• tel+48 798 180 888
  • mailkontakt@sosbokserom.pl
  • telul. Mrówcza 77a, 04-857 Warszawa

BASTA

  • Wspieraj naszych
    podopiecznych w łatwy sposób

  • paypal
  • ratujemy zwierzaki

04 08 2013

Relacje

30 Lis -0001

04.08.2013

Basta jest sunią w typie boksera, którą znaleziono przywiązaną do drzewa. Do schroniska przywiozła ją Straż Miejska. Sunia jest wychudzona, być może długo tkwiła niezauważona na swojej uwięzi. Możliwe też, że ktoś ją po prostu zaniedbywał, po czym pozbył się jej w tak okrutny sposób. Trudno komentować tak bezduszne zachowanie. 

To ufna, bardzo miła i grzeczna psina. Lgnie do człowieka, bardzo domaga się pieszczot, uwielbia głaskanie i drapanie, jest urocza i bardzo kontaktowa.  

Basta będzie teraz odzyskiwać formę, nie jest najmłodsza, ale poza wychudzeniem wydaje się być w niezłej formie.

Mamy nadzieję, że sunia skradnie czyjeś serce i ostatnie lata będzie mogła spędzić u boku troskliwego i kochającego opiekuna.

 

02.09.2013

Basta miała krótką okazję przypomnieć sobie, że człowiek nie musi krzywdzić a dotyk nie boli...

Relacja Marty:

"Basta jest bardzo chuda, do tego cały czas ma biegunkę. Uszy w złym stanie (całe poranione), ktoś jej zrobił krzywdę kiedyś. Do tego wszystkiego ma narośl starą na boku, a na udzie  ranę. Nie ładnie to wygląda, taka wystająca narośl, która się ślimaczy, nie zagojona. Mordka siwa cała ale bardzo przy tym urocza. Na spacerze, prowadził ją mój 8 letni syn, nie ciągnęła na smyczy ani trochę. Jak sie zatrzymali, to kładła się przy nim, a on smyrał ja po głowie i za uchem. Na początku wystraszyła się migawki aparatu, skuliła... Potem przyzwyczaiła się do zdjęć. Wiedziała już, że nikt nie przyszedł zrobić jej krzywdy. W boksie siedzi razem z bokserką i bokserem, czasem jest zazdrosna. Wchodząc do boksu chce być pogłaskana jako pierwsza ;-) Rewelacyjna sunia, skrzywdzona, starsza ale serce ma wielkie. Szkoda patrzeć jak wygląda zza schroniskowych krat... Świetnie odnalazłaby się w domu gdzie są dzieci w średnim wieku."

13.10.2013

Basta znalazła swój wymarzony dom!

Relacja:

"14.09.2013 przywiozłam nowego domownika do domku, taką chudziutką, delikatną, smutną istotkę. Basta od razu wiedziała że tutaj ze mną będzie szczęśliwa. Jak weszłyśmy do domu od razu odżyła, biegała zadowolona po wszystkich pokojach, tak jakby już wszystko znała. Teraz starej, smutnej Basty już nie ma,  jest Saba, bo takie ma nowe imię i nowy początek na dalsze lepsze życie.

15.09.2013 Saba jest cudowną dziewczynką, jest bardzo grzeczna, kochana i uwielbia buziaczki. Przespała grzecznie swoją pierwszą noc u mnie, oczywiście ze mną. Ma swój koszyk do spania, ale nie chciała tam spać, mimo że ścieliła tam sobie 5 minut. Na spacerkach grzecznie chodzi na smyczy, delikatnie, jakby bała się szarpnąć smyczy. Bardzo ładnie zjada obiadki, miskę wylizuje do czysta, nic nie zostaje :)

16.09.2013 byłyśmy z wizytą u weterynarza. Saba bardzo się bała, nie chciała dać się lekarzowi nawet dotknąć. Na siłę trzeba było dać jej zastrzyk wzmacniający i jeszcze parę innych. Weterynarz stwierdził że pies jest bardzo wychudzony, słaby i odwodniony. Nawet zapytał się mnie dlaczego zdecydowałam się na adopcję takiego psa, chyba nie dawał jej większych szans. Zbiegły się nawet jego asystentki żeby pooglądać tak wyniszczoną psinkę. Saba ma katar i duży kaszel, pan doktor nie wyklucza raka płuc.

