Otrzymaliśmy nową relację z domu Zuzii / Bezy:
"Witamy serdecznie!
Obiecaliśmy odzywać się częściej więc dotrzymujemy słowa :). Wcześniejsze nasze relacje w większości przedstawiały zdrową Bezunię, której nic nie dolega, która ma się dobrze… Tym razem nasza relacja nie będzie taka kolorowa. Wcześniej wspominaliśmy, że Bezunię dopadła starość, że kondycja już nie jest taka sama, że nie w głowie jej piłeczki, kaczuszki oraz inne wariactwa. Większość czasu Bezunia przesypia, już nie sprawiają jej przyjemności długie spacery i zabawy na dworze. Nasza gwiazda od jakiegoś czasu stała się jeszcze mniej aktywna, żarty się skończyły gdy podczas spaceru nie potrafiła wejść po schodach, musiałam jej pomóc, bo łapki odmówiły posłuszeństwa. Nie zapomnę jej spojrzenia, które mówiło ,,przepraszam Cię, ale naprawdę nie dam rady”. Szybko telefon do męża i hasło ,,Jedziemy do kliniki jest coś nie tak”. W klinice odrazy stwierdzono zapalenie stawów! Przez dwa tygodnie jeździliśmy na zastrzyki, które postawiły Bezę na nogi. Do samochodu sama już nie wejdzie, ale ze schodami pomalutku sobie radzi. W klinice powiedziano nam, że do końca życia będzie musiała brać leki, które pozwolą jej w miarę normalnie funkcjonować. Według weterynarza ma 12 lat. Jest babcią i powinniśmy się cieszyć, bo i tak jest na swój wiek w dobrej formie. Stawów nie wyleczymy nigdy, ale leki pozwolą żyć w miarę normalnie, a przynajmniej bez bólu. Powiedziano nam również, że dobrze to już było i musimy liczyć się z tym, że czas nie będzie dla nas łaskawy, przy okazji zrobiliśmy podstawowe badania, które na całe szczęście ma dobre. Leki, które przepisał nam lekarz miały masę skutków ubocznych, nie byliśmy pewni czy są idealnie dobrane dla Bezy. Mimo tego, że mamy zaufanie do lekarza prowadzącego Bezę, mamy świadomość, że z bokserami miał mało do czynienia. Postanowiliśmy zadzwonić do Pani Germaine, która o bokserach wie więcej niż niejeden lekarz. Wiemy, że pod opieką fundacji są bacie i dziadziusiowie, którzy zmagają się z tymi samymi dolegliwościami co nasza Beza. Pani Germaine podała nam nazwę leków, które będą najlepsze, poinstruowała nas również jak należy wykonywać naszej babci masaż oraz otuliła nas dobrym słowem. Dziękujemy jeszcze Pani Germaine, wiemy, że zawsze możemy na Pani polegać :) Jak tylko pozwala nam pogoda i czas jeździmy z gwiazdą nad wodę. Aż miło popatrzeć jak zapomina wtedy o bólu i o tym, że latka nie takie jak wcześniej. Zachowuje się jak małolata! Zawsze uwielbiała pływać i każdy wypad nad wodę sprawiał jej ogromną frajdę. Poza tym musieliśmy zmienić trochę nasze przyzwyczajenia i wakacyjne plany. Dla niektórych jest to niezrozumiałe jak można swoje życie podporządkować psu? A więc dla formalności…to nie jest jakiś tam pies! To jest członek naszej rodziny, ktoś kogo kochamy i zrobimy wszystko by było mu dobrze. Każdy kto decyduje się na stworzenie musi liczyć się z tym, że nie zawsze będzie młode, że może zachorować, i że należy się mu godne życie. Faktem jest, że trudno nam się pogodzić z tym, że czas nie jest dla nas łaskawy. Mamy świadomość, że nie będzie już lepiej. Nie odejmiemy Bezunii lat chociaż bardzo byśmy tego chcieli. Ale dosyć smuteczków. Życzymy sobie i Wam wszystkim dużo zdrowia, bo ono jest przecież najważniejsze. Mamy nadzieję, że jeszcze długo będziemy mogli cieszyć się naszym szczęściem. Zawsze powtarzam, że Beza jest wyjątkowa, i że jest dla nas jak wygrana w totka. Długiej takiej nie ma na całym świecie. Trzymajcie za naszą babcię kciuki. Będziemy się odzywać i informować Was o zdrowiu Bezunii. Pozdrawiamy Was wszystkich serdecznie
Beza z rodzinką"