01.02.2012
Bokserki Jana, Dela oraz Nada zostały zabrane razem z innymi psami z pseudohodowli pod Poznaniem podczas interwencji Pogotowia dla Zwierząt.
Bokserki były maszynkami do rodzenia szczeniąt, mocno wyeksploatowane, mieszkały w ciasnych klatkach, siedziały w swoich odchodach.
Suki przeszły od razu pod opiekę naszej Fundacji, Dela zamieszkała w hotelu w Łodzi, Jana i Nada przyjechały do Warszawy i spędziły dobę w szpitalu w lecznicy weterynaryjnej.
Nada przeszła w lecznicy liczne badania:
- badanie krwi- czekamy na wynik
- znaczna kacheksja: zupełny brak tkanki tłuszczowej, wystający kręgosłup, wyraźnie zaznaczone kości obręczy, miednicy, zaniki mięśniowe, szczególnie mięśnie ud
- badanie oczu - test z fluoresceiną: wypływ z oczu o charakterze śluzowo-ropnym, spojówki obrzęknięte i zaczerwienione
- usg jamy brzusznej- nie stwierdzono cech ropomacicza, podejrzenie zapalenia pochwy, gęsty ropny wypływ ze sromu
- znacznie zaostrzony szmer nad górnymi drogami odechowymi
- cuchnący kał z ostrymi kawałkami kości
Nada dostała leki do zakraplania oczu, uszu, antybiotyki, witaminy.
Bokserka została dorobaczona i odpchlona.
Nada zamieszkała w domu tymczasowym u Pani Marzeny w Warszawie, która stała się opiekunką tymczasową Jany, ale po usłyszeniu historii Nady postanowiła pomóc również i jej za co serdecznie dziękujemy!!!
Pobyt w szpitalu Jany i Nady, badania oraz leki kosztowały w sumie 850 zł. Prosimy Państwa o pomoc dla bokserek, bez Państwa pomocy nie poradzimy sobie z kosztami leczenia i utrzymania bokserek, a jeszcze tyle bokserów czeka w te mrozy w schroniskach na naszą pomoc. Prosimy o wpłaty na nasze konto z dopsikiem: "pomoc dla bokserek z pseudo".
Nada nie mogła dłużej zostać pod opieką pani Marzeny, wczoraj zamieszkała w siedzibie Fundacji.
Bokserka ładnie przytyła, już nie kaszle, nie ma biegunki, czuje się dobrze.
Relacja Germaine:
"Nada jest bardzo łagodną bokserką, delikatna i subtelna, na początku boi się obcych ludzi, po chwili sama nieśmiało podchodzi i się przytula. W domu nic nie niszczy, nie skacze na drzwi, nie szczeka. Bez problemu dogaduje się z psami i sukami, a nawet z kotami. Nada to jeszcze dzieciak, dziś wypuściłam ją razem z Dropsem i Grubcią luzem na ogród, oszalała z radości, biegała jak szalona i zachęcała do zabawy. Po tym jak wymęczyła staruszka Dropsa i Grubcię wypuściłam jeszcze boksera Leviego z którym się również pięknie bawiła. W pewnej chwili zabrała mu zabawkę i tylko czekała, żeby ją ganiał "
Nada zamieszkała w domu tymczasowym u Pani Marioli w Warszawie.
Relacja Pani Marioli:
"Witam,
Nada jest już z nami ponad dobę i widzimy jak powolutku zaczyna się odnajdywać w naszym domu. Przestaje się kręcić po mieszkaniu szukając swojego miejsca i sama szuka z nami kontaktu kładąc łepek do głaskania. Dopiero zaczyna nam patrzeć w oczy bo do tej pory starała się tego unikać. Wiele ma do nadrobienia. Nie potrafi dawać buziaków ani leżeć na kanapie.Dzisiaj pierwszy raz na 15 min położyła się koło nas. Nada jest bardzo grzeczna. Uwielbia się bawić piłeczką (i to bez umiaru :D) tak jakby
chciała nadrobić zabrany jej okres wczesnoszczenięcy. Ma cudowny stosunek do naszego kota. Chce się z nim zaprzyjaźnić i przynosi mu piłeczkę do zabawy. Niestety Kufel nie odwzajemnia w równym stopniu jej entuzjazmu :) Liczymy że niedługo się zaprzyjaźnią.
Nada zachowuje czystość w domu i bardzo posmakowało jej jedzonko gotowane, szleje za marchewką :D Nada uczy się przy nas ufać znowu ludziom a my natomiast jesteśmy szczęśliwi z jej towarzystwa. Wprowadza do naszego domu tyle radości a to dopiero pierwszy dzień.
Pozdrawiam serdecznie."
Nada przyjechała dzisiaj z Panią Mariolą do lecznicy, bokserka przeszła zabieg sterylizacji.
Dzisiaj została rówznież podpisana umowa adopcyjna, tym samym Nada została adoptowana przez Panią Mariolę, zostając na stałe w swoim domu tymczasowym :-)
Dostaliśmy nową relację i zdjęcia od Pani Marioli, opiekunki Nady:
"Witam wszystkich przyjaciół SOS Bokserom
Długo się nie odzywaliśmy, ale też dużo się działo. Nada/Koda (bo takie teraz nosi imię) po sterylizacji popadła w apatię i weterynarz stwierdził, że przechodzi stan depresji. Chodziła cały czas z piłeczką w pysku, a nawet z nią spała. Tak jak małe dziecko ze smoczkiem. Zauważyłam, że jedynie na widok psów znowu się ożywia. Starałam się z nią wychodzić tam gdzie się bawią pieski, ale po powrocie do domu znowu była smutna. Postanowiłyśmy z córką, że zabieramy Kodusię do naszego rodzinnego domu w Ostrołęce, gdzie jest rezydent bokser Drako. Co prawda Drako uznawał do tej pory tylko jednego psa tj. naszego seniora Dyzia - bokserka, który w zeszłym roku przeszedł za tęczowy most.
Kodusia niestety trochę się wychorowała w podróży, gdyż choruje na chorobę lokomocyjną.
Mimo wrogiego początkowo nastawienia Draka do Kody, nasza sunia z taką radością i odwagą do niego podchodziła, że przełamała wszelkie bariery i zostali najlepszymi przyjaciółmi.
Wokół naszego domu (choć jest to blok) jest dużo lasów, strumyków i miejsc doskonałych do wybiegu. Koda i Drako mają więc gdzie się bawić. Koda coraz lepiej znosi jazdę samochodem i ostatnio bez Aviomarinu jeździ na naszą działkę.
Jest bardzo szczęśliwa, aż mordka jej się cieszy. Bardzo ją kochamy. Kodusia i Drako nawet kibicują wraz z moimi córkami polskiej drużynie na Euro 2012.
Przesyłam pozdrowienia i parę zdjęć.
Mariola"