas wypełniony "cukierkami".
Wyczuwam, że bardzo, bardzo jest mu z nami dobrze. Jego śliczne oczy to mówią, kiedy kładąc głowę na kolanach, wpatruje się w swojego opiekuna. Bo on wie, że nigdzie i nikomu go nie oddamy. Za dużo złego doświadczył od ludzi. Czas naprawiać bezlitosne, ludzkie błędy. W załączeniu kilka aktualnych fotek.
Pozdrawiamy
Zofia i Wieslaw z Gordonem"