• tel+48 798 180 888
  • mailkontakt@sosbokserom.pl
  • telul. Mrówcza 77a, 04-857 Warszawa

SZOGUN

  • Wiek: 3-5
  • Miejsce pobytu: Szpital
  • Umaszczenie: Pręgowane
  • Stosunek do dzieci: Przyjazny
  • Pod opieką: Fundacja
  • Płeć: Pies
  • Status: Tęczowy Most
  • Wspieraj naszych
    podopiecznych w łatwy sposób

  • paypal
  • ratujemy zwierzaki

09 08 2014

Relacje

30 Lis -0001

09.08.2014

"Świat schodzi na psy" powiecie, gdy przeczytacie historię Szoguna. Niestety po głębszym zastanowieniu i przeanalizowaniu tych słów stwierdzicie, że gdyby tak było, świat byłby piękniejszy. Trudno jest w głowie odnaleźć odpowiednie słowa opisujące jego żywot. Trudno jest znaleźć stwierdzenia pasujące do "ludzi", którzy go tak potraktowali... Nasuwa się tylko myśl, że człowiek nie byłby do tego zdolny, że musiał to być bezduszny potwór. Bestia. Bestia nieczuła.
W ciepły, letni, wakacyjny dzień skazano go na samotne konanie. Śmierć miała zastać go w wilgotnym rowie przydrożnym. Tu porzucił go człowiek - o ile tak można nazwać tą istotę (niby uchodzącą za inteligentną, zdolną do wyższych uczuć). On czekał. Trudno jest powiedzieć, czy w tej chwili oczekiwał na koniec swojego nędznego, psiego żywota, czy liczył jeszcze na cud, wydychając z trudnością resztki nadziei. Cud się zdarzył. Szoguna odnalazł Człowiek - tym razem przez duże "C". Jego wybawca obdzwonił różne fundacje i policję szukając pomocy dla psa w stanie agonalnym. Wszystkie odmówiły, stróżowie prawa też zawiedli. Na szczęście nas zostawił sobie na deser :) Od dzisiejszego popołudnia Szogun jest już naszym podopiecznym. I pomyśleć, że gdyby znaleziono go chwilkę później, już nic nie moglibyśmy zrobić...

Relacja Germaine:
"Szogun przyjechał do Fundacji koło 15, panowie którzy go przywieźli wynieśli z samochodu, postawili na kostce, pies sie osunął i tak leżał. Włożyliśmy go do naszego samochodu i pognaliśmy do lecznicy. W samochodzie doczołgał się na kolana, wtulił i stracił przytomność.
Szogun jest przeraźliwie wychudzony, odwodniony, na ciele kilka kleszczy.  Pani doktor pobrała krew, dostał kroplówkę dożylnie, a my ciągle mieliśmy nadzieję, że odzyska świadomość. Niestety bokser leżał nieprzytomny na stole, nawet nie otworzył oczu.
Szogun walczy o życie, został w szpitalu, dostaje cały czas kropłowki..."



10.08.2014

Mówi się, że pierwsza doba jest decydująca... Tak, jakby parę pierwszych godzin miało przeważyć w stronę życia lub w stronę śmierci. Tak, jakby określony czas dawał nam nadzieję lub ją odbierał. Tak jakby miał paść wyrok... Możemy tylko czekać, zaciskać kciuki, ufać, że lekarze, medycyna (czy to ludzka czy weterynaryjna) pomogą i wygrają z chorobą, ze śmiercią...
Ta noc, tak jak zawsze gdy jest ona zakończeniem dnia w którym spotykamy na naszej drodze psa w bardzo ciężkim stanie budowała w nas nadzieję. Nasze myśli krążyły wokół Szoguna. Planowaliśmy dziś w lecznicy zrobić mu zdjęcia i móc się z Wami podzielić radosnymi nowinami.
Niestety już tego nie zrobimy...
Szogun odszedł. Przegrał... Życie odebrało mu zbyt wiele sił. Człowiek za bardzo zawiódł... Jego maleńkie serduszko przestało bić. Piękne, mądre oczka schowały się pod ciężkimi powiekami. Ciężkimi jak Jego życie... Jego "Tęczowym Mostem" okazał się atak padaczki. To on zadecydował, to on przeprowadził go na drugą stronę...
Zostało nam tylko puste ciałko, które chcieliśmy odbudować. Zostało tylko kilka zdjęć. Została świadomość, że nie zdążyliśmy, że przegraliśmy, że On już nie miał siły zawalczyć. Odszedł nasz podopieczny, została pustka i wstręt do tego, kto mu to zrobił. Odszedł pacjent o którego toczyła się walka, został tylko dług do zapłaty...
Z przykrością zawiadamiamy Was, że Szogunek już się nie obudzi i nie zazna szczęścia, jakie chcieliśmy mu ofiarować.
Bardzo dziękujemy wszystkim, którzy razem z nami, byli przy nim myślami. Dziękujemy za zaciśnięte kciuki i oferty pomocy. Dziękujemy, że i Wy zdążyliście go pokochać...