17.09.2013 kolejna wizyta u weterynarza, musieli Sabci dać głupiego jaśka żeby zrobić jej wszystkie badania, pobrać krew i podać kroplówkę. Kroplówka trwała 3 godziny, po 2 godzinach pojechałam do niej, zaczęła się już wybudzać, weszłam do niej to była przerażona, bo nie wiedziała gdzie jest, ale gdy tylko mnie zobaczyła od razu przytuliła się i położyła mi się na kolana. Wtedy po raz pierwszy  wiedziałam że mi ufa.

18.09.2013 znów jesteśmy u weterynarza na kroplówce. Wyniki badań są w miarę dobre. Prześwietlenie nie wykazało żadnych guzków na płucach, jedynie serduszko jest troszkę powiększone. Wyniki krwi nie są zbyt dobre, ale może to być spowodowane tym że boksio jest chudziutki i odwodniony. Dostałyśmy leki, witaminy i będziemy się kurować.

25.09.2013 moja Sabulka jest już jak nowo narodzona. Wyniki krwi poprawiły się, katar i kaszel minął. Ma duży apetyt, przytyła cały kilogram. Saba jest bardzo mądrą psinką, potrafi bardzo dużo rzeczy. Daję łapkę jedną, drugą, zna komendę siad, leżeć, zostań. Potrafi sama otwierać sobie drzwi. Na prośbę przynosi misia, piłeczkę, grzecznie idzie do koszyka. Jest bardzo czyściutka, wszystkie potrzeby załatwia na polu. Była nawet pierwsza kąpiel, myślałam że będzie gorzej ale dałyśmy radę. Boksia jest grzeczną, spokojną i zrównoważoną pannicą. Jest cudowna.

03.10.2013 Saba jest już ze mną całe 20 dni. Jest szczęśliwa i zadowolona. Nie ma z nią żadnych problemów. Ma swój taki śmieszny nawyk, kiedy nie da rady wszystkiego opędzlować z miski, zaczyna ją chować. Boi się żeby ktoś jej nie zjadł jedzonka. Miska wędruje po całej kuchni aż nie znajdzie się bezpieczna kryjówka. Teraz przy misce zostawiam jej jednorazówkę, bierze ją i starannie przykrywa miskę, mam kupę śmiechu. Jest również dużym łakomczuchem, uwielbia słodycze. Wychodząc do pracy muszę chować wszystko co jadalne i znajduje się w jej zasięgu. Ostatnio zjadła całą tabliczkę wielkiej czekolady, zostały tylko wióry ze złotka. Na szczęście nic jej nie było. Pod moją nieobecność zbiera sobie wszystkie moje ubrania, które gdzieś tam zostawiłam, robi sobie z nich kule i na nich śpi :) Pięć dni w tygodniu po kilka godzin zostaje sama w domku, gdyż muszę iść do pracy, kiedy wracam radości nie ma końca, od razu rzuca mi się na szyję, jej wygibasy i buziaczki trwają kilka minut, wspaniałe chwile. Często przychodzi do mnie i kładzie się obok mnie na podusi obejmując mnie przy tym łapkami. To jest taka przytulanka, potrzebuje dużo miłości. Czasami ktoś się mnie pytał, dlaczego adoptowałam takiego starego i zmarnowanego psa, że z niego już nic nie będzie, a ja odpowiadam że to była najlepszego decyzja w moim życiu jaką podjęłam i że teraz nie wyobrażam sobie bez niej życia. Ta staruszka ma wielkie serducho, pełno energii i ogromną chęć życia"

