• tel+48 798 180 888
  • mailkontakt@sosbokserom.pl
  • telul. Mrówcza 77a, 04-857 Warszawa

Borys przeszedł za TM

Dostaliśmy bardzo smutną wiadomośc od Agnieszki, opiekunki Borysa:

"Borysek odszedł. Zachorował nagle, 1.01.2019 zeskoczył wieczorem z łóżka i strasznie zapłakał, każdy kolejny ruch to był wrzask. Mysłałam, ze może nogę zwichnał albo złamał, taki płacz. W lecznicy całodobowej powiedzieli, że prawdopodobnie wypadl mu dysk w odcinku szyjnym, bo miał typowe objawy, głowa w dół, kręgosłup do góry wygięty, ale poruszał się prawidłowo. Odesłali nas z lekami do domu, mówiąc, że nie będzie tak źle i żeby na razie leczyć objawowo, że takie jest wstępne postępowanie i ze rokowanie - skoro chodzi normalnie, "tylko boli" - nie jest najgorsze. Tak więc Borys dostawał steryd, tramal, lek przeciwzapalny i w zasadzie po tygodniu było wszystko dobrze, pies wesoły, spacerujacy chetnie, bawiący się, tarzający na plecach jak zawsze. W sobote 12.01.2019 w nocy niestety dobra passa się skończyła, Brorysa sparaliżowało na przednie łapy. Niedziele i poniedziałek spedzilismy w lecznicy na badaniach (rtg, krew, mocz - niby wszystko OK, założono Borysku stabilizator kregoslupa szyjnego, podano płyny - bo pies leżacy się nie napije sam swobodnie, silne leki opioidowe, bo tamte juz nie dawaly rady), we wtorek był umówiony rezonans. Myślałam, że może dyskopatia, niestabilność, jakieś zapalenie nerwu.. niestety rezonans z kontrastem wykazał, że Borys w odcinku szyjnym ma nowotwór rdzenia kręgowego na długość 3 kręgów, zajmujący wzdłuż i wszerz kanał kręgowy :( Lekarz powiedział, że zachowanie tej struktury po podaniu kontrastu jednoznacznie wskazuje na to, że nie jest to usuwalny guzek ani krwiak, żadna dyskopatia, nic co można zoperować, nic co można leczyć, że można jeszcze zrobić tomograf, żeby lepiej zobrazować, czy kośći są nacieczone, badanie płynu mózgowo-rdzeniowego, żeby zobaczyć jakie komórki, ale ze to sie nie nadaje juz do zadnego leczenia i nie ma sensu :( Ze względu na to, że Borysek był typem poczciwiaka, który nie bardzo kumał czemu go boli, każdy zastrzyk czy wizyta w lecznicy to był dla niego ogromny stres, a nawet leki opioidowe nie wyłączały bólu (nie dało się dotknąć łapy, lopatki, obreczy barkowej, żeby np go obrócić, przełożyć, ułożyć, bo był od razu przeraźliwy płacz..) zdecydowaliśmy, że nie będziemy wybudzać Boryska.

