26.01.2010
Tago błąkał się w mroźne dni po ulicach. Przygarnęła go lecznica weterynaryjna, jednak mogła mu zaoferować pobyt tylko w nieogrzewanych pomieszczeniach, dlatego zgłoszono go do nas.
Psiak jest miły i spokojny. Nie sprawia kłopotów. W tą ciężką zimę szuka domu na jesień swego życia.
09.02.2010 Tago w domu tymczasowym zmienił imię na CEZAR, gdyż lepiej na nie reaguje. Tymczasowi Opiekunowie boksera zdążyli już poznać jego charakter:
"Cezar właśnie przechodzi szkolenie posłuszeństwa i całkiem nieźle mu idzie:-).
Przez pierwsze dni dużo spał przykryty kocami, budził się tylko na spacery, na które bardzo chętnie chodzi.
W piątek byliśmy u weterynarza - był bardzo spokojnym psim pacjentem. Weterynarz stwierdziła, że jak na swój wiek ma niesamowicie zadbane zęby - całkiem białe. Ogólnie jest zdrowy, jednak ma grzybicę w uszach, co naraża go na ich częste infekcje, więc przyszli właściciele (jak nam powiedziała) powinni raz w tygodniu sprawdzać uszy, profilaktycznie wkraplać krople i jak coś się dzieje, udać się do weterynarza. A jak się zmoczy, koniecznie wytrzeć uszy do sucha.
Cezar jest bardzo spokojnym, ale równocześnie wesołym psem. Ma pozytywne nastawienie do każdego, radośnie merda na widok średnich i dużych psów, a zbyt małe dla siebie (żeby się z nimi bawić) - obwącha, a później ignoruje.
Czasem przyjdzie położyć mordkę nam na kolanach, żeby go pogłaskać czy poprzytulać;-)
Jak wracamy do domu, czeka pod drzwiami, radośnie nas wita, merdając całym sobą...
Szkolony jest na razie w domu, bo na dworze jest póki co albo zbyt zimno, albo zbyt mokro. W domu więc dobrze wykonuje siad, warowanie, zostań, umie targetować."
13.03.2010 Cezar w połowie lutego zachorował na anginę. Trzeba było przeleczyć go antybiotykiem, a także podawać syrop. Bokser znosił wszystkie zabiegi cierpliwie. Doszedł już do siebie, został odrobaczony i zaszczepiony.
W domu tymczasowym bokser nie sprawia problemów. Na początku podczas nieobecności opiekunów próbował drzemać na łóżku. Od kiedy ma nowe, wygodne posłanie nie przychodzi mu już do głowy spanie gdziekolwiek indziej.
Cezar jest bardzo zmyślnym psem - chętnie współpracuje z człowiekiem. Potrafi też sam otwierać sobie drzwi :)
18.03.2010 Cezar kontynuuje naukę posłuszeństwa w domu tymczasowym i idzie mu to świetnie:
"W szkoleniu dalsze postępy: Cezar siada, waruje, zostaje na miejscu, przychodzi na zawołanie i do nogi, skacze ("hop!") i czołga się - co ostatnio sprawia mu niezłą frajdę, no i jest sposobem na zdobycie smakołyków:)."
Niech siwe fafle nikogo nie zmylą - Cezar jest aktywnym, raźnym bokserem:
"Bardzo chętnie chodzi na spacery, lubi się wybiegać i bawić z innymi psami. Nauczył się też ostrzegać warknięciem te psy, które zawsze go oszczekują i warczą na niego."

Tago jest w domu tymczasowym pod opieką Fundacji już ponad rok, przez ten czas bardzo przywiązał się do swoich opiekunów, a opiekunowie bardzo go pokochali.
Podjęliśmy z opiekunami z domu tymczasowego Tago wspólną decyzję, że będzie najlepiej, jeśli bokser zostanie u nich na stałe.
Tago przeszedł więc pod stałą opiekę naszej Fundacji, będziemy wspierać jego utrzymanie i leczenie.
Dostaliśmy nową relację i zdjęcia z domu Tago/ Cezara:
" 3 tygodnie temu (niedziela) byliśmy z Cezarkiem na wycieczce:) Pojechaliśmy do Kudowy Zdroju, gdzie odwiedziliśmy pijalnię (jak widać i Cezarek napił się wody) i park, którym dotarliśmy do Kaplicy Czaszek. Później większa frajda - wchodziliśmy na Błędne Skały z samego dołu, na górze przeciskanie się między skałkami... Gdy schodziliśmy, słońce było dość nisko, ale postanowiliśmy zdobyć jeszcze Szczeliniec Wielki. I chodź schodziliśmy stamtąd koło 21 (robiło się szarawo), zdążyliśmy, a ileż było emocji w tym, czy zdążymy przed nocą, no i oczywiście przy wchodzeniu i schodzeniu po tych stromych, wąskich, kamiennych schodkach, gdzie my byliśmy w stanie zejść tylko dzięki łańcuchowej poręczy i ostrożnie, nawet Cezar ostrożnie szedł, momentami nie wiedząc, gdzie teraz najlepiej dać łapę;) Na koniec szczęśliwy i zmęczony rozłożył się w aucie i wróciliśmy na wieś pod Kłodzkiem, gdzie miał kolegę szczeniaczka, z którym chodziliśmy na miejscową górkę, jak i z krowami na pastwisko:) Wieś bardzo polubił (byliśmy tam też w zeszłym roku, kiedy zdobyliśmy Śnieżkę) i nauczył się nie gonić kotów dla zabawy, kurom dawał spokój cały czas;)
Mirela, Marcin i Cezarek;)"
Tago/Cezar przeszed poważny zabieg usunięcia guza.