 

18.11.2014

Dostaliśmy nową relację i zdjęcia z domu Basty:

"Saba miewa się bardzo dobrze, dama pełną gębą. Mimo swojego wieku na zdrowie nie narzeka. Basta biega, bawi się, nic jak na razie jej nie dolega, i niech tak zostanie jak najdłużej. Jest bardzo grzeczna i posłuszna, nie powiem o niej złego słowa, najukochańsza. Minął już rok, a mi wydaje się że jest ze mną od samego początku. Kochana dziewczyna, nic dodać, nic ująć. Pozdrawiam serdecznie Was wszystkich!!! I dziękuje że robicie tak wspaniałe rzeczy."

07.10.2015

Dostaliśmy smutną informację od opiekunów Basty....

"Witam serdecznie!, mam do przekazania bardzo smutną wiadomość. Wczoraj 2.10.2015 odeszła na zawsze nasza najukochańsza dziewczynka na świecie. Serce mi pęka jak to pisze, nie mogę znieść myśli że już jej z nami nie ma. Podjeliśmy bardzo trudną decyzję i ulżyliśmy jej w cierpieniu. Saba była z nami tylko dwa lata, tak bardzo chcieliśmy żeby jeszcze pożyła, ale przegraliśmy.

Ostatnio zaczęła bardzo kuleć na prawą tylną łapkę, pojechaliśmy do weterynarza, było kilka zastrzyków i leki na tarczycę (chorowała na tarczycę). Niestety zastrzyki nie pomogły, pobrano więc krew do badania i miała USG serduszka. Krew wyszła w miarę dobrze, serducho też. Ale było coraz gorzej, Saba była coraz bardziej słaba i osowiała, łapka robiła się coraz większa i zbierała się w niej woda, ale apetyt miała do samego końca. 01.10. (czwartek) okazało się że ma krwiaka pod brzuszkiem, zrobiono jej prześwietlenie brzuszka i tu okazało się że śledziona krwawi i są na niej guzy, i na drugi dzień operacja usunięcia śledziony. W czwartek wieczorem mimo podawanych leków moja myszka bardzo cierpiała, była bardzo dzielna, ale widać było że okropnie ją boli, myślałam że nie przeżyje nocy. Na drugi dzień zrobiono jej operację, w trakcie operacji weterynarz zadzwonił do mnie że znalazł w jelicie nieoperacyjnego guza wielkości kurzego jajka. I tu padło pytanie co robimy dalej, z wielkim bólem serca pojechaliśmy się z nią pożegnać, nie chcieliśmy żeby dalej cierpiała, zasługiwała żeby godnie odejść. Weterynarz poinformował nas że samo usunięcie śledziony nie gwarantuje powrotu do zdrowia, że mogą być zakrzepy i krwotok, a komfort życia z takim guzem na jelicie też będzie tragiczny.

Saba była naszym oczkiem w głowie, była bardzo grzeczną i mądrą sunią, nigdy nie sprawiła nam najmniejszego problemu. Bardzo ją kochamy. Była bardzo wdzięczna i kochana. To ja mogłam się wielu rzeczy od niej uczyć. Wiedziałam że kiedyś ten dzień nadejdzie bo była wiekowa, tylko nie spodziewałam się że tak szybko. Została tylko wielka pustka po niej i ten okropny ból serca. Ale te dwa lata z nią były najwspanialsze w moim życiu. Nie da się opisać słowami jak bardzo płacze po jej odejściu.

JESTEM ZASZCZYCONA ŻE MOGŁAM PRZY TOBIE SPĘDZIĆ TE PIĘKNE DWA LATA MOJEGO ŻYCIA I DZIĘKUJĘ CI ZA TO MOJA MYSZKO.

Wiem że teraz biega za Tęczowym Mostem, bez trosk, bólu i pełna radości i wiem że kiedyś jeszcze się spotkamy!!!"