Dostaliśmy relację z domu Posła.
Pani Ola pisze tak:
"Witam,
Właśnie dzisiaj mija 6 miesięcy odkąd Bonzo z nami zamieszkał. Chciałam się podzielić wrażeniami z tego okresu. Bonzo okazał się cudownym psem, który wrósł w naszą rodzinę. Jak trafił do nas to martwiliśmy się, że taka z niego chudzinka i słabeusz. Z początku nie był w stanie pość na porządny spacer. Jego forma pozwalała na 15-20 minut chodzenia. Po takim spacerze ledwo wracał do domu, a pozostałe psy rozpierała jeszcze energia.Teraz zdecydowanie forma mu się poprawiła. Odbudował się pięknie. Waży 36 kg i weterynarz powiedział, że jest idealny. Musimy więc uważać, żeby nie przybrał na wadze. W ramach dbania o wagę trenuje z pańcią treningi interwałowe chodzenie z bieganiem naprzemiennie. Wakacje, w większości, psy spędziły bawiąc się na dworze. Jak robiło im się za gorąco, to wracały do domu i kładły się na zimnych kaflach. W sierpniu Bonzo przeszedł leczenie zapalenia dziąseł i pozbył się "smoczego oddechu", którym powalał przeciwnika. Nadziąślaki na razie są w obserwacji i nie wymagają jeszcze interwencji chirurgicznej. Zgodnie z zaleceniami lekarza zjada 4 rutinoscorbiny dziennie i smarujemy mu nos maścią z wit. A. Na hasło "Bonzo dawaj pyśka!" wystawia mordę i czeka cierpliwie co będę mu robić, a ja mogę mu włożyć rękę z tabletką prawie na koniec języka oraz posmarować nos. Straszny z niego pieścioch, który nie zdaje sobie sprawy ze swoich gabarytów. Już przyzwyczailiśmy się do jego rozradowanego ogona, którym nie jeden raz nas "delikatnie" potraktował. Mogę śmiało powiedzieć, że miedzy nami jest nie nić, ale sznur porozumienia. Nie muszę głośno mówić co chcę od Bonza. Wystarczy, że popatrzę na niego, a on doskonale wie o co mi chodzi i vice versa. Jeśli chodzi o resztę psiej rodzinki, to psy się bardzo polubiły i tworzyły niesamowity "tercet egzotyczny". Niestety nasza seniorka dobermanka Ginger przeszła 1 listopada za TM przeżywszy z nami 11 lat i 4 miesiące do końca będąc w dobrej formie. Po porannym szaleństwie na spacerze, zjadła śniadanie, poszła spać i już się nie obudziła. Bardzo tęsknimy za nią. Psy przez trzy dni nie chciały jeść, jedynie piły i były markotne. Ale czas leczy rany i już odzyskały swój wigor. My zawsze będziemy ją wspominać jaka była wspaniała. Zrobiło się zdecydowanie zbyt cicho w domu, bo najbardziej zwariowana psia babcia wymeldowała się z Tercetu. Przesyłam w załączeniu kilka zdjęć z tych 6 wspólnych miesięcy z podziękowaniem za super Bonza, który jak mówi mój najmłodszy syn " lubi się pieścioszyć".
Pozdrawiam
Ola
P.S. Dojrzewamy do adopcji suczki szczeniaka, bo myślę, że tylko taką młodzież Bonzo będzie w stanie przyjąć do stada."