07.06.2014
Życie bywa przewrotne i zaskakujące. Czasem trudno zrozumieć, czasem lepiej przemilczeć, czasem ...brak nam słów...
Znów starszy pies szuka domu, znów po latach zabrakło dla niego miejsca, czasu, serca, ale naszą rolą nie jest rozliczać, oceniać ani obwiniać, tylko pomagać i ratować, więc zaciskamy zęby i "biegniemy" na ratunek psu, któremu zagrożono uśpieniem... A mieliśmy nie brać już psów pod opiekę... Czy w obliczu zagrożenia życia boksera, możemy sobie na to pozwolić?
Kilka dni temu dostaliśmy prośbę o pomoc w znalezieniu dla Berniego nowego domu. Musieliśmy reagować. " Mam dwie możliwości, oddać go odpowiednim ludziom albo poddać eutanazji. " - przeczytaliśmy w mailu od właścicieli...
Rodzinę odwiedziła Bogusia:
"Dziś odwiedziłam ośmioletniego Berniego, który znalazł się w patowej sytuacji. Do jego domu rodzinnego ma niedługo wprowadzić się 2 dzieci, w tym jedno, które się go boi. Psiak lekko powarkuje na dziecko, a ono od 5 lat ucieka przed nim. Właściciele chcieli psa uśpić albo oddać do schroniska, hodowca bokserów nakierował właścicieli na fundację. I tak oto pies ma w ciągu niecałych 2 tygodni znaleźć dom... Podczas wizyt na działkę, gdzie przebywa z dziećmi właściciele przywiązują go łańcuchem, bo dziecko się go boi albo zostawiają w samochodzie, gdzie ma miskę, otwarte okna, a samochód stoi w cieniu. Nie jest to dobre rozwiązanie, samochód mimo tego, że jest w cieniu szybko się nagrzewa, a pies czuje się jak więzień - jak ma więc stworzyć więź z dzieckiem, skoro nie daje mu się żadnej szansy? Właściciele mówią, że "nie robią nigdy nic, co mogłoby mu zaszkodzić", jednakże sam fakt przywiązywania psa albo zostawiania w samochodzie, nawet na krótką chwilę jest tego zaprzeczeniem. BERNI pilnie szuka domu, lada chwila dom opanuje dziecięcy gwar, a dla psa w tym domu nie ma już miejsca. To idealny towarzysz."
Berni przeszedł pod naszą opiekę, w czwartek przyjechał do kliniki, został przebadany i poddany zabiegowi kastracji. Umówiliśmy się z właścicielami boksera, że opłacą koszt kastracji psa.
Takie sytuacje pokazują, jak bardzo jesteśmy potrzebni, ale żebyśmy mogli nadal wypełniać naszą rolę, potrzebujemy Waszego wsparcia.
Bardzo prosimy:
USTAWCIE STAŁE ZLECENIA PRZELEWU NA KWOTĘ CHOĆBY 5 ZŁ. POMÓŻCIE NAM RATOWAĆ TYCH, KTÓRZY NIE MOGĄ SAMI DECYDOWAĆ O SOBIE, TYCH, KTÓRZY SĄ CAŁKOWICIE ZDANI NA CZŁOWIEKA.
Relacja Germaine:
"Odwiedziliśmy Berniego w czwartek, weszliśmy do pokoju w którym przebywał po zabiegu kastracji i zobaczyliśmy bardzo przerażonego i smutnego psa. Berni się trząsł, leżał skulony i nie bardzo chciał na nas spojrzeć. Wyszliśmy z nim na spacer, a on rozglądał się za każdym przechodniem, zaglądał do samochodów, wyraźnie szukał opiekuna. Tyle smutku i rezygnacji w oczach tego psa, aż żal patrzeć."
Berni jakiś czas temu zamieszkał w domu tymczasowym pod Opolem u Marcina i jego żony, którzy niedawno stracili naszego podopiecznego Cezara.
