11.12.2012
Gucio miał do niedawna dom....
Jego opiekunowie nie chcieli zapłacić zadłużenia za czynsz w wynajętym mieszkaniu, postanowili uciec, ale swojego najlepszego przyjaciela porzucili.
Gucio został sam, jego losem zainteresowała się sąsiadka, przywiozła go do siedziby Straży dla Zwierząt, gdzie dostała kontakt do naszej Fundacji.
Gucio przeszedł pod opiekę naszej Fundacji, zamieszkał w domu tymczasowym u Małgosi, której bardzo dziękujemy za przyjęcie go pod swój dach.
Relacja Małgosi:
"Gucio to sympatyczny chłopak, zachęcony do zabawy mimo swoich 6 lat szaleje, podskakuje, sapie i zaczepia szczekaniem.. Dzis w domu po okazaniu mu czułości, chwilę później sam podszedł żeby się poprzytulać i wciskał głowę pod rękę do pogłaskania!
Na spacerach jest bardzo posłuszny, grzecznie chodzi przy nodze na luźnej smyczy, wystarczy go lekko skorygować! Zdziwiło mnie że nie wyrywa się do przodu, a przecież nie zna okolicy, ale może właśnie z tego powodu w połączeniu z hałasami z ulicy wydawał się lekko oszołomiony.
Za to panicznie boi się klatki schodowej czy raczej schodów.. nie pomogły zachęty ani smakołyki. Zrobił dwa kroki i zapierał sie z całych sił tak, że wycieraczki sąsiadów zmieniły na chwilę swoje położenie i musiałam go znieść! (na spacerze chwilę później 2x
zwymiotował ).
Dziś schodzenie zajęło mu więcej czasu ale powoli się przełamał, jak tylko pokonał półpiętro solidnie go wygłaskałam, żeby tylko miał dobre skojarzenie w drodze powrotnej ;)"
Gucio musiał być natychmiast zabrany od Małgosi, musieliśmy mu pilnie szukać innego domu tymczasowego, żeby nie trafił na ulicę. Bokser przyjechał do lecznicy, w której przenocował, przeszedł zabieg kastracji i wieczorem pojechał do domu tymczasowego do Romualdy i Darka, którym bardzo dziękujemy za pomoc.
Relacja Germaine:
"Gucio wyszedł ze szpitala, zobaczył nas i odstawił taniec radości, wywijał precelki, próbował każdego z nas wycałować. Bokser jest bardzo wesoły i sympatyczny, chce być cały czas blisko człowieka."
Gucio przyjechał ostatnio ze swoimi opiekunami do siedziby Fundacji w odwiedziny. Poszalał z piłką, poprzytulał do opiekuna, zachęcał do zabawy. Niestety bokser przejawia agresję do innych psów, więc trzeba go bardzo pilnować podczas spacerów.
Gucio, boksiowy staruszek, zakochany w swoich opiekunach na śmierć i życie nie szuka już domu. Podjęliśmy decyzję, że bokser pozostanie dożywotnio pod opieką fundacji, będziemy więc sponsorować jego leczenie i wyżywienie.
Gucio jest psem specyficznym, uwielbia ludzi ale nie toleruje innych psów, nawet z suniami wojuje. Gucio ma swoje upodobania i rytuały :) Śpi w salonie, przy kominku, przykryty kocem, a kiedy się odkryje, idzie na piętro do opiekunów i tak długo trąca ich nosem, aż kogoś obudzi. Pan albo pani schodzą z nim na dół i ponownie przykrywają. Gucio może więc nadal spokojnie spać :)
Dostaliśmy relację z domu Gucia:
"Relacja z domu Gutka
Dostaliśmy relację i zdjęcia z domu Gucia:
"Gucio jest, żyje i jak na swoje 10 lat ma się całkiem nieźle. Czas szybko mija i trochę się zdziwiłam, że aż tak szybko, że aż tak dawno nic nie pisaliśmy. Teraz więc nasza relacja będzie dłuższa i bardziej szczegółowa. Może nikogo nie zanudzimy?