Relacja:
"W niedzielę wieczorem, po powrocie do domu zauważyliśmy, że Cezar utyka na obie lewe łapki, myśleliśmy jednak, że może to wynikać z tego, że pewnie długo leżał na posłaniu. Po piątej nad ranem obudziło nas piszczenie psa z bólu, nie mógł podnieść się z posłania. Obejrzeliśmy go dokładnie i okazało się, że utykał na obie lewe łapki, ponieważ po tej stronie ma guza wielkości jajka. Tego samego dnia poszliśmy do weterynarza. Po obejrzeniu psa w gabinecie i obejrzeniu zmiany na USG wykonano biopsję, próbka z niej trafiła do badań. Ich wyniki potwierdziły, że jest to krwiak. W ramach leczenia Cezar otrzymywał antybiotyki, do tego trzykrotnie w ciągu dnia dostaje leki. W trakcie leczenia początkowo ustąpiły problemy z chodzeniem, ale obecnie Cezar dalej utyka i odciąża lewą tylną łapę. Otrzymaliśmy skierowanie na chirurgię. Zadecydowano o konieczności wykonania badania krwi i zgłoszeniu się po nim na usunięcie guzka. Według weterynarzy z chirurgii znajduje się on w nietypowym miejscu, jak na krwiaka, do tego nie zmniejsza się w wyniku leczenia. Cezar ma coraz większe trudności w poruszaniu się, szczególnie gdy trzeba iść po schodach. Krwiak okazał się jednak guzem nowotworowym. Cezar już dochodzi do siebie po zabiegu, wieczorem zaczął powoli chodzić. Podczas pobytu w klinice wykryto też możliwy przerzut na płuco, jednak jest za mały, żeby mieli pewność. Cezar z racji wieku ma też słabe nerki i trzustkę"
Do spłacenia przez Fundację jest dług w wysokości: 586,27 za zabieg i leki.
Dostaliśmy kolejną relację od opiekunów Tago, nietety jego stan się pogarsza:
"Po pewnym czasie od zabiegu, gdy Cezarek w dalszym ciągu unikał używania tylnej lewej łapki, martwiliśmy się tym nie tylko my, ale i weterynarz prowadzący leczenie. Po badaniach okazało się, że w tej łapce jest kolejny guz i stwierdzono nowotwór kości. Choroba jest praktycznie nieuleczalna i bolesna. Cezar zaczął dostawać silne leki przeciwbólowe, dodatkowe leki osłonowe, a przy kolejnych wizytach zastrzyk ze sterydem. Po dwóch tygodniach do leków dołączyły sterydy w tabletkach. Obecnie jeszcze jest zwiększona dawka leku przeciwbólowego. Przesyłamy zdjęcie łapki, guz dość szybko urósł, stając się wyraźnie widoczny.
Cezar jest coraz słabszy, nie wchodzi już po schodach (mieszkamy na 3 piętrze), ma problemy z trzymaniem moczu - trzeba często z nim wychodzić, zwłaszcza że po sterydach więcej pije. Zdecydowanie lepiej czuje się leżąc na dworze niż w domu, gdzie nieraz słychać jego ciężki oddech. W czwartek przeprowadzamy się na wieś, spędzi tam ostatnie dni wylegując się na słoneczku w ogródku, co zawsze uwielbiał..."

21.06.2014
Dostaliśmy bardzo smutną wiadomość z domu Tago Cezara. Tago przeszedł za tęczowy most [*]
"14 maja
Po około miesiącu walki z chorobą we Wrocławiu przeprowadziliśmy się z Cezarkiem do domku na wsi. Mógł całymi dniami leżeć na podwórku, gdzie czuł się zdecydowanie lepiej. Pewnego dnia wyjechałem do rodziny, a Cezarek został z moją żoną. Był wtedy bardzo przygnębiony. Po moim powrocie bardzo się ożywił, nawet wstał i podszedł do nas w ogródku.
Następnego ranka jak zwykle wyprowadziłem Cezarka na dwór. Później zaczęło padać, więc sprowadziliśmy go z powrotem do domu na posłanie. Po pewnym czasie leżenia na posłaniu Cezarek podniósł głowę i spojrzał na mnie. Było coś między 10 a 11 rano. Zauważyłem, że coś się dzieje, zawołałem żonę. Moment później Cezar dostał drgawek, potem ustało bicie serca. Nasz najlepszy przyjaciel odszedł, a choć wiedzieliśmy, że to nastąpi, bardzo to przeżyliśmy."
--
Pozdrawiam, Marcin