Relacja:
"Berni trafił do nas już jakiś miesiąc temu. Otrzymaliśmy wiadomość z Fundacji, że prawdopodobnie jesteśmy dla niego ostatnią deską ratunku. Nie planowaliśmy na razie kolejnego bokserka z powodu niedawnego odejścia Cezarka i trwającego generalnego remontu w domu. Poznawszy sytuację zdecydowaliśmy się pomóc w ratowaniu tego psa. Trafił do nas już po kastracji i przebadany. Zaczęło się od spaceru, na którym był też inny duży pies, pozostający u nas pod nieobecność właścicielki. Berni warczał i próbował się na niego rzucić. Następnego ranka warczał na moją żonę, gdy próbowała wyjść z nim na spacer. Efekt był taki, że wyszedł dopiero po moim powrocie z pracy. Przez tydzień czasu przebywały u nas dwa psy, które trzeba było rozdzielać, gdyż nawet nasz spokojny gość miał w końcu dość zachowania Berniego, kilkukrotnie doszło do starcia między nimi. Akceptowali się jedynie na spacerze, potrafili wtedy iść nawet obok siebie. Wraz z powrotem na podwórko wracało wrogie nastawienie.
Obecnie Berni zmienił imię na Simba. Odnieśliśmy wrażenie, że dotychczasowe imię kojarzył z negatywnym zachowaniem. Na nowe imię reaguje bardzo dobrze, uczy się spokojniejszego zachowania. Poza dalszym nieakceptowaniem innych psów, przy których stopniowo uczy się zachowywać spokojnie, chyba ma problem z zachowaniem spokoju przy grupie obcych mężczyzn w strojach roboczych.
Do nas jako swoich opiekunów szybko się przywiązał, ciągle by za nami chodził, lubi być na podwórku. Informuje szczekaniem, gdy ktoś przyjeżdża do nas lub do sąsiadów, którzy nie mają psa. Fascynuje go obserwowanie kur, których już nie może próbować powąchać, bo zabezpieczyliśmy już znalezioną przez Simbę dziurę pod płotem. Po wyjeździe opiekuna do pracy potrafi niemal cały dzień leżeć w wygrzebanym przez siebie dołku przy furtce, czekając na jego powrót z pracy. Od początku ma trudności z zostawaniem sam w domu, kiedyś nawet uszkodził drzwi wejściowe podczas naszej godzinnej nieobecności.
Szwy po kastracji zdjęliśmy samodzielnie, Simba pozwala nam zrobić już przy nim wszystko. Nie obcinaliśmy co prawda jeszcze pazurów, ale najwyraźniej sam je na razie ściera. Niedługo czeka go jeszcze czyszczenie uszu.
Do obcych osób początkowo szczeka, uspokaja się, gdy pozwoli mu się powąchać daną osobę. Początkowo warczał na podchodzące dzieci, później na wyciągniętą rękę dziecka, obecnie akceptuje ich obecność, a nawet udało mu się pobawić z siostrą opiekunki. Dzieci bawiące się u sąsiadów obserwował z zafascynowaniem, siedząc przy płocie. Sam nie podchodzi do dzieci.
Niedługo będzie się uczył akceptowania obecności kotów, ponieważ zanim do nas trafił, podjęliśmy decyzję o przygarnięciu małego kotka.
Simba poza już mniejszymi trudnościami z zostawaniem samemu w domu, chowa się w trakcie burzy (a nawet wykazuje niepokój, gdy w trakcie ulewy wyjrzymy za drzwi), kładzie się w domu również na dźwięk piły, gdy sąsiad tnie drzewo. Najwyraźniej niepokoją go nieregularne, głośne dźwięki, gdyż z kosiarką nie ma takiego problemu.
Najwyraźniej nie potrafi pływać, ale chętnie wejdzie za opiekunem się zmoczyć.
