Tosia jest sunią w typie rasy buldog francuski, która przeszła pod opiekę naszej Fundacji razem ze swoją 2-letnią córką Tekilą.
Sunie trafiły do nas zaniedbane, zapchlone, obie były w lecznicy na wizycie kontrolnej, Tosia była również na konsultacji okulistycznej.
Tosia i Tekila nieraz rodziły, są wyeksploatowane, mają blizny po cesarkach.
W oku Lewym pasmo zaćmy na tylnej torebce soczewki i w jej korze, dno oka bez zmian. Widzi.
Gałka oczna Prawym obkurczona - phtisis bulbi, oko ślepe (zanik gałki ocznej).
Tosia miała dużego krwiaka ucha, w lecznicy Pani Doktor nakłuła krwiaka, został wprowadzony steryd, sunia dostała do domu steryd z antybiotykiem do zakraplania ucha.
Tosia jest sunią nieufną, nie podbiega od razu do człowieka, raczej trzyma dystans i obserwuje z daleka. Nie przejawia agresji w stosunku do innych psów, boi się ich, jeży się na ich widok i unika kontaktów.
W Fundacji po kilku dniach zaczęła ufać opiekunom i teraz już sama przybiega, żeby ją głaskać.
Tosia zachowuje czystość w domu, ładnie chodzi na smyczy.
Wspieraj nasze działania i pomóż nam pomagać takim psom jak Tosia:
www.ratujemyzwierzaki.pl/sos-bokserom
Przelew tradycyjny:
Fundacja SOS Bokserom
nr konta: 06 1500 1012 1210 1015 2421 0000
Chcesz adoptować Tosię? Wypełnij naszą ankietę adopcyjną:
www.ankieta.sosbokserom.pl
Tosia zamieszkała w nowym domu w Szczecinie, dostaliśmy relację i zdjęcia:
"Dziś mijają 3 tygodnie odkąd Tosia (zwana przez nas pieszczotliwie Krówką) trafiła do naszego domu. Ze względu na kilka wizyt u weterynarza i koniecznych regularnych zabiegów pielęgnacyjnych (zakrapianie oka, kąpiele, czyszczenie uszu) ten czas nie był dla niej łatwy, jednak znosiła wszystko dzielnie i z pokorą. Bardzo przypadły jej do gustu przysmaki z łososia, którym staramy się umilić jej np. pięciominutowy czas oczekiwania na działanie szamponu do łap. Odkryliśmy, że znała już komendę "siad", więc używając tych samych przysmaków idziemy dalej ze szkoleniem - coraz lepiej idzie jej chodzenie na luźnej smyczy. Odkąd zaczęliśmy dawać jej przysmaki na dworze sama podchodzi w domu do założenia szelek (wcześniej miała jakiś opór - nie kojarzyła tego z przyjemnością). W domu jest raczej leniuchem - większość czasu spędza na kanapie lub w swoim legowisku. Chętnie wystawia się do głaskania, ale nie zna zabaw z piłką czy psimi zabawkami, jednak zachęcamy ją i może coś jeszcze z tego będzie. Początkowo bez problemu zjadała suchą, namoczoną karmę, ale od jakiegoś czasu zaczyna grymasić. Dziś przyjeżdża do nas polecona przez znajomych karma mrożona z firmy Psi Bufet - będziemy próbować. Chyba nie wychowywała się w mieście, bo początkowo żywiołowo reagowała na większe pojazdy jak np. autobus, ale też zaparkowana hulajnoga czy nawet sprzęty do ćwiczeń w parku (jakby przypominały jej jakieś większe zwierzęta), jednak już się z tym wszystkim oswoiła. Dalej ciągnie do psów, szczeka i warczy na nie. Będziemy próbować ją socjalizować, co wydaje się zadaniem możliwym do wykonania, bo np. w poczekalni u weterynarza, gdzie zazwyczaj jest kilka innych psów jest najgrzeczniejszą pacjentką - siedzi przy nodze, czekając na swoją kolej. Interesuje się innymi pacjentami, ale nie przejawia zdenerwowania czy objawów agresji. Przy niskich temperaturach i mocnych wiatrach jest jej ewidentnie zimno na spacerach, więc "dziadkowie" sprezentowali jej gustowny kubraczek, w którym pozuje do jednego z załączonych zdjęć :)"