• tel+48 798 180 888
  • mailkontakt@sosbokserom.pl
  • telul. Mrówcza 77a, 04-857 Warszawa

25.04.2015

Sonia została kilka dni temu przekazana pod opiekę naszej fundacji z powodów rodzinnych właścicieli. Sunia jest młodziutka, ma dopiero rok, a już w jej życiu już są zawirowania i wszystko zostało odwrócone do góry nogami. Sonia przyjechała prosto do lecznicy, gdzie zrobiliśmy podstawowe badania. Dziewczynka zamieszkała w domu tymczasowym. Bokserka jest bardzo otwarta na człowieka, grzeczna, posłuszna. Jest bardzo chuda.

 

29.04.2015

Dostaliśmy relację z domu tymczasowego Soni. Dziewczynka rozkochała w sobie swoje opiekunki i zadomowiła się na dobre. W domu tymczasowym otrzymała imię Tosia, na które zaczyna reagować.

Relacja Pani Irminy:

"Dzień Dobry,


Chciałam zdać relacje po weekendzie. Tak jak wspominałam, na imię Sonia nie zareagowała, więc zaczęłam do niej mówić Tosia, bardzo jej się spodobało to imię, jeszcze czasem ma problem ze skojarzeniem, że to do niej, ale w większości przypadków reaguje na to imię. Miała problem w wejściem do samochodu, nie wiem czy się przestraszyła czy coś ją bolało, weszła tylko przednimi łapami a tylne zostawiła i gramoliła się jak staruszek, który czeka na przeszczep biodra. W aucie widać było, że się bardzo denerwuje, bo zaśliniła się i miała odruch wymiotny, na szczęście szybko jej przeszło (głaskałam ją i dużo mówiłam łagodnym głosem). Pojechała na działkę, gdzie było zielono, poznała moją babcię i przyjaciółkę z 3 małych dzieci. Bardzo się ucieszyła na widok dzieci, pilnowała ich. Zwiedzała działkę, zwłaszcza domek, bawiła się piłką i patykiem, to jej się bardzo podobało, zwłaszcza skakanie i bieganie za patykiem.  Po dłuższej chwili pojechałyśmy do domu. Bardzo wąchała i zwiedzała wszystko, szybko znalazła miski, posłanko i zabawki. Jest bardzo ciekawska, wszystko ją interesuje. W domu bardzo grzeczna, nie muszę żadnych komend wydawać, mówię do niej a ona robi to co mówię. Mówię że czegoś nie wolno i ona przestaje to robić, mówię żeby weszła na łóżko, to wchodzi, choć na początku bardzo nieśmiało. Jest naprawdę bardzo inteligentna, może chociaż ktoś z nią rozmawiał (bo dużo rozumie). Spacery to osobny temat, który poruszam poniżej.
Psinka z moich obserwacji była raczej głodzona, bardzo rzuca się na jedzenie. Dostaje małe porcje po 6 razy dziennie nawet. Wczoraj został jej ugotowany rosół z mięsa mieszanego, otrzymuje mięso + warzywa i do tego kasza gryczana (najpierw przeczytałam czy pies może kaszę, bo kiedyś mi się obiło o uszy, że gryczana to nie, a jednak na portalu weterynaryjnym napisali, że owszem byle nie rozgotowaną). Bardzo jej to smakuje. Bawi się zabawkami, wyleguje w łóżku, a dziś nawet opala się na słonku. Zwróciłam uwagę, że dziwnie wchodzi, tak jakby miała problem ze stawami biodrowymi, kiedy się kładzie wyrzuca nogi do tyłu i często się czołga na żabę (co jest bardzo urocze, choć trochę mnie niepokoi). Nie wiem czy po prostu tak się przyzwyczaiła, czy coś ją wcześniej krępowało. Niestety wczoraj okazało się, że mała pije jak smok (wet powiedziała że przy cieczce tak może być - co faktycznie mi się przypomina, że tak miały i moje). Niestety mała zsikała się nam na dywan, potem z powodu cieczki założyłam jej pieluszkę, na całe szczęście, bo okazało się że sika co 2 h, zrobiła w pieluszkę (co było dziwne, bo żaden pies przyzwyczajony do spacerów nie chciał sikać w pieluszkę). Widać, że często nie była wyprowadzana, ma miękkie i różowe poduszki na łapach (co po ponad roku jest mega dziwne),wydaje mi się, że jest przyzwyczajona do noszenia pieluszki, bo nie bardzo protestowała, jak jej zakładałam, co moje poprzednie suczki szału na początku dostawały i za wszelką cenę próbowały ją zgubić albo zjeść. No ale może to wynika z jej spokojnego usposobienia.  Na spacerze fascynuje ją wszystko, widać że bardzo jej się spodobało. Wczoraj była dokładnie co 2 h jak zorientowałam się, że tak wymaga w tej chwili. Może to był stres, może przez cieczkę, mam nadzieję, że jednak nie okaże się, że to ropomacicze. Co prawda sprawdziłyśmy na kilku jorkach czy się interesują tak jak zaleciła weterynarz i faktycznie psy się interesują, więc duże prawdopodobieństwo, że to jednak pierwsza cieczka. Na razie jest wodnista i lekko różowa, nie ma też charakterystycznego ostrego zapachu ale skoro to pierwsza cieczka, to może się jeszcze rozkręci. Okazało się, że ma alergię, ma zmiany na uszach (bardzo podobne miała moja suczka poprzednia) i często je drapie, ma gryzie (taka forma drapania się) sobie brzuszek i uda (kolana) widać że ją swędzi często. Jeżeli chodzi o spanie, śpi pięknie, chrapie, przekręca się z boku na bok najchętniej śpi na plecach. Martwi mnie jedno ma chwilowe bezdechy (przynajmniej ja to tak odbieram -ale może jestem przewrażliwiona), jakiś czas chrapie albo głośno oddycha średnio co 5 sek. potem nagle cisza, robi się lejąca i tak stan trwa aż jej się nie tryksnie lekko albo sama po 20 paru sekundach robi głęboki chrapliwy wdech. Nie pamiętam czy jest to normalne, bardzo mnie to przeraziło w nocy, aż nie mogłam spać, tylko liczyłam co ile te wdechy robi. Wczoraj jej wytłumaczyłam, że załatwiamy się tylko na dworze, dziś ładnie spała 8 h (ostatni spacer miała o 12 w nocy) i wytrzymała, nie zrobiła w pieluszkę, za to jak wyszła też trochę marudziła z tym zrobieniem, ale może też nie opiła się tak na noc jak wczoraj. Zastanawiałyśmy się, dlaczego ma takie długi uszy i taki prosty nosek i schowaną dolną wargę i okazuje się po przeszukaniu internetu, że ma po prostu cechy psa rasy bullenbasser, który był pierwotypem boksera (i który został zmieszany z buldogiem angielskim), czyli po prostu wyszły cechy przodków u niej. Martwi mnie też, że na dworze w ogóle się nie słucha, ciągnie, nie zna żadnych komend (już pracujemy nad tym żeby szła przy nodze i nie ciągnęła ale to trudne bo wszystko ją ciekawi, pieski, ludzie, ptaki a nawet kwiatki), problemem okazało się też to, że jak widzi rodzinę z dzieckiem albo kogoś z dzieckiem to leci bez pamięci, ciągnie i trudno ją przywołać do normy, żeby chociaż przestała. Widać, że po prostu tęskni za dziećmi. Prawdopodobnie też była bita po buzi, bo kiedy dziś coś robiłam i otrząsałam rękę a ona przyszła zaciekawiona i była z buzią blisko to w momencie kiedy unosiłam rękę to cofnęła buzię mrużąc oczko, tak jakby bała się, że ją uderzę (oczywiście pogłaskałam ją od razu i powiedziałam, żeby się nie bała, bo tu jej nikt nie będzie bił). Mam nadzieję, że szybko uda nam się jej krzywdy wyprostować, jest bardzo mądra i szybko się przystosowuje. Na wieczornych spacerach bardzo się cieszy, że wraca w to samo miejsce, zwłaszcza pierwszego dnia. 