Pozdrawiam, Marcin"
Dostaliśmy nową relację i zdjęcia Berniego z domu tymczasowego:
"Simba dzieli podwórko z kotem już od kilku miesięcy. Pierwsze spotkanie skończyło się rozciętym językiem przez pazurek trzymiesięcznej wtedy Nali. Długo nie mógł jej zaakceptować, ciągle próbował na nią polować. Żadne metody szkoleniowe nie pomagały. Obecnie od kilku tygodni pracujemy z użyciem elektronicznej obroży. Działa cuda - Simba jak widać na zdjęciu potrafi spokojnie leżeć obok Nali, a odważna kotka nawet go pogłaskała ;). Zachowuje spokój wobec niej, jednak zawsze będąc pod kontrolą.
Sam Simba jest znacznie spokojniejszym psem niż na początku. Dużą zmianę zaobserwowaliśmy, gdy z racji naszego wyjazdu na wesele, pies spędził trzy dni w hotelu prowadzonym w schronisku dla zwierząt. Spokojnie się zachowywał, gdy go tam zostawialiśmy. W dniu odbioru bardzo się ucieszył na widok opiekuna, po zapięciu smyczy ciągnął do wyjścia, następnie wsiadł do auta i tylko czekał, żeby go zawieźć do domu. Tamtego dnia nie odstępował nas na krok.
Słoneczne, niedzielne popołudnia spędzamy często na spacerze po okolicznych łąkach. Czasem zabieramy też innego psa, którego Simba zwykle nie toleruje. Na spacerze, puszczony luzem, nie zwraca najmniejszej uwagi na innego psa. Także gdy oba psy są prowadzone na smyczy przez jedną osobę. W pozostałych sytuacjach trzeba go bardzo kontrolować. Na małe psy reaguje rzadko, głównie gdy taki pies pierwszy go oszczekuje.
W trakcie spaceru uwielbia nosić patyki - im dłuższą gałąź uda mu się znaleźć, tym jest szczęśliwszy :)"
Jakiś czas temu dom tymczasowy Berniego zgłosił nam problemy zdrowotne Berniego. Bokser od jakiegoś czasu miał nawracające krwawienia z nosa. Wysłaliśmy Berniego na badania, bokser dostał leki, antybiotyk w iniekcji, więc lekarz przyjeżdżał do domu robić zastrzyki. Po niedługim czasie krwawienie wróciło. Wysłaliśmy Berniego na specjalistyczne badania we Wrocławiu, gdzie wykonano tomografię komputerową. Wynik był jednoznaczny, nowotwór.
Pozwoliliśmy Berniemu odejść, nie wybudzając go ze znieczulenia.
Bardzo dziękujemy Asi za transport boksera do lecznicy i pokrycie całego kosztu diagnostyki. Asiu, zawsze możemy na Ciebie liczyć. Nisko się kłaniamy.
Opis badania:
W prawej tylnej części jamy nosowej rozległy guz o naciekowo-destrukcyjnym typie wzrostu, rozległa liza kości czołowej i szczękowej, guz penetruje do nozdrzy wewnętrznych oraz częściowo do przestrzeni zagałkowej po prawej stronie, całkowita destrukcja małżowin nosowych.
Nasza Fundacji nie prowadzi adopcji zagranicznych.
Informujemy, że nie mamy nic wspólnego z działaniami Fundacji Boksery w Potrzebie oraz Stowarzyszenia Boksery Niczyje
Rozliczenie PIT we współpracy z Instytutem Wsparcia Organizacji Pozarządowych w ramach projektu PITax.pl dla OPP.
Ta strona używa ciasteczek (cookies), bez nich nie byłoby możliwe tworzenie Zbiórek.
Copyright © 2023 sosbokserom.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone. Wszystkie umieszczone na stronie teksty, zdjęcia, oraz grafiki podlegają prawu autorskiemu i nie wolno kopiować ich w celu wykorzystania komercyjnego lub przekazania osobom trzecim ani też ich zmieniać i wykorzystywać w innych serwisach internetowych
Projekt i realizacja Agencja Social Media Pollyart