Gutek jak to stateczny, rasowy bokser czuje się bardzo dobrze. Jest wesoły, gadatliwy i teraz to już całkiem rozpieszczony. Oczywiście jak trzeba i nie ma już wyjścia jest posłuszny, ale jak każdy boksio umie zmanipulować właścicieli. Maślane oczęta, mina niewiniątka i już ma nas w garści.
Zwyczaje mu się nie zmieniły, co najwyżej pogłębiły. Dalej jest ciepłolubny, okrywany kocykiem, włażący (prawie) do kominka. Woda, to dalej coś co mogłoby w ogóle nie istnieć, bo jak tu przejść suchą łapką po kałużach albo nie zamoczyć grzbietu, gdy coś mokrego leci z góry. Ma swoje rytuały, którym jest wierny jak pies.
Od jakiegoś czasu Guciowi przybyło towarzystwo, mała kundelka „Żabcia” – sunia, która zamieszkała z nami. Jest u nas już prawie rok i teraz dopiero mogę powiedzieć bez obaw, że się dogadują na tyle na ile pozwala psia hierarchia. Początki były trudne, baliśmy się, że się nie polubią. Żabcia mała zadziora a Gutek też nie lepszy, tym bardziej, że od zawsze nie pałał miłością do innych psów. Na dodatek ktoś mu się wepchał (nie pytając o zdanie) na jego teren, na jego ulubione miejsca. Ale udało się i jakoś się dogadały.
Teraz wylegują się nawet czasami razem przed domem, obwąchują się i tolerują. Żabcia czasami szczeka i warczy, ale Gutek dżentelmen nie szuka zaczepki i mija Ją ze stoickim spokojem. Nie wchodzą sobie w drogę, omijają się zręcznie, ale na przywitanie biegną razem na wyścigi, który szybszy, który pierwszy do głaskania, przytulania, miziania.
Ostatnio nasz staruszek zachorował – zastrzyki, kroplówki, walka – ale jest już lepiej. Musiał być na diecie, która wyszła mu na dobre – trochę schudł i jest na pewno lepiej. Wszyscy dmuchamy i chuchamy, bo przecież Guciulek to pełnoprawny członek rodziny, który jest z nami już 5 lat!
Czekamy teraz wszyscy na cieplejsze dni, wakacyjną labę, beztroskie leniuchowanie. Przesyłamy kilka fotek Gutka i Żabci i do zobaczenia za jakiś czas. Pozdrawiamy serdecznie. "
Dostaliśmy nową relację i zdjęcia z domu Gucia / Gutka:
"Od ostatniej relacji minęło trochę czasu, więc jeszcze przed końcem roku spieszymy się (ja i moi właściciele) aby coś i do kogoś napisać i obejrzeć parę fotek.
Znacie mnie - to ja Gucio, Gunio, Gacio i jeszcze parę zdrobnień z literką G. Wszystkie akceptuję, reaguję i domagam się jeszcze.
Lato minęło tak szybko, że ani się nie obejrzałem, a ciepełko, wylegiwanko na słońcu, opalanie na tarasie, chrapanko na cieplutkiej kanapie odeszły w siną dal. A tak było fajnie!
Czuję sie świetnie, jak na swoje latka, mam towarzyszkę żabcię o której pisałam wcześniej. Ona nadal się trochę panoszy, ale dałem spokój, jak na dżentelmena przystało. Włazi mi czasem na głowę (w sensie dosłownym) i tak się rozbrykała, że nawet moi Państwo nie dają czasami rady. Wchodzi na mnie, śpi przy mnie, przytula się i co tu poradzić - skapitulowałem.
Ne ma już ciepełka, ale od czego jest kominek! Mam go tylko dla siebie, bo żaba ma gęste futro, jest jej za ciepło, więc nie "pcha się i mam spokój. Czasami lubimy sobie pogadać i wzajemnie się uzupełniamy.