Wysyłam kilka zdjęć szczęśliwej Tosi.
Pozdrawiam serdecznie
Irmina"

22-07-2015
Sonia jest już po zabiegu sterylizacji, przy okazji zoperowano jej przepuklinę.
Bokserka zostaje na stałe w swoim domu tymczasowym, czekamy na relację i zdjęcia.

06.08.2015

Dostaliśmy relację z nowego domu Soni.
Sunia ma problemy ze skórą, jest w trakcie leczenia.

Relacja:
"Witam,
Zdaję relację po kilku dniach od operacji. Po operacji Tosia została odebrana (bardzo się spieszyłyśmy po nią) z lecznicy, była oczywiście obrażona, ale też zaspana i otępiona lekami. Zasnęła mi na kolanach w aucie. Całą noc czuwałam nad nią, sprawdzałam czy nic nie trzeba. Byłyśmy chyba z 3 razy na spacerze chociaż lekarz kazał się oszczędzać, no ale krótki wypad na siku i do domu. Drugiego dnia po operacji miałyśmy kontrolę w lecznicy. Lekarka oceniła stan Tosi na bardzo dobry, dostała jeszcze jedną kroplówkę i wróciłyśmy do domu. Tosia bardzo się ucieszyła, że wraca w to samo miejsce. Niestety stety mała dochodzi do siebie bardzo szybko, ciężko ją poskromić żeby nie szalała, pomimo iż od 3 doby nie dostaje leków przeciwbólowych (lekarka zarzekała się, że z bólu nie będzie miała ochoty na szaleństwa), wydawać by się mogło, że jest tak szczęśliwa, że nie zwraca uwagi na ból. Bardzo się boję, że sobie coś zrobi niechcący, więc musiałam pochować zabawki i ma zabawę wydzielaną (do czwartku, bo wtedy jedziemy na zdjęcie szwów).
Pozdrawiam serdecznie
Irmina"

  • Wspieraj naszych podopiecznych w łatwy sposób

  • paypal
  • ratujemy zwierzaki