17.05.2014
Hera ma ponad 13 lat, gigantycznego guza na łapie i guzka na powiece. Nie wiemy, czy na tym etapie uda nam się jej pomóc, ale przynajmniej spróbujemy.
Hera była w lecznicy, miała pobraną krew, zrobiono jej RTG klatki piersiowej.
Wyniki badania krwi są dobre, płuca czyste bez przerzutów.
Hera ma jutro umówioną wizytę u onkologa, wtedy zostanie podjęta decyzja, jak jej pomóc.
PILNIE POTRZEBUJEMY DLA HERY FENTANYL W PASKACH.
Hera była tydzień temu w niedzielę na wizycie u onkologa, niestety nie mieliśmy jeszcze wyniku hostopatolog., więc nie można było wdrożyć leczenia.
Bokserka przyjechala wczoraj na kolejna wizytę do onkologa. Opiekunka suni przywiozła wynik moczu, który wykazał stan zapalny.
Opis badania USG:
Pęcherz moczowy wypełniony obficie klarownym echogenicznie moczem, mocz bez zagęszczeń. Ściana pęcherza o zachowanej budowie warstwowej, niezmieniona. Cewka moczowa niezmieniona, nieposzerzona.
Opis badania:
Suczka z kilkoma guzami nowotworowymi zlokalizowanymi w różnych częściach ciała. Wielki guz w okolicy przedramienia lewej przedniej łapy. Guz listwy mlecznej oraz uszypułowany guz zlokalizowany na górnej powiece prawego oka.
Amputacja przedniej łapy niemożliwa w związku z zanikami mięśniowymi tylnych kończyn.
W zwiazku z rozpoznaniem mięsaka (nowotwór tkanek miękkich) rozpoczęcie chemioterapii: doksorubicyna, deksametazon.
Mamy wielką nadzieję, że zastosowana chemia opóźni rozwój horoby nowotworowej, a Hera dobrze ją zniesie.
Hera już nie cierpi...
Kilka dni temu Hera pojechała do lecznicy na badania krwi, przed planowaną na sobotę drugą dawką chemii. Liczyliśmy na to, że pierwsza dawka chemii przyniesie pożądany efekt i suni choć troszkę ulżymy w cierpieniu. Pierwsza dawka chemi przyniosła jednak odwrotny skutek, guz zaczął bardzo szybko rosnąć, zrobił się gorący, napięty, czerwony.
Oznaczało to już tylko jedno... Jest bardzo źle, wszystkie metody leczenia zostały wyczerpane, aby podziałać humanitarnie, mogliśmy zrobić tylko jedno... Właścicielka/opiekunka Hery podjęła decyzję, o skróceniu suni cierpienia...
Hera odeszła w ramionach swojej Pani oraz naszych niezawodnych Kasi i Michała.