Słuch już nie ten, wzrok także, ruchy jakby wolniejsze, ale nie daję się starości. Państwo dbają o mnie, jeżdżą na kontrolne wizyty, czasami coś mi aplikują i niestety muszę to przełknąć. No cóż, tłumaczą mi, że tak trzeba. Ale potem za to przytulają, głaszczą, miziają, drapią, dogadzają i nadskakują. Hym, czasami warto trochę pochorować. Żabcia też jakby milsza, rozumie i przejmuje się, zresztą ostatnio zauważyłem, że żaba pilnuje mnie i domu, kiedy jesteśmy sami. Warczy, szczeka, ostrzega. Mała, ale czujna i dobry stróż. Przejęła moją "robotę" i moge spać, spać i jeszcze raz spać. Mamy swoje ulubione miejsca w domu, ja - ukochany fotel, a ona wersalkę. Śmiesznie to wygląda, ja zwinięty w kłębek, a ona rozciągnięta jak długa i tyle ma jeszcze wolnego miejsca, ale fotela nie oddam, jest mój i tylko mój! No czasami jeszcze śpię na swoim wielkim posłaniu i tam mogę się rozprostować.
No ale dość już tych moich, guciowych przemyśleń. Idą święta, więc wszystkim życzymy ciepła, radości, obfitości oraz szampańskiej zabawy w Sylwestra.
Pozdrawiamy serdecznie i do zobaczenia za jakiś czas. A teraz obejrzę parę zdjęć."
Dostaliśmy nową relację i zdjęcia z domu Gucia:
"Od ostatniego spotkania minęło trochę czasu, zmieniła się pora roku i nareszcie jest lato, a więc cieplutkie, upalne dni. Czasami jest tak gorąco, że chowam się i szukam cienia w domu, pod samochodem lub w dołku wykopanym wspólnymi siłami przeze mnie i żabcię.
Pół roku, to niby nie dużo, ale jak na mnie to bardzo, bardzo dużo czasu. Najgorzej z moimi tylnymi łapkami – słabo chodzę, trudno mi wejść po schodach, czasami przewracam się i nie mogę wstać. Oj starość nie jest wesoła! Moi Państwo dbają, chuchają, leczą, ale wiadomo, że nie będę już tak skoczny jak kiedyś. Muszę się z tym pogodzić i znosić ograniczenia związane z wiekiem. Ostatnio nawet jeść mi się nie chce bo tak gorąco, ale i apetyt jakby mniejszy. Dobrze, że żabcia jest, to pilnuje, szczeka i tryska energią za nas dwoje. Ta to ma zdrowie!
Cieszę się, że jestem z moimi opiekunami, że daję im radość, miłość i bezgraniczne oddanie. Oni rewanżują się i wspólnymi siłami idziemy dalej. Raz lepiej, raz gorzej, ale zawsze do przodu. Pozdrawiamy wszystkich, którzy nas czytają i do zobaczenia za jakiś czas."
Nasza Fundacji nie prowadzi adopcji zagranicznych.
Informujemy, że nie mamy nic wspólnego z działaniami Fundacji Boksery w Potrzebie oraz Stowarzyszenia Boksery Niczyje
Rozliczenie PIT we współpracy z Instytutem Wsparcia Organizacji Pozarządowych w ramach projektu PITax.pl dla OPP.
Ta strona używa ciasteczek (cookies), bez nich nie byłoby możliwe tworzenie Zbiórek.
Copyright © 2023 sosbokserom.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone. Wszystkie umieszczone na stronie teksty, zdjęcia, oraz grafiki podlegają prawu autorskiemu i nie wolno kopiować ich w celu wykorzystania komercyjnego lub przekazania osobom trzecim ani też ich zmieniać i wykorzystywać w innych serwisach internetowych
Projekt i realizacja Agencja Social Media Pollyart