02.07.2014
Kong trafił do schroniska. Nikt go nie szukał, nikt o niego nie pytał, nikt za nim nie tęsknił... Dlaczego? Czyżby z powodu zmiany na tylniej łapie? Czy ktoś był tak okrutny, że pozbył się boksera z powodu jego choroby? Kong jest bokserem, cudnym bokserem o wspaniałym boksiowym charakterze.
Psiak przeszedł dziś pod naszą opiekę i zamieszkał w domu tymczasowym u Asi w Obornikach Śląskich. Jutro pojedzie do kliniki w Warszawie. Bardzo dziękujemy Pani Irenie, kierownik schroniska w Wałbrzychu za zaufanie i przekazanie nam boksera. Bardzo dziękujemy również Ani za pomoc i transport psa z Wałbrzycha do Wrocławia.
Kong spędził noc u Asi i dzisiaj przyjechał do Warszawy do kliniki na diagnostykę i operację. Bokser przeszedł badania i jutro będzie operowany. Dziękujemy Asi, Grzegorzowi oraz Ani za pomoc w transporcie.
Relacja Asi:
"Kong to bardzo towarzyski, piękny bokser. Dogaduje się z innymi psami, ale nie lubi zostawać sam. Bokser ma apetyt, uwielbia się bawić"
Relacja Germaine:
"Kong przyjechał dzisiaj do kliniki, wyszliśmy na spacer, każdy jego krok przyprawiał mnie o palpitację serca. Ogromna narośl na jego łapie wygląda jak balon napełniony wodą, ktory lada chwila pęknie. Każdy krok, uderzenie o krawężnik, schodek może się skończyć urazem guza. Bokser miał dziś pobraną krew i lekarze zdecydowali, że nie można czekać, trzeba operować, więc jutro rano Konga czeka zabieg usunięcia narośli i kastracji. Biedak bardzo się męczy podczas chodzenia, ma też duży problem z siadaniem."
Możesz pomóc Kongowi przekazując darowiznę z tytułem: "operacja Konga"
Kong przeszedł wczoraj zabieg kastracji i wycięcia olbrzymiego guza z łapy. Guz został odesłany do badania histopatologicznego. Mamy nadzieję, że będzie to łagodna zmiana.
Wieczorem bokser pojechał do domu tymczasowego. Zamieszkał tymczasowo w siedzibie fundacji.
Relacja Germaine:
"Kong ma łapę w szynie, był bardzo duży ubytek skóry po wycięciu guza i łapa musiała być unieruchomiona. Jedziemy jutro do lecznicy na zmianę opatrunku, musimy zmienia co drugi dzień, żeby się rana nie zaparzyła.
Bokser jest bardzo grzeczny, prawdziwy aniołeczek, dogaduje się z innymi psami, jest bardzo delikatny i łagodny."
KONG BARDZO PILNIE POTRZEBUJE DOMU TYMCZASOWEGO, NAJLEPIEJ Z DRUGIM PSEM, Z KTÓRYM SIĘ ZAPRZYJAŹNI !!!
Zeus był wczoraj w lecznicy na zmianie opatrunku.
Relacja Germaine:
"Pojechaliśmy wczoraj z Zeusem do lecznicy, pani doktor przemyła ranę, posmarowała miodem manuka, zosta założony opatrunek uciskowy. Przy okazji zostały też wyczyszczone uszy. Jutro kolejna wizyta i zmiana opatrunku. Boksio był bardzo grzeczny i w nagrodę dostał od pani doktor smakołyk."
"A miało być tak pięknie, miało nie wiać w oczy nam, i ociekać szczęściem..."
Uśmiechnął się los, na chwilę rozeszły się chmury, przestało padać, pojawiła się najpiękniejsza tęcza jaką wiedzieliśmy. Gdzieś w oddali słychać było, jak grzmi. Tęczę ujrzeliśmy dzięki wspaniałym ludziom, którzy postanowili dać dom Kongowi. Nie zrazili się jego chorobą, kalectwem, prognozami. Pokochali go. Z „bezpańskiej kaleki” zrobili z niego „kochanego członka rodziny”. Nie zdążyliśmy nawet przekazać Wam tej radosnej nowiny. Jakbyśmy sami nie wierzyli, że nasz ukochany podopieczny, ten tak doświadczony przez los odnalazł rodzinę, dom, ludzi, którzy zobaczyli w nim więcej niż „brak łapy”…
Mówili o nim tak:
"Witam,
W smutny, szary wieczór zgasło nasze fundacyjne światełko. Wojownik na trzech łapkach odszedł, pozostawiając po sobie pustkę i żal. Zdążył rozświetlić nasze życia, a przede wszystkim nadać barw życiu jego rodziny. Bo on, odchodząc miał już rodzinę. Żegnał się z ludźmi, którzy go pokochali. Zostawił tych, którzy o niego walczyli. Zasnął…
Ludzki egoizm każe nam się wściekać, płakać, żałować, że nie został z nami dłużej, ale rozsądek i to, że pokochaliśmy go bardziej, niż mogłoby się wydawać, przypomina nam, że on już nie cierpi. Nie odszedł Kong, bo on pozostanie w naszych sercach i wspomnieniach, pozostanie świadomość, że pomogliśmy mu odnaleźć miejsce na ziemi, że udało nam się udowodnić mu, że człowiek może być dobry, może go kochać tak jak i on kocha ludzi. Odszedł jego ból, odeszło jego cierpienie, odeszła choroba. On zasnął, ale w niejednym człowieku zdążył rozbudzić uczucia. Żegnaj dzielny Królu. Żegnaj Kongusiu.