• tel+48 798 180 888
  • mailkontakt@sosbokserom.pl
  • telul. Mrówcza 77a, 04-857 Warszawa

Roki prosi o pomoc

Nasz podopieczny Roki bardzo chce żyć, chce się cieszyć swoim nowym życiem u boku kochających opiekunów jak najdłużej... Roki prosi o pomoc

"Cześć Wszystkim!

Jestem Roki. Mówią, że mam około 8 lat, ale Doktor stwierdził to po moich ząbkach, a ząbków mam mało, bo są wybite. Moje wcześniejsze lata nie były dobre. Moi poprzedni ludzie nie wpuszczali mnie do swojego domu. Spałem zatem pod krzakiem nawet w srogą zimę. Nikt się o mnie nie troszczył. Pożywienie musiałem zdobywać sam, a nie było to łatwe. Byłem bardzo chudy i słaby, ledwo utrzymywałem się na moich chudych łapkach. Wyjadałem ze śmietników lub jak już mnie brzuszek bardzo bolał to podchodziłem do ludzi i wyciągałem im bułki z reklamówki. Ludzi się raczej bałem, gdyż poprzedni „właściciele” nie byli dla mnie dobrzy. Bili mnie mocno, do teraz boję się gdy ktoś obcy chce mnie pogłaskać i robi to nad moją główką. Troszkę się wtedy kulę, choć wiem, że moi nowi-prawdziwi opiekunowie nie pozwolą mnie już nigdy skrzywdzić. Nie lubię też kabli i pasków. Z początku gdy wyciągano w moim obecnym domku odkurzacz i podłączano kabel czułem duży strach, teraz już czuję się bezpiecznie i ufam moim ludzkim przyjaciołom. Dawni ludzie przypalali mnie papierosami i poili alkoholem. Wystawiano mnie też na amatorskie walki z psami, które zawsze przegrywałem, bo nie chciałem innych piesków gryźć. Nie rozumiałem tego. Oczywiście za to też dostawałem lanie. Nie miałem łatwego życia. W każdy mój dzień robiłem wszystko żeby nie umrzeć z głodu i wycieńczenia. Ale dosyć o tym co było! Od roku jestem u moich opiekunów, gdzie czuję się kochany, bezpieczny i jestem radosny. Codziennie mam pełny brzuszek! Zapomniałem już co to głód. Żyję teraz z siostrą, która jest energiczna i mnie często pobudza do zabawy. Nie muszę się już martwić, czy przeżyję kolejny dzień, bo dostaję codziennie parę miseczek jedzenia. Z tego względu nabrałem tłuszczyku na brzuszku, który mnie grzeje na zimę. Nie muszę też marznąć, codziennie moja Pańcia przed pójściem spać podkłada mi podusię pod główkę i nakrywa kocykiem. Śpię przykryty całą noc. Uwielbiam się też głaskać! Nikt nigdy mnie tyle nie pieścił. Jestem na tyle bystry, że jak tego potrzebuję to sobie podchodzę do moich właścicieli i piszczę, sygnalizując, że jest to pora na przytulaski. Gdy tylko mnie głaskają zaczynam się uspokajać . Nigdy wcześniej nie chodziłem do lekarza. Teraz moi ludzie jeżdżą ze mną regularnie do onkologa, ponieważ mam jak to mówią „mastocytomę”-jest to nowotwór. Ja, Rokuś bardzo chciałbym nacieszyć się jeszcze moim życiem. Lek na raka jest bardzo drogi. Koszt kuracji (masivet) to ok. 1600zł miesięcznie. Kurację odbywam już od 3 miesięcy, efekty są bardzo dobre. Potrzebuję jeszcze kolejnych 3 miesięcy. Czuję się dużo lepiej, guzy, które pokrywały moje ciałko na zewnątrz zniknęły. Niestety, guzy w środku są nadal.  Rak zaatakował moją śledzionę, mam tam zmianę, która ma ok.7cm. Pani Doktor, mówi, że śledziona musi zostać wycięta, żebym żył dalej. Operacja jest kosztowna – 600zł. Jest we mnie ogromna wola walki i chęci życia. Proszę, pozwólcie mi nacieszyć się jeszcze moim psim życiem. Każda dawka leku to kolejny dzień, który pozwala mi przeżyć. Zasługuję na to, bo jestem jak mówią moi opiekunowie „najlepszym psem pod słońcem”. Dziękuję Wam za okazane serce!"

  • Wspieraj naszych podopiecznych w łatwy sposób

  • paypal
  • ratujemy zwierzaki