Budzenie go, zeby wozić go do domu, tylko po to, żeby znów stresować go kłuciem igłami (on sie tego bardzo bał), lekarzami, bólem, niemożnością wstania, pójścia na spacer, to byłoby znecanie nad nim. Myślę, że to było dla niego lepsze. Odszedł w spokoju.
Borys był ogromny i bardzo cięzki, potrafił nawarczeć na lekarza, więc wszyscy się go bali, ale człowieka nigdy nie ugryzł. A tak naprawde miał gołebie serduszko, był przyjazny do wszystkich psów i ludzi. Nie przepadał za niektórymi mężczyznami i za weterynarzem, ale na warczeniu się kończyło. Myślę, że miał złe wspomnienia z wczesniej. Chyba jedyny pies w domu, który był aż tak lojalny i wierny, że życie by za mnie oddał, kiedyś wyczuł mój stres wobec pewnej osoby i był gotowy stanąć w obronie (zapobiegłam, obeszliśmy łukiem i poszlismy dalej). Nie poszedlby tez do obcej osoby, oglądał się na mnie. Był totalnie uległy do psów, akcpetował każdego tymczasowicza i gościa w domu, nie wiem czy kiedyś jeszcze spotkam takiego psa, który z każdym innym by się dogadał, każdemu innemu by ustapil, mimo że był zawsze największy. Jego bardziej niz kolejny tymczasowicz interesował rutynowy obchód ogródka. Z charakteru i rozumku poczciwiak, Borysław Miłosław na niego mówiłam i że "Borysek kocha najbardziej", bo zawsze merdał ogonkiem-kikutkiem, chciał na kolanka, myślał chyba ze jest malutkim Boryskiem (40 kg). Jak podchodziłam i obejmowałam go za szyje, tak, jak to niby nie wolno psów obejmować, to lizal mnie po twarzy i merdał ogonkiem i trącał łapą, żeby tulić dalej. Uwielbiał się odkurzac, suszyć suszarką i czesać grzebyczkiem, cieszył się z tego zawsze bardzo. Czasem był strasznie skonsternowany, najczesciej jak cos chciał, wtedy marszczył brwi i widać było że kiełkuje mu jakaś jedna myśl jak u Kubusia Puchatka - Misia o Małym Rozumku. Borys był takim Misiem-Borysiem, albo Ryśkiem-Boryśkiem, dzielny jak Ryszard Lwie Serce. Borysek miał proste potrzeby, żeby mu wygodnie było, żeby swiety spokoj był, żeby obchód ogródka zrobić. Jeść tez lubił, ale gruby wcale nie był. ukochane były bułki. Ktoś go tak nauczył kiedyś we wczesniejszym domu, pewnie dawali mu dużo chleba, bo on jak widział bułke to dostawał fiksacji.. wiec choć nie daje psom takich rzeczy, czasem mu dawalam specjalnie tą bułke (jako "rozrywke") i on wtedy był bardzo szczesliwy. Jak mu nie dałam to sobie sam ukradł. Zeby zawinac bulke z wysokiego kuchennego parapetu był gotowy stól w kuchni wywrócić, żerwać firanke i zrzucić kwiatka ;) Z innych rozrywek lubił sobie pokopać w smieciach, ale to tez chyba byla pozostalosc niestety z wczesniejszego zycia, na szafce ze smietnikiem pojawil sie suwak i po sprawie. Zawsze był Biednym Małym Misiem-Borysiem, to byl złoty pies, w zasadzie nie sprawiał żadnych problemów, cieszyl sie dobrym zdrowiem, co pozwalało unikać stresujacych go wizyt u weterynarza.. na jesień bylismy na spacerze w wielkim lesie, był wtedy bardzo szcześliwy, okazało się też wtedy, że jest z niego również Król Lasu, pierwszy z przodu patrolował teren.. To był dizlelny Borysiak, ale przegrał z chorobą, której wiedziałam, że jego Kubusiowo-Puchatkowy rozumek objawów zupełnie nie rozumie i sobie z nimi nie poradzi. Zegnaj Mój Mały Borysku, może kiedyś znów się spotkamy...
Autorką cześci zdjęć jest Pani Marta Pasternak, http://www.photo-animals.com/, https://pl-pl.facebook.com/marta.pasternak.photography/ której bardzo dziękujęmy za wykonanie pięknych zdjęć w plenerze."
Filmy z Boryskiem:
https://youtu.be/kGSeSYduuxM
https://youtu.be/JtldVJ7ikrs
https://youtu.be/tqvarkzZmWc
https://youtu.be/IDl_ayugrMs
https://youtu.be/rkae-F8bG1Q
 
 

  • Wspieraj naszych podopiecznych w łatwy sposób

  • paypal
  • ratujemy zwierzaki